[b]Rz: Panie profesorze, czy trudno dziś walczyć w obronie zasad państwa prawa?[/b]
[b]Stanisław Waltoś:[/b] To nie jest trudne. Mam sojuszników. Z jednej strony prężnie działa Helsińska Fundacja Praw Człowieka, z drugiej mamy system parlamentarny. Jest przecież też konstytucja, do której wprawdzie możemy mieć zastrzeżenia, ale akurat w sferze wolności obywatelskich jest bardzo dobrym instrumentem. Pomaga także brak cenzury, swoboda prasy i przekonanie społeczne, że dla niektórych zachowań nie ma akceptacji. To naprawdę sporo.
[b]Prawo to jedno, a praktyka to już zupełnie inna sprawa. Nawet najlepsze przepisy nie zagwarantują praworządności. Myśli pan, że jest tak źle, jak pokazują liczby spraw przegrywanych przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu...[/b]
Bardzo źle nie, ale trudno mówić o stanie zadowalającym. Odpowiedź na to pytanie wymaga rozróżnienia dwóch kwestii: stanu prawa i poziomu prawników. Zarzuty wobec pierwszego można mnożyć. Nasze prawo jest niestabilne. Jak obliczyłem, od 1 stycznia 1998 r. do końca 2009 r. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E2AB02FF736820714B388F2BEBFF2F46?id=74999]kodeks karny[/link] był znowelizowany 35 razy, [link= http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=86F27ADE2102E1D67842E76D535F1BD1?id=70928]kodeks cywilny[/link] – 40 razy, [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=10585CB96CE498E97FDC093145BD29BA?id=75001]kodeks postępowania karnego[/link] 60 razy, a [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=906021C3C4F8A71B08066CD633B6506B?id=70930]kodeks postępowania cywilnego[/link] aż 125 razy. Często też legislacja jest niechlujna. Efekt? Powstają buble, niespójności, z którymi w praktyce trudno sobie poradzić. W kodeksie karnym jest np. przepis, którego nie da się rozumnie stosować. Myślę tu o art. 148 k.k. Jakby tego było mało, opanowała nas mania mnożenia ustaw i stałego ich rozbudowywania. Jeśli czegoś nie zapisze się w ustawie, to zaraz krzyk, że brakuje przepisu. A to przecież wcale nie tak – istnieje przecież wykładnia, interpretacja. Problem w tym, że prawnicy muszą umieć ją stosować. A z ich poziomem bywa różnie. W ostatnich latach zawód prawniczy wykonują często ludzie, którzy nie ukończyli aplikacji.
[b]Tych może być coraz więcej. Coraz głośniej się mówi, że samo ukończenie wydziału prawa i zdobycie tytułu magistra może wystarczyć do stawania przed sądem... [/b]