Waldemar Gontarski: Praworządność w UE w świetle rosyjskiej agresji

Po inwazji na Ukrainę ożywa pytanie o zasady w Unii Europejskiej. Czego rządy prawa powinny wymagać od państw członkowskich i czy jest miejsce na różnicowanie ze względu na doświadczenia kulturowe i tradycje państw.

Publikacja: 03.11.2022 07:19

Waldemar Gontarski

Waldemar Gontarski

Foto: mat.pras.

W naszym kraju ostatni raz ustrój zmienił się ostatniego dnia 1989 r., gdy weszła w życie nowelizacja konstytucji polegająca nie tylko na zmianie nazwy państwa, lecz przede wszystkim na wprowadzeniu do art. 1 tego, co teraz mamy w art. 2 konstytucji z 1997 r., mianowicie zasada demokratycznego państwa prawnego, nazywana w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w skrócie praworządnością albo rządami prawa.

Historycznie rzecz biorąc, mieliśmy najstarszą konstytucję na kontynencie opartą na trójpodziale władzy, co wiąże się przecież też z rządami prawa: Konstytucję 3 maja z 1791 r. Obecna Konstytucja RP z 1997 r. jako wartość najważniejszą wskazuje zawartą w art. 30 przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka. Zasada ta stanowi odpowiednik tego, co Hans Kelsen nazywał Grundnorm. Jest to jednocześnie najwyższa wartość prawa Unii, zawarta na samym początku art. 2 traktatu o Unii Europejskiej.

Poszanowanie godności człowieka jest metazasadą ustrojową Polski i UE. Siłą rzeczy na zadane pytanie: czy jest miejsce na różnicowanie praworządności ze względu na doświadczenia kulturowe i tradycje państw członkowskich Unii, odpowiem negatywnie. Zwłaszcza jeśli na rządy prawa będziemy potrzeć w ujęciu szerszym, a więc jako wartości chronione art. 7 traktatu o UE.

Dzisiaj z przestrzeganiem metazasady zawierającej się w ochronie godności człowieka najwięcej problemu mają te państwa członkowskie Unii, które – paradoksalnie – w największym stopniu przypisują Polsce naruszenie wartości chronionych art. 7 TUE. Mam na myśli to, że napaść zbrojna Rosji na Ukrainę – w tym na ludność cywilną i obiekty cywilne – byłaby niemożliwa, gdyby świat Zachodu adekwatnie zareagował na wcześniejsze sprzeczne z prawem międzynarodowym agresywne działania Rosji wobec Ukrainy, datowane od 2014 r., przed czym przestrzegała wtedy Polska. Wtedy część państw członkowskich Unii najwyraźniej uznała, że życie obywateli Ukrainy stanowi wartość niższą niż interesy ekonomiczne, zwłaszcza związane z gazociągami i ropą naftową. W ten sposób dochodziło do naruszania przez te państwa członkowskie podstawowych wartości Unii zapisanych w art. 2 TUE. Jak już mówiłem, wśród tych traktatowych wartości na miejscu pierwszym widzimy godność człowieka.

Wartości zawarte w art. 2 TUE naruszane są też po inwazji dokonanej przez Rosję na Ukrainę 24 lutego 2022 r., gdy część państw członkowskich Unii ociąga się z udzielaniem pomocy Ukrainie. Łatwo mi dzisiaj przychodzi o tym wszystkim mówić, gdyż mówiłem o tym we wpisie zamieszczonym na mojej stronie internetowej tuż po 24 lutego 2022 r. Niestety, nikt tego tematu jakoś nie podchwycił, co jest takim moim prywatnym testem na art. 2 i art. 7 TUE.

Czytaj więcej

Ranking praworządności 2022. W UE najgorzej wypadają Węgry, a Polska?

Zajrzyjmy wreszcie do hierarchii wartości wysłowionej w art. 2 TUE. Co najważniejsze, należy wyrazić nadzieję, że unijna debata – zwłaszcza nad zasadą demokratycznego państwa prawnego – będzie teraz toczyć się z uwzględnieniem hierarchii wartości wysłowionej w art. 2 TUE. W konsekwencji dzisiaj procedura ochrony szeroko ujmowanych rządów prawa, czyli procedura przewidziana w art. 7 TUE, powinna być uruchomiana wobec tych państw, które przez lata, nie patrząc na aneksję Krymu i innych ziem ukraińskich w 2014 r., wbrew ostrzeżeniom płynącym z Polski kupowały od Rosji po stosunkowo niskich cenach gaz i tym samym z jednej strony zapewniły sobie dobrobyt, ale z drugiej strony w sumie sfinansowały Rosji obecną zbrodniczą napaść na Ukrainę.

