W zeszłym tygodniu angielscy adwokaci nie zjawili się na sprawach sądowych w ramach protestu przeciwko cięciom w wydatkach na pomoc prawną z urzędu. Przywódcy protestu podnoszą, że nie zgadzają się na dalsze oszczędności na pomoc prawną z urzędu, gdyż w ten sposób z adwokackiej profesji rezygnują najzdolniejsi, w efekcie często winni unikają kary, a skazywani są niewinni. Angielscy adwokaci zapowiedzieli od kwietnia odmowę udziału w procesach sądowych, jeżeli uznają, że proponowane honoraria nie gwarantują zwrotu kosztów. Z kolei angielskie ministerstwo sprawiedliwości podkreśla, że na pomoc prawną z urzędu przeznacza rocznie 2 mld funtów (ok. 10 mld zł), z tego połowa jest wydawana na obrony w sprawach karnych.
Z niemałym zdziwieniem przyjąłem te wiadomości, które tak odbiegają od polskich realiów. Czy bowiem w naszym kraju jest możliwy podobny protest adwokatów? Czy my, polscy adwokaci – w porównaniu z angielskimi kolegami – mamy lepszą sytuację czy też mamy do zdecydowanego protestu uzasadnione powody?
Jak wspomniano wyżej, na pomoc prawną z urzędu Anglia wydaje 2 mld funtów, tj. 10 mld zł rocznie. W Polsce w zeszłym roku na pomoc prawną z urzędu MS wydało 102,178 mln zł. Czyli, w przybliżeniu, Polska wydaje na pomoc prawną dla ubogich 100 razy mniej niż Anglia! Owszem, Anglia ma o 1/3 ludności więcej niż Polska. Owszem, kraj ten jest znacznie bogatszy od Polski. Niemniej jednak stukrotna dysproporcja w wydatkach wskazuje ewidentnie, że polskie MS w znikomym stopniu pokrywa rzeczywiste koszty obrony z urzędu, a przyznawane kwoty nie mają z reguły związku ze stawkami rynkowymi.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego polscy adwokaci pozwalają się traktować niczym feudalni chłopi, zobowiązani do darmowej robocizny, nad którymi stoi ekonom z batem w postaci sądownictwa dyscyplinarnego?
Powiedzmy sobie brutalnie, że jesteśmy traktowani tak, jak na to pozwalamy. W ramach społeczeństwa demokratycznego trwa nieustanne ścieranie się interesów, walka o względy opinii publicznej oraz twarde artykułowanie swojego stanowiska. Każda grupa zawodowa musi być przygotowana na twardą grę w obronie swoich interesów, a w razie konieczności do otwartego protestu. Tak, aby zwrócić na siebie uwagę opinii społecznej, a władza wiedziała, że są granice jej arbitralnych działań.