Jacek Kondracki: Prasa nie jest dyskusyjnym forum

Senackie zmiany w prawie prasowym otwierają drogę do wielkiej aktywności osób zainteresowanych promowaniem się w każdej formie – pisze adwokat Jacek Kondracki

Publikacja: 27.03.2012 09:09

Jacek Kondracki, adwokat

Jacek Kondracki, adwokat

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Senacka Komisja Ustawodawcza przedstawiła projekt zmian do ustawy – Prawo prasowe. Propozycje te wywołują poważne zaniepokojenie.

Oto zamiast sprostowania wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej proponuje się wprowadzenie możliwości żądania publikacji polemiki przez osobę wymienioną w materiale prasowym, bez względu na to, czy jest krytykowana czy chwalona (np. niedostatecznie). Znika również kryterium zagrożenia czy naruszenia dóbr osobistych.

Na łamach prasy i w mediach elektronicznych odbywają się debaty polityków, którzy wzajemnie dokonują oceny partyjnej aktywności swoich interlokutorów. Nietrudno sobie wyobrazić żądania zamieszczenia odpowiedzi na dokonywane oceny, które przecież w publicznej debacie są naturalnym i koniecznym elementem dyskusji.

Lawina żądań

W ten sposób zarówno prasa, jak i media elektroniczne staną się swoistym forum dyskusyjnym, a dyskutanci będą zawłaszczali cenne minuty nadawców i miejsca w prasie.

Równocześnie brak jest elementarnej synchronizacji pomiędzy proponowanymi zmianami a ich uzasadnieniem. W uzasadnieniu podnosi się, że: „Nie wolno zapominać, że godność człowieka, która może doznawać uszczerbku na skutek publikacji prasowych naruszających dobra osobiste, ma rangę wartości konstytucyjnej, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. (...) W konsekwencji także wzgląd na tę powinność musi determinować kształt oraz kierunek rozwiązań prawnych przyjmowanych przez ustawodawcę zwykłego".

To piękne i jakże słuszne sformułowanie nijak się ma do proponowanej zmiany art. 31 prawa prasowego, albowiem nie ma w niej słowa, że ma służyć ochronie dóbr osobistych. Wręcz przeciwnie. Proponowana redakcja art. 31 prawa prasowego może służyć promowaniu się osób zainteresowanych, prowadzeniu obszernych polemik, a także dawać drogę do wielkiej aktywności osób zainteresowanych promowaniem się w każdej możliwej formie. Efektem tego rodzaju rozwiązań będzie swoiste ograniczenie wolności prasy, gdyż będzie wywoływało to lęk redaktorów naczelnych przed swobodą wypowiedzi, która może prowadzić do lawiny żądań odpowiedzi w trybie art. 31 prawa prasowego.

Nie trzeba szczególnie bujnej wyobraźni, żeby zauważyć, że prasa będzie musiała publikować dodatkowe strony poświęcone wywodom polemistów. Dodatkowo proponowany termin trzech miesięcy, w ciągu którego można żądać zamieszczenia odpowiedzi, stanowi swoiste zaprzeczenie celu regulacji prawnej określonej w art. 31 prawa prasowego, mianowicie umożliwienie osobie zainteresowanej przedstawienia niezwłocznej repliki prasowej na stwierdzenia zagrażające jej dobrom osobistym.

Dla silnych mediów ogólnokrajowych te publikacje będą uciążliwe i kosztowne, ale dla małych lokalnych gazet mogą się okazać wręcz zabójcze z uwagi na ich ograniczone środki finansowe. Gdy, przykładowo, na jednej stronie opublikują dyskusję czterech polityków, a ci następnie zażądają opublikowania odpowiedzi, okaże się, że prawie całe następne wydanie będzie musiało być poświęcone przewidzianej prawem polemice.

Media staną się swoistym forum dyskusyjnym, a dyskutanci będą zawłaszczali cenne minuty nadawców i miejsca w prasie

Wprowadzono również art. 25 ust. 4a, którego treść przytaczam: „W wypadku, gdy redaktor naczelny uzyskuje immunitet procesowy, obowiązany jest do wskazania redaktora, który ponosi odpowiedzialność określoną w art. 46 lub 49a". Autor tego pomysłu demonstruje całkowitą ignorancję w zakresie konstytucyjnego porządku prawnego (art. 42 Konstytucji RP) i elementarnych zasad odpowiedzialności karnej opartej na winie. Taki redaktor „dyżurny" ma odpowiadać za czyny niepopełnione i niezawinione. Swoiste kuriozum! Ostanie się tego przepisu w ostatecznie uchwalonej wersji nowelizacji z pewnością skutkowałoby jego zanegowaniem przez Trybunał Konstytucyjny.