Polska, udzielając Ukrainie największej pomocy spośród państw członkowskich UE, pośrednio płaci za dobrobyt energetycznych najbogatszych państw tejże Unii. Zwłaszcza jedno z tych państw, wspierane przez dwa mniejsze, faktycznie dokonało jednostronnie transferu suwerenności energetycznej Unii do Rosji. Jeśli ktoś ma wątpliwości, o czym mówię, polecam np. lekturę wyroku Trybunału Sprawiedliwości z 15 lipca ub.r.: Niemcy przeciw Polsce, C-848/19 P. Jak czytamy w tym orzeczeniu o zasadzie solidarności energetycznej: „Zdaniem Republiki Federalnej Niemiec chodzi tu o abstrakcyjne, czysto polityczne pojęcie, a nie kryterium prawne, w świetle którego mogłaby być oceniana ważność aktu przyjętego przez instytucję Unii” (pkt 24).

Polska tę sprawę wygrała, ale Niemcy i Komisja Europejska, chcąc przyczynić się do zwiększenia uzależnienia Unii od rosyjskiego gazu, twierdziły, że traktatowa zasada solidarności energetycznej jest jedynie deklaracją polityczną, czyli nie stanowi wartości prawnej. Dzisiaj Niemcy i Komisja Europejska, w związku z konsekwencjami energetycznymi wojny w Ukrainie, pośpiesznie mówią coś przeciwnego, co każe zadać pytanie nie tylko o granice prawa, ale też cynizmu w UE. Dodajmy, że do traktatu z Lizbony solidarność energetyczna została wpisana staraniem ówczesnego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego.

Ustalenie związku przyczynowo-skutkowego jest domeną prawników. Należy więc podkreślić, że w wyniku zachodnioeuropejskiej polityki energetycznej dzisiaj brutalnie naruszana jest godność Ukraińców, a jednocześnie zagrożona zostaje godność mieszkańców państw przyfrontowych będących obywatelami UE: republik nadbałtyckich i RP.

W związku z tym czytelna jest chyba też odpowiedź na pytanie: czego praworządność jako wartość UE powinna wymagać od państw członkowskich? W nauce o prawie mówimy o wewnętrznej systematyce jednostki redakcyjnej tekstu prawnego. Już prima facie, czytając art. 2 TUE, widać, że z wartościami podstawowymi dziś problem mają przede wszystkim państwa zachodnioeuropejskie – w tym te, które kiedyś założyły Europejską Wspólnotę Węgla i Stali i które 1 maja 2004 r. nas przyjmowały do Unii Europejskiej. Arystoteles mówił: równych równo, nierównych nierówno. Niech w zachodnich stolicach państw członkowskich UE oraz w instytucjach Unii wreszcie dokonają pewnych przewartościowań w swoim myśleniu, opierając się na wewnętrznej systematyce wartości zapisanych w art. 2 TUE.

Reasumując: Gdy przyszedł czas próby, praworządność (rządy prawa) sensu largo pozwala ustalić, kto teraz jest primus inter pares, a kto nie nadąża i powinien innym mówić, żeby już nie wzorować się na nim.

Autor jest profesorem i adwokatem. Tekst jest tłumaczeniem wystąpienia wygłoszonego 25 października 2022 r. na UE podczas seminarium międzynarodowego „Czego powinna wymagać zasada państwa prawnego od państw członkowskich UE” zorganizowanego przez Katedrę Prawa Europejskiego WPiA UW wraz z Kołem Naukowym Prawa Europejskiego WPiA UW

W naszym kraju ostatni raz ustrój zmienił się ostatniego dnia 1989 r., gdy weszła w życie nowelizacja konstytucji polegająca nie tylko na zmianie nazwy państwa, lecz przede wszystkim na wprowadzeniu do art. 1 tego, co teraz mamy w art. 2 konstytucji z 1997 r., mianowicie zasada demokratycznego państwa prawnego, nazywana w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w skrócie praworządnością albo rządami prawa.

Historycznie rzecz biorąc, mieliśmy najstarszą konstytucję na kontynencie opartą na trójpodziale władzy, co wiąże się przecież też z rządami prawa: Konstytucję 3 maja z 1791 r. Obecna Konstytucja RP z 1997 r. jako wartość najważniejszą wskazuje zawartą w art. 30 przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka. Zasada ta stanowi odpowiednik tego, co Hans Kelsen nazywał Grundnorm. Jest to jednocześnie najwyższa wartość prawa Unii, zawarta na samym początku art. 2 traktatu o Unii Europejskiej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb