Tomasz Pietryga: KRS czy neoKRS, jak to jest naprawdę?

KRS nie jest samorządem sędziowskim, ale organem hybrydowym, w którego składzie zasiadają również politycy. Co do ich wyboru kontrowersji nigdy nie było, konstytucja nie daje tutaj pola na inną interpretację.

Publikacja: 15.11.2023 13:15

Krajowa Rada Sądownictwa

Krajowa Rada Sądownictwa

Foto: rp.pl / Paweł Rochowicz

Awantura, która wybuchła we wtorek wieczorem w Sejmie,  podczas wyborów nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa, pokazuje, że na początku kadencji główną osią politycznego sporu będzie praworządność.

Emocjonalne spięcie między Borysem Budką a Zbigniewem Ziobro, a w ślad za tym między politykami PiS, a nowej sejmowej większości, pokazuje, że „w sprawie praworządności” ustępstw nie należy się spodziewać po żadnej stronie. W nowej koalicji sejmowej wyraźnie górę bierze wariant „jastrzębi”, na co wskazywały wtorkowe wystąpienia. Jeńców nie będzie, podobnie jak nie było ich  w czasie rządów PiS.

Czytaj więcej

Sejm wybrał nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa

Również partia  Jarosława Kaczyńskiego w tym sporze nie zamierza zrobić  kroku do tyłu, trzymając się twardo swojej interpretacji konstytucji. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które miały być tarczą ochronną dla reform PiS, teraz staną się główną linią obrony. A próby ich kwestionowania będą spotykać się z lustrzanym zarzutem naruszania przez Donalda Tuska ustawy zasadniczej.

Dlatego też tak kluczowe dla opozycji jest  twarde zakwestionowane TK i jego orzecznictwa. Samo przeciwstawianie mu wyroków TSUE i Trybunału w Strasburgu, może być  niewystarczające, raczej wywoła nowe spory prawne o wyższości praw, które znane są z przeszłości.

NeoKRS, czyli co?

We wtorek niemałe zamieszanie wywołały w Sejmie, wybory nowych członków KRS.  Do tego gremium zostało wybranych  czterech polityków nowej sejmowej większości. W prawicowych mediach szybko sformułowano zarzut niekonsekwencji i hipokryzji polityków opozycji, którzy z jednej strony nie uznają „neoKRS” z drugiej zaś uczestniczą w wyborach do tego organu.

„To nie jest wybór Krajowej Rady Sądownictwa. To ciało bowiem nie istnieje”- z lubością cytowano wypowiedź posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz z 2022, która została we wtorek wybrana, jako przedstawiciel Sejmu w KRS.  Co wywołało zresztą, niemałą dezorientację. Powstało pytanie czy mamy do czynienia z  KRS, czy neoKRS, która działa nielegalnie?

Czytaj więcej

Prof. Strzembosz mówi, co zrobić z KRS, neo-sędziami i dublerami w TK

To doskonały przykład tego, jak retoryka polityczna i rzeczywistość prawna,  mogą się od siebie zasadniczo różnić.

NeoKRS jest nazwą publicystyczną

NeoKRS jest nazwą publicystyczną, ukutą w 2018 roku przez Gazetę Wyborczą, powtarzaną później przez wielu polityków i dziennikarzy, stała się swoistym symbolem niezgody na zmiany PiS w sądownictwie, a także znakiem identyfikującym stosunek do pisowskich reform. W tym rozumieniu neoKRS, podobnie jak neosędziowie uznawana jest za instytucję powołaną  ze złamaniem konstytucji, a więc nielegalnie.

Oczywiście obok publicystyki istnieje porządek prawny. W Dzienniku Ustaw, w którym opublikowana jest obowiązująca ustawa o KRS, publicystyczna nazwa „neoKRS” nie istnieje, jest tylko KRS- jako konstytucyjny organ. Dopóki ustawa nie zostanie uchylona, jest to organ  legalnie funkcjonujący w polskim porządku prawnym, ze wszystkim tego konsekwencjami.

 Dlatego też politycy koalicji wzięli udział w wyborach do KRS. Znaczenie miała też konstrukcja samego organu. Otóż KRS jest  organem hybrydowym. Wbrew temu co powtarza część ekspertów nie jest samorządem sędziowskim, ani jednorodnym  organem sądowniczym. W jego w skład wchodzą zarówno sędziowie, jak i politycy, tyle tylko, że sędziowie mają w radzie większość. Kiedy  podczas obrad okrągłego stołu kreślono ustrój KRS uzasadnieniem dla takiego wariantu był fakt, że posłowie i senatorowie są przedstawicielami suwerena, zatem suweren dzięki nim ma pośredni wpływ na działanie Rady. Oddanie KRS w ręce samych sędziów nigdy nie wchodziło w rachubę, gdyż tworzyłoby to niekontrolowalny przez obywateli, organ kastowy.

Zatem w skład w 25 osobowej rady, wchodzą zarówno sędziowie, jak i politycy ( chociaż ci ostatni są w mniejszości). Członkostwo polityków jest ściśle uzależnione jest od kalendarza   parlamentarnego.  Nowa kadencja Sejmu i Senatu oznacza,  że do KRS trafiają przedstawiciele  nowo wybranego parlamentu, i  tak też się właśnie stało. Niezmienna  pozostaje natomiast kadencja sędziowskiej, wybieralnej części Rady, która trwa cztery lata, bez względu na kadencje Sejmu.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: PiS zabetonował sądy. Jak nowy rząd może odkręcić zmiany Ziobry i Kaczyńskiego?

