Antoni Górski: Poprawki Senatu do ustawy o KRS? Czas na sędziowski kompromis

Przyjęcie senackiej poprawki do nowelizacji ustawy o KRS może przyczynić się do złagodzenia szkodliwych podziałów w środowisku sędziowskim.

Publikacja: 05.06.2024 08:02

Antoni Górski: Poprawki Senatu do ustawy o KRS? Czas na sędziowski kompromis

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Trwające już dziewiąty rok turbulencje targające wymiarem sprawiedliwości były też swoistym probierzem postaw samych sędziów w niełatwych czasach. Przedtem żyliśmy i pracowaliśmy niejako na uboczu, odgrodzeni od głównych napięć społecznych i politycznych, zabezpieczeni instrumentami prawnymi chroniącymi naszą pozycję arbitrów. I oto nagle dostaliśmy się w sam wir konfliktu o kształt ustrojowy trzeciej władzy. Postawiło to przed sędziami problem, jak daleko można i należy się w ten spór zaangażować.

Zdecydowana większość sędziów zdołała utrzymać należny dystans do politycznych utarczek, stosując się do obowiązku zachowania powściągliwości, wynikającego z art. 82 § 2 prawa o ustroju sądów powszechnych. Zgodnie z tym przepisem sędzia powinien unikać wszystkiego, co mogłoby osłabiać zaufanie do jego bezstronności. Część kolegów zdecydowała się jednak na radykalniejsze działania, podejmując ryzyko, że – niezależnie od ich intencji – ta ich aktywność zostanie oceniona w odbiorze społecznym jako opowiedzenie się po jednej ze stron sporu politycznego.

Politycy zresztą bardzo chętnie korzystali z tego zaangażowania niektórych sędziów, wykorzystując ich jako cennego sojusznika do swoich celów.

Czytaj więcej

Co dalej z nowelą ustawy o KRS? Ci prawnicy przygotują ekspertyzy dla Sejmu

Nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Źródła konfliktu o KRS

Jedną z głównych osi sporu stała się nowelizacja ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, dokonana ustawą z dnia 8 grudnia 2017 r. (DzU 2018, poz. 3). Ustawą tą wprowadzono zmianę wyboru piętnastoosobowej sędziowskiej części składu Rady. Dotychczasowy wybór przez środowiska sędziowskie zastąpiono wyłanianiem przez Sejm. W reakcji na to podniesiono wtedy – z udziałem sędziów – gwałtowne głosy sprzeciwu. Wskazywano, że nowelizacja doprowadzi do upolitycznienia sądownictwa, stanowiąc zamach na podstawy praworządności, zwłaszcza zaś na niezawisłość sędziowską.

Oczywiście, do ustawy nowelizującej należy niewątpliwie mieć zastrzeżenie. Chodzi o skrócenie kadencji poprzedniej Rady, czego nie da się pogodzić z treścią art. 187 ust. 3. konstytucji, który zapewnia wybranym członkom KRS czteroletnią kadencję. Można, rzecz jasna, mieć także wątpliwości co do zmiany zasady wyboru piętnastoosobowej sędziowskiej części Rady. Tu już jednak sprawa nie jest tak jednoznaczna, gdyż konstytucja nie przesądza wprost tej kwestii. Z tego względu możliwy jest do przyjęcia pogląd, że nowelizacja w tym zakresie była bardziej zmianą dotychczasowej praktyki legislacyjnej niż naruszeniem pryncypiów ustrojowych.

Niezależnie od zastrzeżeń co do konstytucyjności nowelizacji – oceniając rzecz z dystansu – wydaje się, że wspomniane głosy, zwłaszcza dotyczące niebezpieczeństwa upolitycznienia nowo wybranych sędziów, okazały się przesadzone. Zdecydowana większość z nich po nominacji pełni właściwie swoją służbę dla dobra obywateli, a ich poziom orzecznictwa nie odbiega od poziomu sędziów powołanych wcześniej. Mimo to na tle nowych powołań dochodziło w środowisku sędziowskim do głębokich podziałów.

