Aneta Wiewiórowska-Domagalska: WIBOR – czy historia lubi się powtarzać?

Masowe sprawy frankowiczów będą miały wpływ na skłonność konsumentów do dochodzenia roszczeń na tle umów wykorzystujących WIBOR.

Publikacja: 20.04.2023 07:39

Aneta Wiewiórowska-Domagalska: WIBOR – czy historia lubi się powtarzać?

Foto: Adobe Stock

Polski rynek dopiero zaczyna uświadamiać sobie potencjał problemu frankowego, a już do drzwi puka sprawa o hipotetycznie dużo większych reperkusjach: wykorzystanie WIBOR-u w umowach konsumenckich. Przyczyną tej sytuacji jest przede wszystkim brak właściwego nadzoru w zakresie prewencji i eliminacji naruszeń prawa na rynku finansowym. Instruktywnym przykładem są tu liczne wypowiedzi prezesa KNF, z których wynika, że dochodzenie przysługujących konsumentom praw jest wyrazem chciwości, a przywrócenie stanu zgodnego z prawem oznaczać będzie załamanie systemu. W obecnym układzie politycznym nie należy mieć więc wygórowanych oczekiwań, że nadzór podejmie skuteczne i zgodne z prawem działania w celu neutralizacji potencjalnych ryzyk prawnych związanych z WIBOR-em – wedle deklaracji w odniesieniu do franków nie był w stanie ich nawet zidentyfikować. Można zatem przypuszczać, że – tradycyjną w Polsce koleją rzeczy – to sądy obarczone zostaną problemem, którego nie są w stanie rozwiązać ze względu na brak odpowiednich instrumentów prawnych. Warto więc zastanowić się, jak wyglądałoby stosowanie orzecznictwa TSUE na tle dyrektywy 93/13 do spraw, w których problem prawny dotyczy stosowania stawki WIBOR.

Franki, które namalowały gębę dyrektywie 93/13

Dyrektywa 93/13 zaistniała w Polsce na tle kredytów frankowych i zyskała sławę bezwzględnej pogromczyni systemu bankowego. Prawda na jej temat jest jednak nieco bardziej zniuansowana, a postrzeganie w Polsce wynika ze splotu okoliczności. Po pierwsze, przy kredytach frankowych doszło do systemowego wykorzystania postanowień jednoznacznie abuzywnych (przerzucenie na konsumenta nieograniczonego ryzyka walutowego przy braku informacji o ryzyku). Po drugie, zamiast problem systemowy rozwiązać legislacyjnie (kiedy był na to czas), organy nadzoru, za wskazaniem prezesa partii rządzącej, przerzuciły go na sądy powszechne. Sądy przeszły przyspieszony kurs prawa unijnego i zaczęły umowy masowo unieważniać (czy obrały najlepszy instrument – to inna sprawa). Radykalne skutki, jakie w Polsce wywołuje dotychczasowe stosowanie dyrektywy 93/13, to więc efekt radykalnego charakteru naruszeń, wyborów dogmatycznych Sądu Najwyższego, a także rażącej bezczynności pozostałych organów państwa. Nie podjęły one skutecznych działań legislacyjnych czy administracyjnych, a obecnie zamiast stać na straży prawa, prowadzą chaotyczną kampanię PR, której skutkiem jest przede wszystkim dalsza antagonizacja stron sporu. Dyrektywa 93/13 nie jest tak bezwzględna w stosunku do rynku, jak wynikałoby to z praktyki jej stosowania w Polsce; zatem to nie ona, lecz praktyka stosowania jej w Polsce, doprowadziła do radykalizacji obserwowanych obecnie skutków. W odniesieniu do umów opartych na WIBOR-ze zastosowanie znajdą te same przepisy dyrektywy 93/13, wiele jednak wskazuje, że skutek ich zastosowania może być inny niż w przypadku kredytów frankowych.

