Zazwyczaj doświadczenie śmierci przywraca rzeczom właściwą miarę. Pomaga docenić rzeczy naprawdę istotne i uświadomić sobie błahość spraw, które jeszcze wczoraj wydawały się nam śmiertelnie poważne. Okazuje się jednak, że czasem dzieje się wręcz odwrotnie. Śmierć Barbary Skrzypek, trzy dni po przesłuchaniu, do udziału którego prokurator Ewa Wrzosek nie dopuściła jej pełnomocnika (do czego miała prawo), przeniosła do mainstreamu dyskusję o potrzebie doprecyzowania przepisów procedury karnej. Dyskusja ta toczyła się już wcześniej. Po prostu kwestia wprowadzenia jako zasady obecności adwokata podczas przesłuchania świadka, choć dotyczyła wzmocnienia gwarancji procesowych obywatela w postępowaniu karnym, nie była nawet tak istotna, by poświęcać jej np. największe teksty na prawnych stronach poczytnych dzienników. Była istotna, ale jej rozwiązanie, wobec wielu ważniejszych spraw, stanowiło raczej „siódmą kolejność odśnieżania”.