Obok klasycznego budżetu rząd przedstawia tzw. budżet zadaniowy. Poza planowanymi wydatkami pokazuje w nim zadanie i cele na które przeznacza pieniądze oraz mierniki, które pokazują stopień ich realizacji.
Cele w edukacji na 2013 rok to: podniesienie jakości oraz efektywności kształcenia i wychowania oraz zwiększenie powszechności edukacji przedszkolnej. Rząd planuje wydać nie niego ok. 54 mld zł. Co ma świadczyć o poprawie dostępności przedszkoli, nie wiadomo. Wskaźnik pewnie wykreślono, po tym jak minister Rostowski zabrał pieniądze na dofinansowanie edukacji najmłodszych. Z celu jednaka nie zrezygnował, a za jego realizację zapłacą samorządy. Zadziwia też, co według urzędników świadczy o jakości edukacji. Będzie trochę nudno, ale warto przebrnąć przez ten bełkot. O poziomie naszych szkół decyduje:
· odsetek uczniów, którzy ukończyli szkołę ponadgimnazjalną w relacji do wszystkich uczniów, którzy ją rozpoczęli (przypomnijmy, że w Polsce obowiązek nauki jest do 18 roku życia, i jak sześciolatki pójdą do pierwszej klasy, to wszystkie ukończą szkołę przed osiemnastką).
· liczba uczniów kształcenia artystycznego, którzy otrzymali promocję do następnej klasy (uwaga w tym roku szkolnym w liceach plastycznych nie da się nie zdać, będzie laba!),
· liczba nauczycieli szkół rolniczych (ma być ich mniej o 74 spadek, z 454 do 380)