Składek emerytalnych, które dziś wpływają do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych od pracujących, nie starcza na wypłacane emerytury. Więc Skarb Państwa musi do FUS-u „dosypać”. Część tego nazywa się dotacją, część refundacją, a część pożyczką.
Pożyczka jest oczywiście bezzwrotna, ale przez rok w budżecie państwa figuruje jako „aktywa”, co zmniejsza deficyt. Jakiś czas temu ZUS sam zaciągał pożyczki od banków, ale płacił wyższe odsetki niż Skarb Państwa od obligacji przez siebie emitowanych. Więc teraz więcej na rynkach finansowych pożycza Skarb Państwa i „pożycza” ZUS-owi. Ale tu różnica jest taka, że Skarb Państwa będzie musiał swoim wierzycielom oddać to, co pożyczył. A ZUS oddawać Skarbowi Państwa nie musi. Nie ma zresztą z czego.
Czytaj więcej
Pokrycie bieżących wydatków wpływami ze składek w trzech kwartałach 2022 r. wynosi 84,8 proc. – wynika z danych ZUS.
Skarb Państwa, żeby oddać to, co pożyczył – czyli wykupić obligacje – musi pożyczyć więcej, czyli sprzedać więcej obligacji. I ZUS też tak będzie robił – będzie coraz więcej pożyczał od Skarbu Państwa. Z tego, co wpłynie do FUS-u, 2 proc. ZUS wydaje na utrzymanie systemu – głównie wynagrodzenia pracowników i Kompleksowy System Informatyczny, który liczy głównie to, ile komu zabraknie z zapłaconych składek do minimalnej emerytury, żeby w przyszłości wypłacić mu minimalną emeryturę. Statystycznie tylko jakieś 20 proc. przyszłych emerytów będzie mieć wyższą emeryturę niż minimalna. I dla tych 20 proc. KSI skrupulatnie musi liczyć wszystko również dla pozostałych 80 proc., bo przecież nie wie, kto konkretnie w której grupie się znajdzie. Ciekawe, czy aktywiści klimatyczni policzyli już ślad węglowy, jaki zostawia po sobie każdy płacący składki i następnie otrzymujący minimalną emeryturę.
Wikingowie mieli świetny system emerytalny. Karmili staruszków, dopóki mogli, a jak już nie mogli, to wywoływali jakąś wojnę, na której walczyli wszyscy, więc ginęli głównie staruszkowie i już nie trzeba ich było karmić. Postęp sprawił, że na wojny zaczęto wysyłać tylko młodych, co stan systemu emerytalnego pogarsza, bo mniej zostawało ludzi do karmienia staruszków (a teraz do płacenia składek na ich emerytury).