Czytaj więcej

Sąd zawiesił spłatę kredytu w złotówkach - sprawa dotyczy WIBOR

Możliwa kontrola

W procesie kontroli abuzywności istnieje kilka kluczowych elementów mechanizmu prawnego. Po pierwsze, jest to stwierdzenie, czy dana klauzula dotyczy głównego świadczenia i podpada pod wyłączenie z art. 42 dyrektywy 93/13. TSUE wprost przesądził o takiej kwalifikacji klauzul przeliczeniowych przy umowach frankowych (czy słusznie – to inna sprawa). Podlegają więc one kontroli pod względem abuzywności tylko wówczas, gdy bank nie spełnił wymogów transparentności. Jest to rozwiązanie niezwykle korzystne dla banków – o ile tylko bank właściwie poinformuje konsumenta o ryzykach ekonomicznych związanych z zawarciem umowy, możliwe jest utrzymanie klauzul, które w normalnym trybie zostałyby uznane za abuzywne. Przy zawieraniu umów frankowych banki masowo nie realizowały obowiązków informacyjnych, co umożliwiło kontrolę abuzywności. W przypadku umów opartych na WIBOR-ze informacje z rynku wydają się wskazywać, że realizacja obowiązków informacyjnych może zostać zweryfikowana pozytywnie – przynajmniej w stosunku do części umów. Spełnienie tych obowiązków nie jest również aż tak wymagające, jak przy umowach frankowych. Po pierwsze, zmiany stóp procentowych charakteryzują się inną dynamiką niż zmiany kursu franka szwajcarskiego – odzwierciedlając sytuację rynkową, podlegają regularnym zwyżkom i spadkom. Po drugie, realizację obowiązków informacyjnych ocenia się na chwilę zawarcia umowy – jeśli więc konsument zawierał umowę przy wysokim WIBOR-ze, to można założyć, że miał świadomość, że jego ponowny wzrost jest możliwy (a bank nie zapewniał, że należy zakładać wyłącznie spadki).

Jak dotąd TSUE nie przesądził wprost o kwalifikacji klauzuli zmiennego oprocentowania pod kątem art. 42 (w sprawie C-125/18 przyjął założenie, że nie ma to znaczenia, a w sprawie C-143/13 chodziło o jednostronną możliwość zmiany oprocentowania). Biorąc pod uwagę dotychczasowe orzecznictwo Trybunału na tle art. 42, można raczej przypuszczać, że zasugeruje on taką kwalifikację, jeżeli pojawi się odpowiednie pytanie.

Rozkład ryzyka

Jeżeli bank nie spełniłby obowiązków informacyjnych, bądź też sądy uznałyby, że art. 42 nie znajduje zastosowania do klauzul zmiennego oprocentowania, otworzyłaby się możliwość kontroli abuzywności. Ze względu na charakterystykę procesów ekonomicznych relewantnych dla ustalania ryzyka związanego z tymi umowami również i tu sytuacja wygląda odmiennie niż przy umowach frankowych. Ryzyko wzrostu wartości franka do złotówki kształtuje się w inny sposób niż ryzyko zmiany wysokości wskaźnika WIBOR, który podlega fluktuacjom będącym odbiciem zmieniającej się sytuacji ekonomicznej. WIBOR 3M w 2002 r. wynosił 8,77 proc., w 2020 r. 0,5 proc., a obecnie 6,9 proc. Jeśli sytuacja gospodarcza zacznie się poprawiać – powinien spaść. Element, który decyduje o abuzywności klauzul przeliczeniowych, czyli przerzucenie całości ryzyka na konsumenta, nie występuje tu, ponieważ czynniki makroekonomiczne, które wpływają na wysokość stawki WIBOR, podlegają zmianom i na korzyść banków, i na korzyść konsumentów.

Nie oznacza to, że wykluczone jest wykazanie abuzywności konkretnej klauzuli w konkretnej umowie. Będzie to jednak zadanie dużo bardziej finezyjne niż w przypadku ewidentnej abuzywności franków. Konsumentom nie pomaga również fakt, że w sprawie C-395/21 TSUE uznał, że sam brak transparencji nie przesądza o abuzywności.

Jedno małe „ale”

Argumentem, który zdaniem profesjonalnych reprezentantów konsumentów decyduje o abuzywności klauzul odwołujących się do WIBOR-u, są nadużycia przy ustalaniu jego wysokości. Prasa donosi o zgłoszeniach sygnalistów wskazujących na zawyżanie wskaźnika (co działa na korzyść banków). Przewodniczący KNF, sprawujący nadzór nad spółką GPW Benchmark (administratorem WIBOR-u), zgodnie z publicznymi deklaracjami „nie ma cienia wątpliwości”, że wskaźnik ustalany był prawidłowo. Zapewnienia te nie działają jednak uspokajająco na rynek, biorąc pod uwagę nonszalancję, z jaką do treści prawa konsumenckiego publicznie odnosi się przewodniczący KNF. Jednocześnie przedstawiciele NIK prowadzący działania kontrolne w zakresie manipulacji przy WIBOR-ze nie zostali wpuszczeni do siedziby spółki Benchmark.

Ta sytuacja rodzi wiele pytań i posiada największy chyba potencjał, jeśli chodzi o wpływ na rynek. Na podstawie publicznie dostępnych danych trudno jest jednak przesądzić, jak realne są zagrożenia, które stwarza. Po pierwsze, manipulacje przy ustalaniu wysokości wskaźnika WIBOR nie zostały jeszcze udowodnione. Po drugie, jeżeli doszłoby do ich stwierdzenia, należałoby wykazać, że przesądzają one o abuzywności postanowienia. Tu przydatna mogłaby się okazać polska linia orzecznicza, która abuzywność wyprowadza z możliwości arbitralnego ustalania kursu, na podstawie którego dokonuje się przeliczeń przy umowach frankowych. Sytuacja komplikuje się jednak, ponieważ wysokość WIBOR-u ustalana jest na podstawie danych przekazywanych przez dziesięć banków, natomiast korzystają z niego wszystkie banki. Potencjalna arbitralność może więc wynikać z działania podmiotów trzecich. W jaki sposób można przypisać sankcję podmiotowi, który korzysta ze wskaźnika, nie mając na niego wpływu? Prowokuje to naturalnie pytania o potencjalną odpowiedzialność Skarbu Państwa za nieskuteczny nadzór.

