W opinii działaczy sędziowskich niesprawny ich zdaniem Trybunał mogłaby zastąpić sprawowana bezpośrednio przez sądy powszechne i SN kontrola konstytucyjności stosowanych przepisów. Może być też, nie kryją, użytecznym narzędziem walki o pozycję sądów w ramach trójpodziału władzy. Krótko mówiąc, zwykłe sądy mogłyby orzekać, które przepisy są do przyjęcia, a które niekonstytucyjne.
Trzeba przypomnieć, co umyka w tym gorącym sporze, że konstytucja polska przez swoją obszerność i miejscami ogólnikowość daje sądowi wykładającemu potencjalnie dużo władzy.
Sprawa, którą zajmował się SN, dotyczyła przymusowego umieszczenia w ośrodku w Gostyninie 30-letniego mężczyzny, który jako dziecko doznał urazu głowy, mając 17 lat trafił do poprawczaka, potem wiele lat spędził w więzieniach, w tym cztery lata za usiłowanie gwałtu. W więzieniu nie godził się na terapię, obnosił się ze swoją brutalnością. W tej sytuacji sądy niższych instancji na wniosek dyrektora zakładu karnego orzekły o umieszczeniu go w ośrodku w Gostyninie. Jego pełnomocnik domagał się uznania w ogóle niekonstytucyjności ustawy o izolacji najgroźniejszych przestępców z zaburzeniami psychicznymi, jako naruszającej istotę wolności (art. 31), ale ubiegłej jesieni TK orzekł, że jest ona uzasadniona, gdyż chroni potencjalne ofiary.
Co powiedział SN?
– W tej sprawie sądy nie miały wątpliwości, że przepisy są zgodne z konstytucją, bo gdyby je miały, to ich obowiązkiem byłoby zwrócić się do Trybunału – powiedziała sędzia SN Irena Gromska-Szuster. – Orzeczenie TK zaś nie zwalnia sądów z wykładni, czy w tej konkretnej sprawie nie została ona naruszona, tutaj art. 31 dotyczący warunków ograniczenia wolności. To jest właśnie stosowanie art. 8 konstytucji.