Kontrowersje wokół działania KRS i zarzuty o łamanie konstytucji, nigdy nie dotyczyły udziału w KRS polityków, których wybór określa wprost konstytucja, nakładając w tym zakresie wyborcze obowiązki i terminy.  Zastrzeżenia dotyczyły jedynie politycznego trybu wyboru sędziowskiej części Rady, wprowadzonego przez PiS w 2018 roku, co w samym środowisku sędziowskim uznano za niekonstytucyjne.

Dlatego wyciągnie niekonsekwencji posłom opozycji jest pozorne, gdyż kwestionowali oni wyłącznie wybór i status sędziowskich reprezentantów KRS, a w politycznej części wprost zapisanej w konstytucji, takich kontrowersji nie było. Przedstawicielem Senatu X kadencji w KRS, był np. senator Krzysztof Kwiatkowski, który jednocześnie kwestionował konstytucyjność politycznego wyboru sędziowskiej części KRS.

Kto tworzy KRS

Skład KRS tworzy 25 osób. Z automatu wchodzą do niego: Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, prezes NSA, minister sprawiedliwości i przedstawiciel prezydenta RP. „Cywilnymi”  członkami KRS jest jeszcze czterech posłów wybranych przez Sejm i dwóch senatorów wybranych przez Senat, którzy sprawują swoje funkcje równolegle do kadencji parlamentu ( stąd obecnie naturalne wybory, w związku z nową kadencją).

Pozostałe 15 miejsc w KRS zajmują wyłącznie sędziowie, którzy są wybierani spośród: sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, i administracyjnych ( kiedyś też wojskowych).

Jak PiS zmienił KRS

Do 2017 r. piętnastka była wybierana przez samo środowisko sędziowskie, w mało transparentnych procedurach. W efekcie sędziowski skład  KRS, tworzyli praktycznie sędziowie wyższych szczebli, elita sędziowska, natomiast reprezentacja sędziów  sądów rejonowych ( 90 proc.  sędziowskiej populacji, była śladowa). Budziło to wiele kontrowersji w środowisku sędziowskim i   postulatów zmian. Sędziowie chcieli większej demokratyzacji w wyborach do KRS, tak aby znalazła się tam również odpowiednia  reprezentacja przedstawicieli  sądów rejonowych. Mimo, że początkowo Zbigniew Ziobro chciał spełnić ten postulat, ostatecznie w zjednoczonej prawicy  zwyciężyła opcja  zmian, która zabierała bezpośredni wybór sędziowskich członków KRS, przez samo środowisko i przenosiła te wybory do Sejmu. Sędziowie migli nadal zgłaszać kandydatów, natomiast kto zostanie członkiem Rady mieli już decydować posłowie. Wprowadzenie takiego mechanizmu  stało się fundamentem sporu o praworządność i formułowania zarzutu, że polityczny wybór automatycznie powoduje „skarżenie”  dla sędziowskich członków Rady i ich decyzji. KRS uczestniczy w procesie nominacyjnym sędziów, zatem ci którzy przeszli  przez ten proces, również są skażeni brakiem niezawisłości- stąd też publicystyczne sformułowanie neosędziowie.

PiS wprowadzając te zmiany, uzasadniał, że w konstytucji nigdzie wprost nie jest zapisane, że sędziów do KRS muszą wybierać sami sędziowie. Ustawa zasadnicza, w art. 187 ust.4 wskazuje jedynie, że ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa.

I właśnie na to powoływali się we wtorek politycy PiS w Sejmie podczas ostrego spięcia z politykami nowej koalicyjnej większości.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Jeśli Tusk rozgromi tzw. neo-KRS, to otworzą się bramy piekieł

Awantura, która wybuchła we wtorek wieczorem w Sejmie,  podczas wyborów nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa, pokazuje, że na początku kadencji główną osią politycznego sporu będzie praworządność.

Emocjonalne spięcie między Borysem Budką a Zbigniewem Ziobro, a w ślad za tym między politykami PiS, a nowej sejmowej większości, pokazuje, że „w sprawie praworządności” ustępstw nie należy się spodziewać po żadnej stronie. W nowej koalicji sejmowej wyraźnie górę bierze wariant „jastrzębi”, na co wskazywały wtorkowe wystąpienia. Jeńców nie będzie, podobnie jak nie było ich  w czasie rządów PiS.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: RPO nie chce dublerów w Trybunale Konstytucyjnym. Wzmacnia linię rządu wobec TK
Opinie Prawne
Hubert Izdebski, Kazimierz M. Ujazdowski: Jak naprawić Trybunał Konstytucyjny
Opinie Prawne
Dawid Kulpa: Sprawa Szmydta. Efekt Lucyfera, czy niewinny incydent?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: To skarbówce nigdy się nie znudzi
Opinie Prawne
Marek Isański: Jak WSA w Krakowie odwraca zasadę „in dubio pro tributario”