Na to, jak głębokie obawy rodzą potencjalne ryzyka związane z WIBOR-em, wskazuje przedstawiona przez Katarzynę Kamińską-Krawczyk i  ukasza Strankowskiego na portalu prawo.pl nowatorska koncepcja, która kwalifikuje wskaźnik WIBOR jako przepis prawa, co wyłącza możliwość kontroli jego abuzywności. Stanowisko to (w dość rewolucyjny sposób) kwestionuje tradycyjny model postrzegania prawa, wedle którego jego przepisy obowiązują, ponieważ zostały uchwalone, a nie dlatego, że została zawarta odpłatna umowa licencyjna pozwalająca na ich wykorzystanie. Autorzy tej koncepcji ewidentnie nie rozróżniają między ustawowym ustaleniem konstrukcji umowy kredytu, opartego na zmiennej stopie oprocentowania, normatywną regulacją kształtowania wskaźników referencyjnych oraz mechanizmem, przy użyciu którego WIBOR włączany jest do umowy.

Czytaj więcej

Sąd tnie raty kredytu złotówkowego. Pierwsze orzeczenie o "nielegalności" WIBOR

Historia się powtarza, ale niedokładnie

Instytucje rynku finansowego nastawione są na maksymalizację zysku. Będą podejmowały więc działania, które ją umożliwią, przy minimalizacji ryzyka związanego z negatywnymi finansowymi konsekwencjami naruszania prawa. W normalnych warunkach oznacza to zagrożenie sankcją publicznoprawną. W polskich warunkach (jak pokazują franki) naruszanie prawa unijnego sankcjonują sądy powszechne, w indywidualnych sprawach inicjowanych przez poszkodowanych. Niewątpliwie masowe dochodzenie przez frankowiczów będzie miało wpływ na skłonność konsumentów do dochodzenia roszczeń na tle umów wykorzystujących WIBOR. Istnieją jednak uzasadnione wątpliwości, czy sytuacja będzie tu tak oczywista, jak przy frankach.

Z pewnością powinno to sprowokować dyskusję nad zasadnością polityki, która umożliwiła masowe udzielanie konsumentom kredytów opartych na zmiennej stopie oprocentowania. To pytanie wiąże się z tendencją, która powoli kształtuje się w Polsce, to jest wysuwaniem roszczeń związanych z naruszaniem prawa UE przeciwko Skarbowi Państwa, na tle braku skuteczności bądź nieprawidłowości związanych z nadzorem nad rynkiem. Tradycyjnie sądy polskie nie były skłonne do orzekania przeciwko Skarbowi Państwa, może się jednak okazać, że sprawy związane z WIBOR-em mają potencjał odwrócenia trendu.

Autorka jest dr. nauk prawnych, INP PAN, Kancelaria Hoffman Taborowski i Wspólnicy

Polski rynek dopiero zaczyna uświadamiać sobie potencjał problemu frankowego, a już do drzwi puka sprawa o hipotetycznie dużo większych reperkusjach: wykorzystanie WIBOR-u w umowach konsumenckich. Przyczyną tej sytuacji jest przede wszystkim brak właściwego nadzoru w zakresie prewencji i eliminacji naruszeń prawa na rynku finansowym. Instruktywnym przykładem są tu liczne wypowiedzi prezesa KNF, z których wynika, że dochodzenie przysługujących konsumentom praw jest wyrazem chciwości, a przywrócenie stanu zgodnego z prawem oznaczać będzie załamanie systemu. W obecnym układzie politycznym nie należy mieć więc wygórowanych oczekiwań, że nadzór podejmie skuteczne i zgodne z prawem działania w celu neutralizacji potencjalnych ryzyk prawnych związanych z WIBOR-em – wedle deklaracji w odniesieniu do franków nie był w stanie ich nawet zidentyfikować. Można zatem przypuszczać, że – tradycyjną w Polsce koleją rzeczy – to sądy obarczone zostaną problemem, którego nie są w stanie rozwiązać ze względu na brak odpowiednich instrumentów prawnych. Warto więc zastanowić się, jak wyglądałoby stosowanie orzecznictwa TSUE na tle dyrektywy 93/13 do spraw, w których problem prawny dotyczy stosowania stawki WIBOR.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO