Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść

Jeżeli politycy o tym nie pamiętają, to warto im przytoczyć niegdysiejszą wypowiedź Leszka Millera, że „nie rządzi się do końca świata”.

Publikacja: 24.04.2025 20:44

Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść

Foto: Andrzej Jackowski/PAP

Pamiętam, jak w dobie pierwszych rządów PiS (2005–2007) zaproponowałem jednemu z czasopism opublikowanie krótkiego felietonu. Jego wydźwięk był mniej więcej taki: nie cieszcie się, dziennikarze i sędziowie, z ataków na adwokatów, bo wy będziecie następni. Pismo odmówiło publikacji, a redaktor naczelny w prywatnej rozmowie powiedział mniej więcej tak: „wiesz, rozumiesz, ale to tak nie działa. My i sędziowie to zupełnie inna bajka niż Wy – adwokaci, nas nikt nie ruszy”. Kto miał rację?

Minęło przeszło dziesięć lat, a gdzieś w latach 2017–2019 gościem na zgromadzeniu Izby Adwokackiej w Warszawie był polityk związany z Platformą Obywatelską, znany wcześniej również z ataków na samorząd adwokacki. Zadałem wówczas (wszak zawsze jestem taki niepokorny) jednemu z prominentnych warszawskich działaczy samorządu adwokackiego proste pytanie: a co on tutaj robi i po co go zaprosiliśmy?

Czytaj więcej

Adwokaci i radcowie mają dyżurować za darmo? Bez pieniędzy za samą gotowość

Znowu usłyszałem odpowiedź podobnej treści: wiesz, rozumiesz, walczymy o demokrację, oni zrozumieli swoje błędy, oni już wiedzą, że dla prawidłowego funkcjonowania państwa potrzebna jest silna adwokatura.

Z każdym miesiącem znowu jednak mam coraz mocniejsze przekonanie, że i w tym przypadku to ja miałem rację, nie wierząc w intencje polityka.

Gdy kurz po walce o praworządność opadł. Żaden postulat nie został zrealizowany

Pomimo roli, jaką samorządna adwokatura odegrała w latach 2015–2023, praktycznie żaden z postulatów środowiska adwokackiego nie został dotychczas zrealizowany. System nieodpłatnej pomocy prawnej funkcjonuje, jak funkcjonował (może lepiej napisać – nie funkcjonuje), dokonano kosmetycznych podwyżek wynagrodzenia za tzw. urzędówki. Trudno bowiem uznać, że podwyżka o 120 lub 240 złotych wynagrodzenia za wieloletnie procesy to faktyczna reforma. Niespełnione zostały postulaty dotyczące ucywilizowania przepisów o tymczasowym aresztowaniu ani reformy postępowania cywilnego w taki sposób, by sądy zaczęły sądzić, a nie szukać powodu, żeby pismo zwrócić na podstawie mniej lub bardziej wydumanych braków formalnych. Nadal brak przepisów, które ucywilizowałyby działanie pseudokancelarii odszkodowawczych lub frankowych, pomimo nagłaśnianych w mediach nadużyć z ich udziałem.

Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, postulaty te nie leżą w interesie adwokatury, lecz społeczeństwa. System nieodpłatnej pomocy prawnej wymaga reformy nie po to, aby adwokaci więcej zarabiali, ale aby osoby ubogie miały zapewnioną faktyczną możliwość obrony ich praw w coraz bardziej skomplikowanym prawnie otoczeniu. Ucywilizowanie przepisów o tymczasowym aresztowaniu jest niezbędne, aby niewinni nie spędzali wielu miesięcy albo lat w areszcie śledczym. Tych lat nie zwróci im przecież żadne odszkodowanie. Podobne argumenty można wskazać w odniesieniu do pozostałych podniesionych powyżej kwestii.

Innymi słowy, adwokatura i jej postulaty były dobre do czasu, kiedy nie zmieniła się władza, co potwierdza starą ludową prawdę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dotyczy ona zwłaszcza polityków.

