Śmierć dwuipółletniej dziewczynki w Łodzi ilustruje wady naszego systemu ratownictwa medycznego. Zawiedli ratownicy medyczni. Zachowanie pracowników dyspozytorni pogotowia przeczy bowiem przepisom, na których opiera się system opieki zdrowotnej. Chodzi o ustawę o świadczeniach medycznych. Art. 19 wskazuje, że gdy czyjeś życie i zdrowie jest zagrożone, trzeba mu udzielić niezwłocznej pomocy.
Tę zasadę doprecyzowują przepisy ustawy o ratownictwie medycznym. Zadaniem karetek jest przecież transportowanie na oddział ratunkowy (sor) osób, których życie jest zagrożone. NFZ w wytycznych opisuje, że stany nagłe to m.in. zaburzenia świadomości, drgawki, dreszcze czy uporczywe wymioty. Z zapisu rozmowy matki i dyspozytora medycznego wynika, że dziewczynka większość kryteriów spełniała. Dyspozytor powinien zatem wysłać do niej karetkę jak najszybciej. Nie zrobił tego jednak za pierwszym razem, bo zapewne uznał, że życie dziecka nie jest zagrożone i odesłał matkę do lekarza pełniącego dyżur w punkcie nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Ratownicy medyczni bronią się często, że karetki wzywają ludzi, którzy np. mają zaledwie podwyższoną temperaturę. Fakt, że większość pacjentów zamiast do lekarza rodzinnego trafia na oddziały ratunkowe, potwierdzają też lekarze tam pracujący.
Tragedia zdarza się, gdy na sor nie dojedzie pacjent, który tak jak mała Dominika potrzebuje natychmiast pomocy. Dyspozytorzy pogotowia potrafią jednak wysłać karetkę nawet do ludzi z atakami padaczki poalkoholowej czy kobiet mających silne bóle miesiączkowe. System zawodzi też, bo brakuje im jasnych kryteriów medycznych (np. w postępowaniu z dzieckiem mającym powyżej 40 stopni gorączki) w przepisach określających, kiedy wysyłać karetkę. Nie powinni uznaniowo kwalifikować pacjentów. Inaczej możemy mówić, że osoby, którym ambulans uratował życie, miały szczęście, bo trafiły na właściwego dyspozytora. Oprócz wadliwych procedur stałym problemem jest niedofinansowanie ratownictwa medycznego. Generuje ono nadwykonania dla szpitali, dlatego lekarze muszą selekcjonować pacjentów, którzy wzywają karetkę.