Do tego wcale nie banalne, bo dotyczą tego, kto może zastąpić matkę dziecka jako członek najbliższej rodziny i uzyskać prawo do urlopu i zasiłku macierzyńskiego. Odesłanie w tym zakresie do ustawy zasiłkowej jest bowiem ślepym zaułkiem ("Członek najbliższej rodziny to... członek najbliższej rodziny"). Nie ma tam definicji takiej osoby ani katalogu członków rodziny, których można uznać za najbliższych.

Trudno przewidzieć, jakie jeszcze kwiatki zafundował nam ustawodawca. Wszystko wyjdzie „w praniu". Na pewno łatwo nie będzie z przekazywaniem sobie uprawnień między rodzicami, gdy tylko jedno z nich jest pracownikiem. Podobnie może być z przedłużeniem urlopu rodzicielskiego, co jest bonusem za łączenie go z pracą. Ale może ten problem będzie czysto teoretyczny. Łatwiej będzie zrezygnować z tych uprawnień niż bawić się w tę matematykę. Nie chodzi przecież tylko o ustalenie długości przedłużenia urlopu rodzicielskiego, ale też organizowanie pracy w tym czasie, prowadzenie dokumentacji i wypłatę zasiłku.

Pozostaje mi życzyć powodzenia osobom, które będą się mierzyć z tymi problemami. Tymczasem zapraszam do przeczytania całego tygodnika „Praca i ZUS".