Od stycznia obowiązuje nowa ustawa, według której wszystkie spółki gier hazardowych są zobowiązane posiadać koncesję na prowadzenie działalności na szwedzkim rynku. Nowe prawo stawia również wymagania firmom, by ich marketing był „umiarkowany". Czy jest to jednak możliwe?
Czytaj też: Ustawa hazardowa - bilans dwóch lat działania nowych przepisów o hazardzie
Minister administracji publicznej Ardalan Shekarabi jest szczerze zatroskany inwazją reklam gier hazardowych, które wciskają się do iphonów, ipadów i komputerów konsumentów, nie mówiąc już o mediach.
Zaprosił więc na dywanik 69 spółek działających na rynku gier hazardowych, by poinformować je, że od początku tego roku w kraju obowiązuje szwedzkie prawo, a nie maltańskie, które musi być przestrzegane przez wszystkie firmy z tej branży. Prawo to ma chronić konsumentów i prowadzić do brania odpowiedzialności za graczy, którzy borykają się z problemem uzależnienia od hazardu. Powiedział też, że firmy muszą same ograniczyć reklamę. Obecnej bowiem sytuacji tolerować nie można.
Zdaniem Ardalana Shekarabi konsumentów naraża się na niezwykle agresywny, w zasadzie niczym nieograniczony i wszechobecny w przestrzeni publicznej i w programach telewizyjnych (choć nie telewizji ani radiu publicznym) marketing. Dlatego albo branża sama ureguluje sytuację, albo wkroczą politycy i wprowadzą bardziej rygorystyczne, „przymusowe działania".