Część sędziów, przejmując mające polityczne proweniencje określenie „neosędziowie”, zaczęła kwestionować legalność powołania przez prezydenta nowych kolegów i koleżanek. Niektórzy nie chcieli z nimi zasiadać w składach sądzących ani utrzymywać nawet grzecznościowych kontaktów. Nie bacząc na to, że otrzymali oni nominacje z rąk demokratycznie wybranego prezydenta wykonującego przysługującą mu konstytucyjną prerogatywę, podważano wręcz ich zdolność ustawową do orzekania, żądając zastosowania wobec nich jakiegoś specjalnego postępowania lustracyjno-sprawdzającego.

Z zewnątrz można było niekiedy odnieść wrażenie, że sędziowie w pewnych momentach zaczęli zajmować się bardziej sobą niż wypełnianiem swojej służby przez rozstrzyganie powierzonych im ludzkich spraw. Pozostaje paradoksem, że niektórzy z nich, krytykując z zapałem przyjęte regulacje ustawowe jako przejaw upolitycznienia sądownictwa, sami byli w swoim czasie powołani do urzędu sędziowskiego przez Radę Państwa PRL, i to z rekomendacji PZPR.

Czytaj więcej

Małgorzata Paprocka: Spór o sądy mógł być wykreowany. Czy prezydent podpisze ustawę o KRS?

Sędziowie i Krajowa Rada Sądownictwa. Chichot historii?

Notabene w latach 80. XX wieku ok. 60 proc. sędziów należało do partii komunistycznej (T. Pietryga, „Trzecia władza. Sądownictwo w latach 1946–2023”, s. 74) i po 1989 roku nie przechodzili oni żadnej weryfikacji. W tym kontekście żądanie przeprowadzenia jej w stosunku do każdego sędziego powołanego po nowelizacji z grudnia 2017 r. stanowi jakiś chichot historii, nie mówiąc już o tym, że narusza w sposób oczywisty przewidzianą w art. 180 ust. 1 konstytucji zasadę nieusuwalności sędziów.

Ostatnio pojawiła się szansa pewnej poprawy tej złej, niszczącej tkankę ustrojową państwa sytuacji. W pracach nad nową ustawą, przewidującą powrót do wyboru sędziowskiej części KRS przez samych sędziów, Senat przyjął poprawkę usuwającą z projektu ustawy przepis pozbawiający powołanych po nowelizacji sędziów biernego prawa wyborczego do KRS. Nieproporcjonalność pierwotnego rozwiązania przyjętego przez Sejm wydaje się z punktu widzenia konstytucji oczywista. Taka też była ocena Komisji Weneckiej, która w swojej opinii wniosła o rozważenie zmian w tym zakresie.

Pozostaje mieć nadzieję, że, wbrew niektórym radykalnym i kategorycznym głosom krytykującym poprawkę Senatu parlament przyjmie ostatecznie tę propozycję legislacyjną, opowiadając się za kompromisowym rozwiązaniem tej ważnej, a tak nabrzmiałej konfliktami sprawy. W rezultacie może przyczynić się to także do złagodzenia szkodliwych podziałów w środowisku sędziowskim, mających negatywnych wpływ na funkcjonowanie całego wymiaru sprawiedliwości. Obywatele mają prawo tego oczekiwać zarówno od polityków, jak i od samych sędziów.

Autor jest sędzią Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w latach 2010–2014 był przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa.

Trwające już dziewiąty rok turbulencje targające wymiarem sprawiedliwości były też swoistym probierzem postaw samych sędziów w niełatwych czasach. Przedtem żyliśmy i pracowaliśmy niejako na uboczu, odgrodzeni od głównych napięć społecznych i politycznych, zabezpieczeni instrumentami prawnymi chroniącymi naszą pozycję arbitrów. I oto nagle dostaliśmy się w sam wir konfliktu o kształt ustrojowy trzeciej władzy. Postawiło to przed sędziami problem, jak daleko można i należy się w ten spór zaangażować.

Pozostało 92% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Michał Zacharski: Areszt w państwie prawa. Chodzi nie tylko o immunitet
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Roman Giertych bierze się za „Kastę” i stawia sędziom najcięższe zarzuty
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy Adam Bodnar zrobi z Marcina Romanowskiego męczennika?
Opinie Prawne
Dariusz Lasocki: PKW odbierze PiS dotację? Komisja pod politycznym pręgierzem
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Czy renta wdowia jest sprawiedliwa? System emerytalny jest nie do utrzymania