Zaniechanie nadania biegu sprawie, gdy pozew nie będzie zawierał żądania bądź okaże się oczywiście bezzasadny, może wreszcie zniechęci pieniaczy, którzy zasypują sądy wydumanymi i nieprawdopodobnymi roszczeniami.

Przykładem może być sprawa, w której pewien recydywista domagał się od Skarbu Państwa 40 tys. zł odszkodowania za rzekome błędy w przekazaniu do schroniska i odbiorze psa będącego jego własnością. Sprawa, która w ogóle nie powinna trafić na wokandę, trwała prawie dwa lata, przechodząc przez dwie instancje, absorbując uwagę czterech sędziów (jednego w pierwszej instancji i trzech w drugiej), generując m.in. koszty zastępstwa procesowego w kwocie 4428 zł, które obciążyły Skarb Państwa. Identyczne koszty Skarb Państwa poniósł w sprawie o odszkodowanie za rozwiązanie umowy zlecenia z powodu kłótliwości i nadużycia alkoholu przez powoda.

Prawie każdy adwokat czy radca prawny mógłby podać podobne przykłady ze swojej praktyki, kiedy bezzasadność i pozorność roszczenia rzuca się w oczy już w pierwszej lekturze pozwu. Dzisiaj jednak sąd musi ten pozew przyjąć, często wyznaczyć pełnomocnika z urzędu i prowadzić bezsensowną sprawę. Oczywiście obrońcy praw człowieka podniosą, że każdy ma prawo do sądu, zagwarantowane w art. 45 ust. 1 i art. 77 ust. 2 Konstytucji RP. Prawo to będzie jednak realizowane także wtedy, gdy sąd pierwszej instancji odrzuci pozew jako oczywiście bezzasadny, a sąd drugiej instancji rozpozna zażalenie na to orzeczenie. Uniknie się jednak długich rozpraw, słuchania świadków, powoływania biegłych, a przede wszystkim wyznaczania pełnomocnika z urzędu, co zawsze wiąże się z kosztami, bez względu na to, jak niedorzeczne byłoby zgłoszone roszczenie.

Czy adwokat piszący te słowa chce się pozbawić łatwego zarobku? Otóż adwokat ten, płacąc podatki, również ponosi koszty nadużywania prawa do sądu przez licznych pieniaczy, gdyż Skarb Państwa to wszyscy podatnicy. Jeżeli ja mogę wskazać co najmniej kilka spraw, w których pozew od razu kwalifikował się do oddalenia, to ile zdarza się w skali całego kraju? Pieniądze, które przeznacza się na wynagrodzenie dla pełnomocników z urzędu prowadzących sprawy pieniaczy sądowych, mogłyby pomóc ratować życie i zdrowie chorych niemieszczących się w limitach Narodowego Funduszu Zdrowia. Inna korzyść wynikająca z wprowadzenia proponowanych zmian procedury cywilnej to szybsze rozpoznawanie rzeczywistych sporów sądowych, bo przecież 13 mln spraw cywilnych to nie tylko wydumane, sztuczne pozwy. Sędziowie, dokonując czegoś w rodzaju przedsądu, jak dzieje się w Sądzie Najwyższym w sprawie skarg kasacyjnych, mogliby skupić się na prawdziwych problemach, pozostawiając bez biegu te stworzone przez powodów.

Autor jest doktorem nauk prawnych, starszym wykładowcą Uniwersytetu Zielonogórskiego – Zamiejscowego Wydziału w Sulechowie, adwokatem.