Problemy naczelnego

Najdalej idący sprzeciw budzi pozostawienie art. 46 prawa prasowego, statuującego odpowiedzialność karną za uchylanie się od opublikowania żądanej odpowiedzi prasowej.

Sankcja karna niewątpliwie stanowi dolegliwość wobec redaktora naczelnego, ale z całą pewnością nie wzmacnia „ochrony zagwarantowanej na mocy prawa prasowego". Wystąpienie z prywatnym aktem oskarżenia może doprowadzić jedynie do skazania redaktora naczelnego, ale nie spowoduje opublikowania żądanej odpowiedzi prasowej, a przecież o to ma chodzić w ramach ochrony zainteresowanego, któremu zależy na publikacji odpowiedzi. Projektodawcy zupełnie nie dostrzegają niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą dualizm drogi sądowej o to samo roszczenie – w trybie cywilnoprawnym i karnym. Niejednokrotnie osoba zainteresowana występuje z powództwem cywilnym o nakazanie publikacji odpowiedzi i równocześnie z prywatnym aktem oskarżenia. Jeżeli odmowa zamieszczenia odpowiedzi będzie oparta na art. 33 ust. 1 pkt 3 prawa prasowego (naruszenie zasad współżycia społecznego), sąd cywilny i sąd karny niezależnie od siebie będą badały, czy zasady te zostały naruszone czy też nie. Nie trzeba rozwijać myśli, aby dojść do wniosku, że pojęcie to jest nieostre i uznaniowe, a tym samym, że sądy mogą dojść do odmiennych wniosków w tym zakresie.

Dotychczasowy art. 46 ust. 1 prawa prasowego doznał zmian kosmetycznych. Legislatorzy nie skorzystali więc w żadnej mierze z dotychczasowej praktyki stosowania tego przepisu, ale co więcej – całkowicie przeszli do porządku nad uzasadnieniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 1 grudnia 2010 r. (sygn. K 41/07). Trybunał stwierdził, iż: "Art. 46 ust. 1 oraz art. 31 i art. 33 ust. 1 ustawy z 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe (...) są niezgodne z art. 2 i art. 42 ust. 1 Konstytucji RP przez to, że nie zachowują wymaganej precyzji określenia znamion czynu zagrożonego karą". Wydawało się, że precyzyjnie wypunktowane w uzasadnieniu wyroku przyczyny tego rodzaju stanowiska Trybunału będą stanowić kanwę dla prac legislacyjnych nad tymi przepisami. Nic bardziej mylnego. Komisja Ustawodawcza całkowicie zignorowała zapatrywania prawne Trybunału Konstytucyjnego. Ustawodawca zmierza do utrzymania w mocy przepisów prawa prasowego wbrew wskazaniom zawartym w wyroku Trybunału, który po raz kolejny podkreślił, iż zakaz albo nakaz obwarowany sankcją karną powinien być sformułowany w sposób precyzyjny i ścisły. Jest to jedna z podstawowych zasad prawa karnego, której obowiązywanie w demokratycznym państwie prawnym nie budzi wątpliwości.

Nie w tym samym numerze

Co więcej, legislatorzy w aktywności penalizacyjnej w stosunku do redaktora naczelnego poszli jeszcze dalej, a mianowicie przywrócono karalność za komentowanie odpowiedzi w tym samym numerze, która wcześniej nie istniała, a karalność za komentowanie sprostowania została uchylona po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 5 maja 2004 r. (sygn. P 2/03).

Należy mieć nadzieję, że w toku dalszych prac legislacyjnych parlamentarzyści całkowicie zniosą odpowiedzialność karną redaktorów naczelnych, będącą reliktem PRL-owskiego wymuszania sankcjami karnymi określonych zachowań. Penalizowanie czynów winno mieć miejsce wyłącznie wtedy, gdy jest to niezbędne do zapewnienia społeczeństwu prawidłowego, zgodnego z prawem funkcjonowania i gdy prawo nie może znaleźć innej drogi do osiągnięcia pożądanych celów. Tam jednak, gdzie istnieje zagwarantowana droga procesu cywilnego, dająca wystarczającą ochronę podmiotom domagającym się opublikowania odpowiedzi, poszukiwanie dodatkowych sankcji karnych jest całkowicie zbędne.

Senacka Komisja Ustawodawcza przedstawiła projekt zmian do ustawy – Prawo prasowe. Propozycje te wywołują poważne zaniepokojenie.

Oto zamiast sprostowania wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej proponuje się wprowadzenie możliwości żądania publikacji polemiki przez osobę wymienioną w materiale prasowym, bez względu na to, czy jest krytykowana czy chwalona (np. niedostatecznie). Znika również kryterium zagrożenia czy naruszenia dóbr osobistych.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne