Bez opłat za egzaminy poprawkowe na studiach

Od 1 stycznia uczelnie nie mogą już pobierać od studentów opłat za egzaminy poprawkowe, komisyjne i dyplomowe. Powstał wyraźny, ustawowy zakaz

Publikacja: 27.06.2012 21:01

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej"

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej"

Foto: Fotorzepa

Niestety, okazuje się, że wiele z nich, i prywatnych, i publicznych, ma go za nic. I nadal, z powodzeniem, słone opłaty pobiera. Jedne nie wykreśliły ich ze swoich cenników (obrona pracy magisterskiej kosztuje nawet 1500 zł), inne po prostu... inaczej je nazwały.

Te ostatnie nie mają więc już opłaty za egzamin dyplomowy, ale „opłatę za przygotowanie egzaminu dyplomowego" albo „opłatę za przygotowanie dokumentów związanych z zakończeniem studiów". Wolne żarty.

Ale zaraz, zaraz... Dlaczego - zapyta ktoś - uczelnie mają pokrywać koszty studenckiego nieuctwa? Jak się ktoś lenił, niech płaci za poprawkę! Poza tym, nic tak świetnie nie mobilizuje „gołych i wesołych studentów" do nauki, jak widmo opłat za dwóję w indeksie.

Otóż myli się ten, kto sądzi, że tego rodzaju opłaty zostały zniesione z chęci ułatwienia życia leserom. Motywacja ustawodawcy była inna - wszystko, co się składa na studia: przyjęcie na uczelnię, organizowanie zajęć, kolokwiów, egzaminów, konsultowanie prac dyplomowych itd., stanowi jedną „usługę". Jest częścią kształcenia na danej uczelni.

Nie może więc być tak, że za niektóre elementy tego kształcenia (tu wybrane egzaminy) trzeba dodatkowo płacić. Poza tym wina za niezdany egzamin nie zawsze leży wyłącznie po stronie studenta. Mógł nie zdać, bo się nie nauczył, ale równie dobrze, bo... uczelnia go słabo uczyła. Jeśli szkoła oferuje kształcenie, to dlaczego, aby je ukończyć trzeba osobno zapłacić za ostatni egzamin dyplomowy?

Zapewne grono zwolenników, jak i zażartych przeciwników takich opłat będzie równie liczne. Trudno jednak dyskutować z faktem, że ustawodawca zabronił ich pobierania. Czego więc uczą swoich studentów uczelnie, które ten zakaz łamią? Lawiranctwa i kpiny z prawa. Za darmo.

Niestety, okazuje się, że wiele z nich, i prywatnych, i publicznych, ma go za nic. I nadal, z powodzeniem, słone opłaty pobiera. Jedne nie wykreśliły ich ze swoich cenników (obrona pracy magisterskiej kosztuje nawet 1500 zł), inne po prostu... inaczej je nazwały.

Te ostatnie nie mają więc już opłaty za egzamin dyplomowy, ale „opłatę za przygotowanie egzaminu dyplomowego" albo „opłatę za przygotowanie dokumentów związanych z zakończeniem studiów". Wolne żarty.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi