Z inicjatywy Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Sejm zapoznał się z projektem rządowego sprawozdania z działań podjętych w celu wprowadzenia postanowień konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Zarówno sam projekt sprawozdania, jak i burzliwa debata świadczą o niezrozumieniu przez rząd istoty konwencji.
Wytyczne Komitetu ONZ wskazują, że sprawozdanie powinno zawierać szczegółową analizę wpływu norm prawnych na rzeczywistą sytuację osób niepełnosprawnych oraz wdrażania i skuteczności środków prawnych dotyczących naruszenia postanowień konwencji. Tymczasem polski projekt sprawozdania to jedynie wyciąg z aktów prawnych i programów rządowych. Brakuje w nim wskazania, jak cytowane przepisy wpływają na życie codzienne osób z niepełnosprawnościami. O tym, że taka refleksja jest możliwa, świadczy opublikowane na stronach Komitetu sprawozdanie Nowej Zelandii. Zawiera ono zarówno opis kluczowych wyzwań, jak i planów na przyszłość. Wielokrotnie odwołuje się również do realnej sytuacji osób niepełnosprawnych.
Tymczasem w przedstawionym przez rząd projekcie sprawozdania nadal tkwią błędy wskazywane przez organizacje społeczne. Ich rażącym przykładem jest omówienie artykułu 5 konwencji. Mówi on o zapobieganiu dyskryminacji. W opracowaniu rządowym znalazło się odwołanie do przepisów ustawy z 3 grudnia 2010 r. o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania. Pominięto jednak informację, że ustawa ta nie wprowadza zakazu nierównego traktowania ze względu na niepełnosprawność w dostępie m.in. do zabezpieczenia społecznego, opieki zdrowotnej, oświaty i szkolnictwa wyższego. A są to sfery, w których osoby z niepełnosprawnością narażone są na wykluczenie i dyskryminację.
Dowodem na to, iż rząd w dużej mierze pozoruje wdrażanie postanowień konwencji, jest proces powoływania mechanizmu koordynującego. Jego wyznaczenie przez rząd jest bezwzględnym wymogiem wynikającym wprost z ratyfikacji konwencji. Po roku bierności w tej kwestii na skutek interwencji rzecznika praw obywatelskich minister pracy zdecydował się powołać zespół do spraw wykonywania konwencji. Od strony prawnej jest on jednak zaledwie ciałem pomocniczym ministra, niczego nie koordynuje, bo nie ma żadnego formalnego wpływu na inne resorty, nie wspominając o instytucjach samorządowych.
Reprezentującym osoby niepełnosprawne organizacjom, które na posiedzeniu komisji sejmowej podnosiły słabą jakość sprawozdania, jego błędy formalne i merytoryczne, Jarosław Duda, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych, odpowiedział zniecierpliwiony: „Ja chcę powiedzieć bardzo twardo: my za to odpowiadamy i my za to ponosimy konsekwencje". I żeby nie było żadnych wątpliwości, dodał: „Państwo nie będzie abdykować na rzecz organizacji pozarządowych!". Następnie odesłał osoby niepełnosprawne, które chcą mieć wpływ na treść sprawozdania, do rzecznika praw obywatelskich, do którego należy monitorowanie realizacji konwencji. Zapomniał, że nakaz włączenia osób niepełnosprawnych w ten proces w żadnym razie nie zwalnia rządu z obowiązku ścisłego konsultowania z nimi również ustawodawstwa, polityki i decyzji ich dotyczących. Być może dobre samopoczucie strony rządowej podyktowane jest tym, że ocena sprawozdania przez Komisję – zgodnie z wypowiedziami strony rządowej – nastąpi dopiero za trzy–cztery lata. Polski rząd nie podpisał też dotąd protokołu fakultatywnego do konwencji, który umożliwiałby zawiadamianie przez obywateli polskich lub ich organizacje Komitetu ds. Praw Osób Niepełnosprawnych o jej naruszaniu.