Od lat męczy mnie i fascynuje problem wybitności w zawodzie prawnika. Poruszamy się tu w gęstwinie pojęć niezdefiniowanych, przyjmijmy jednak, że nie chodzi nam o to, kogo magmowata tak zwana publiczność uważa za wybitnego prawnika, ale raczej o to, do kogo można by zastosować obiektywne kryterium wybitności. Co oznacza w najprostszym sensie – do kogoś wyróżniającego się mądrością, doniosłością czy wpływem na tle innych ludzi.
Żeby nie popaść w bezsensowną abstrakcję, od razu powiem, że wzorcem wybitnego prawnika jest dla mnie przykładowo Ewa Łętowska lub Marek Safjan. Nie da się ukryć, że wybitność trudno mi przypisać prawnikom komercyjnym, choćby byli równocześnie wybitnymi uczonymi w prawie, ponieważ rola doradcy zabija niezależność, a tym samym wybitność, i właściwie nie ma na to żadnego sposobu. To skądinąd bardzo interesujący temat, ale nie na teraz.
W moich dociekaniach przyjąłem niegdyś, że w prawnictwie właściwie nie ma miejsca na wybitność. Miałem na uwadze to, że głoszenie nowych, twórczych poglądów zwykle uniemożliwia ich obronę – czy to przed sądem, czy wobec klienta. Moje rozumowanie prowadziło zatem do wniosku, że w prawnictwie jest miejsce co najwyżej na bardzo dobrych prawników, czyli takich, którzy prawidłowo, sprawnie i przekonująco przedstawią pewne racje – tak aby doprowadzić do ich obrony i sukcesu.
Wybitny nadaje sens
Przedstawiałem zawód prawnika jako zawód „spłaszczony", w którym największe znaczenie osiąga się poprzez pewien konieczny kompromis. Sąd bowiem nigdy nie przyjmie i nie zaakceptuje poglądów na tyle nowatorskich, że pozbawionych oparcia w „doktrynie i orzecznictwie", jak się to teraz wierszykiem mówi. Podobnie przekonywanie drugiej strony transakcji o swojej racji opartej na oryginalnej, nowatorskiej koncepcji zwykle zablokuje negocjacje i w gruncie rzeczy działa na szkodę klienta.
Wszystkie te przykłady mające wykazać, że w prawnictwie nie ma miejsca na wybitność, pochodziły z bliskiej mi rzeczywistości doradztwa komercyjnego. Tu faktycznie obowiązuje zasada koniecznego kompromisu, więc prawnictwo komercyjne siłą rzeczy nie jest polem samorealizacji prawników najwybitniejszych.