Niedawno minęło osiem lat od uchwalenia trzeciej w Europie ustawy o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa. Mimo że ustawa od samego początku jest poddawana druzgocącej krytyce, do dziś, poza niewielką nowelizacją dotyczącą programów prac legislacyjnych, jej kształt nie podlegał zasadniczej zmianie. W konsekwencji w rejestrze prowadzonym w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji jest zarejestrowanych jedynie 294 zawodowych lobbystów.
Nie zmieniło się również postrzeganie lobbingu. Mimo że jest to instytucja charakterystyczna dla ustroju demokratycznego i z pewnością pozytywna, to lobbyści postrzegani są wciąż pejoratywnie, a o lobbingu pisze się jak o czymś „złym" czy „nielegalnym". Najlepszym tego przykładem jest prowadzona niedawno krytyka środowiska adwokackiego przez samorząd radcowski piętnująca wynajęcie przez palestrę zawodowego lobbysty do udziału w pracach sejmowych nad nowelizacją kodeksu postępowania karnego.
Problemy definicyjne
Co jest przyczyną, że w rejestrze figuruje tak niewielka liczba podmiotów? Czy oznacza to, że nasza demokracja jest odporna na działania lobbystów? W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, że niewłaściwie została skonstruowana definicja lobbingu. W rozumieniu ustawy działalnością lobbingową jest każde działanie prowadzone metodami prawnie dozwolonymi zmierzające do wywarcia wpływu na organy władzy publicznej w procesie stanowienia prawa. W ten sposób z zakresu lobbingu zostały wyłączone działania wpływające na proces stosowania prawa (wydawanie decyzji, administracyjnych, mianowanie na stanowiska, przyznawanie ulg, zezwoleń, etc.). Definicja wskazuje również wyraźnie, że lobbingiem są wyłącznie działania zgodne z prawem.
Problemy rodzi jednak kwestia tego, że za lobbing należy uznawać obecnie k a ż d e działanie ingerujące w stanowienie prawa, którego adresatem jest władza publiczna. W ustawie brakuje choćby przykładowego wskazania form działalności, w jakich lobbing może być wykonywany. Jeszcze większym brakiem jest nieistnienie definicji negatywnej, tzn. ustawa nie zawiera katalogu takiej aktywności, która nie jest traktowana jako lobbing. Obecnie za lobbystę można uznać nawet posła, który przygotował projekt ustawy i dąży do tego, aby zdobyć wymagane poparcie innych deputowanych, by skorzystać następnie z prawa inicjatywy ustawodawczej, a także posła zgłaszającego poprawkę do ustawy w czasie procedury ustawodawczej, a nawet członka komisji wypowiadającego się na temat brzmienia poszczególnych postanowień projektu ustawy.
Za działalność lobbingową może być uznane skorzystanie z konstytucyjnego prawa petycji. Mimo że prawo do petycji nie zostało uregulowane ani odrębną ustawą, ani przepisami kodeksu postępowania administracyjnego, charakter taki mogą przybrać wnioski i skargi, o których mowa w rozdziale VIII k.p.a. Jeżeli zatem ktoś w takim wystąpieniu opowie się za zmianą obowiązującego prawa, może być uznany za lobbystę.