Prym w ataku na Polskę w tej sprawie wiodą Niemcy. Oficjalnie wyrok TK skrytykował minister spraw zagranicznych Heiko Mass, była minister sprawiedliwości, dziś wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego Katerina Barley i niektórzy niemieccy prawnicy. Oczywiście nie wszystkie głosu płynące z Niemiec były krytyczne, ponieważ w debacie na ten temat strona polska często powołuje się na orzecznictwo niemieckiego TK, który w przeszłości orzekał w podobnym duchu co polski w ubiegłotygodniowym orzeczeniu. W związku z czynieniem tych porównań powstał zasadniczy problem dla krytyków tego orzeczenia. Jak skrytykować wyrok polski jednocześnie kwestionując jego zbieżność z niemiecką linią orzeczniczą? Oczywiście zgodnie z przywołaną przeze mnie zasadą „nie wolno porównywać”. Ta zasada oznacza w tym sporze, że z jednej strony nie można porównywać, bo Niemcy to przecież wyższa kultura prawna. Nie można porównywać, bo w istocie niemiecki TK swoje orzecznictwo kwestionujące wyroki TSUE wydawał w innych sprawach, w końcu nie można porównywać, bo Niemcy co do zasady nie kwestionują wyższości prawa unijnego. Przepis na manipulację gotowy i skrzętnie realizowany.