Obawiam się jednak, że sytuacja adwokatury jest przejawem dużo bardziej niepokojącego zjawiska, które – niczym na początku tej opowieści – może dotknąć z czasem (albo już dotyka) również dziennikarzy i sędziów.

Demokracja jest ustrojem delikatnym, któremu w każdej chwili zagraża autorytaryzm (prawicowy lub lewicowy). Dlatego m.in. wymyślono trójpodział władzy, aby poszczególne władze się wzajemnie kontrolowały i równoważyły, a w konsekwencji jedna nie mogła uzyskać przewagi nad inną (zwłaszcza wykonawcza nad pozostałymi).

Czytaj więcej

Sejm nie zajmie się propozycją zniesienia zakazu pracy adwokatów na etacie

Ten system równowagi w ustroju demokratycznym działa jednak na wielu szczeblach, zwłaszcza że to władza wykonawcza dysponuje większością narzędzi wpływu na pozostałe. Po to istnieją więc służby cywilne i wojskowe, po to Policja jest oddzielona od ABW, aby m.in. równoważyć swoje wpływy i wzajemnie się kontrolować. Samorządy terytorialne i zawodowe też nie istnieją wyłącznie w celu załatwienia lokalnych lub zawodowych spraw na niższym szczeblu (bliżej ludzi), lecz również aby równoważyć władzę centralną. Siłę samorządów było zresztą doskonale widać w czasie kryzysu ustrojowego lat 2015–2023.

Demokracja walcząca

Prawda jest jednocześnie taka, że ten system równowagi nie odpowiada żadnej władzy wykonawczej. Jak się okazuje, nie odnajduje się on dobrze również w realiach tzw. demokracji walczącej, o czym świadczy ich polityka wobec adwokatury, ale także wobec mediów (m.in. słynna debata w Końskich).

Takie spojrzenie polityków jest jednak nad wyraz krótkowzroczne. Wygrana tzw. opozycji demokratycznej powinna była prowadzić do wzmocnienia tych mechanizmów równowagi, a w szczególności wzmocnienia siły mediów (wolności prasy), wolności zgromadzeń oraz adwokatury, gdyż to te trzy komponenty w ogromnej części w ubiegłych latach przysłużyły się do zniweczenia koncepcji oznaczającej faktyczne zerwanie z trójpodziałem władzy.

Jeżeli politycy o tym nie pamiętają, to warto im przytoczyć niegdysiejszą wypowiedź Leszka Millera, że „nie rządzi się do końca świata”. Nie można więc marnować czasu, który mógłby nam pozwolić na wzmocnienie bezpieczników demokracji. Niestety, mam wrażenie, że polityków, którzy przez lata osłabiali adwokaturę, ale również wolność słowa, osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości niczego nie nauczyło. To zaś może tylko spowodować, że gdy demokracja zostanie ponownie wystawiona na próbę, a śmiem twierdzić, że jest na tę próbę wystawiana cały czas, nie będzie miał już kto jej bronić.

Autor jest adwokatem, dr nauk prawnych, redaktorem naczelnym „Palestry. Pisma Adwokatury Polskiej”

Czytaj więcej

Podwojenie stawek to dla adwokatów i radców wciąż za mało

Pamiętam, jak w dobie pierwszych rządów PiS (2005–2007) zaproponowałem jednemu z czasopism opublikowanie krótkiego felietonu. Jego wydźwięk był mniej więcej taki: nie cieszcie się, dziennikarze i sędziowie, z ataków na adwokatów, bo wy będziecie następni. Pismo odmówiło publikacji, a redaktor naczelny w prywatnej rozmowie powiedział mniej więcej tak: „wiesz, rozumiesz, ale to tak nie działa. My i sędziowie to zupełnie inna bajka niż Wy – adwokaci, nas nikt nie ruszy”. Kto miał rację?

Pozostało jeszcze 92% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy Adam Bodnar odsłonił już wszystkie karty w sprawie tzw. neosędziów?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje