Powrót ?do asesury sądowej możliwy i celowy

Należy utrzymać system pozwalający na powoływania sędziów zarówno spośród doświadczonych prawników z innych zawodów, jak i młodych, którzy przeszli aplikację sędziowską – pisze sędzia.

Aktualizacja: 18.12.2012 08:28 Publikacja: 18.12.2012 08:27

Rafał Dzyr

Rafał Dzyr

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

W dotychczasowej dyskusji nad drogami dojścia do zawodu sędziego jednym z prezentowanych poglądów był taki, że sędziami powinni zostawać tylko doświadczeni i wybijający się prawnicy spośród wolnych zawodów. Tymczasem wyeliminowanie istniejącej do tej pory możliwości powoływania sędziów spośród co najmniej trzydziestoletnich prawników, którzy ukończyli aplikację sędziowską, a wcześniej sądową, oznaczałoby zerwanie z systemem funkcjonującym od wielu lat w Polsce i w znakomitej większości państw europejskich. Postulat reformy w tym kierunku oparty jest niestety na utopijnym założeniu, że wystarczy wyeliminować konkurentów w postaci osób, które odbyły aplikację sędziowską, aby nasze państwo mogło stworzyć sędziom warunki pracy i płacy porównywalne z Wielką Brytanią, a to w celu skłonienia np. adwokatów o ustabilizowanej pozycji zawodowej do ubiegania się o nominację sędziowską. Takie stanowisko nie bierze pod uwagę realiów krajowych, takich jak liczebność korpusu sędziowskiego (około 10 tys. osób), wysokość uposażeń sędziowskich – znacznie niższa od dochodów dobrych prawników wykonujących wolny zawód – oraz szeroki zakres obowiązków i to nie tylko orzeczniczych, stawianych sędziom. Obecny status sędziego nie przyciąga cenionych prawników, zwłaszcza na stanowiska sędziów sądów rejonowych. A przecież od tych stanowisk powinni zaczynać swoje kariery orzecznicze przedstawiciele wolnych zawodów, gdyby zabrakło osób po aplikacji sędziowskiej.

Należy zatem utrzymać system pozwalający na powoływanie sędziów zarówno spośród doświadczonych prawników, wywodzących się z prokuratury lub wolnych zawodów, jak i spośród tych młodych prawników, którzy przeszli specjalistyczne szkolenie na aplikacji. Konieczne jest natomiast pilne przeprowadzenie dyskusji na temat tego, jak powinna wyglądać praca zawodowa prawnika po aplikacji, a przed powierzeniem mu sprawowania urzędu sędziowskiego, z którego, zgodnie z konstytucją, nie może już praktycznie zostać usunięty. Dlatego też chcę zwrócić uwagę na korzyści, jakie dla tej drogi do zawodu sędziego, która wiedzie przez aplikację, przyniesie przywrócenie asesury sądowej.

Asesor a sędzia

Aplikacja sądowa stanowiła od dawna główne źródło pozyskiwania kadr sędziowskich. Polegała ona na kilkuletnim szkoleniu absolwentów wydziałów prawa w celu przygotowania ich do wykonywania zawodu sędziego. W toku aplikacji aplikanci brali udział w zajęciach seminaryjnych, prowadzonych przez sędziów i prokuratorów, oraz odbywali praktyki w sądach i prokuraturach pod opieką patronów. Warunkiem ukończenia aplikacji było zdanie egzaminu sędziowskiego.

Do 2007 r. osoby, które ukończyły aplikację sądową, mogły się ubiegać o mianowanie na stanowisko asesora sądowego. Minister sprawiedliwości, oprócz mianowania osoby po aplikacji na stanowisko asesora sądowego, mógł powierzyć jej pełnienie czynności sędziowskich na okres nieprzekraczający czterech lat. Powierzenie to określane było jako wotum. Asesor bez wotum był uprawniony do wykonywania czynności referendarza. Praca asesora, któremu powierzono wotum, nie różniła się od pracy sędziego, stając się przez to doskonałą podstawą do wydawania opinii o przydatności kandydata do wykonywania zawodu sędziego. Ocenie podlegały umiejętności prowadzenia rozprawy, rozstrzygania sporów i argumentacji. Sprawdzane były predyspozycje psychofizyczne potrzebne do wykonywania tego trudnego zawodu. Asesor musiał zmierzyć się z prowadzeniem rozprawy „na żywo" i orzekaniem nierzadko w bardzo niekomfortowych warunkach. Dzięki temu jednak opinia o kandydacie dotyczyła tych aspektów, które były najistotniejsze z punktu widzenia sprawowania w przyszłości władzy sądowniczej.

Opisany powyżej stan prawny diametralnie się zmienił po wejściu w życie 6 maja 2009 r. wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 24 października 2007 r. SK 7/06, w myśl którego art. 135 § 1 usp był niezgodny z art. 45 ust. 1 konstytucji, oraz po znowelizowaniu ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, z której usunięto przepisy o asesurze sądowej. Pomimo tych zmian oraz promowania hasła „sędzia koroną zawodów prawniczych" szkolenie wstępne kandydatów do zawodu sędziego zostało nie tylko utrzymane, ale również zreformowane i wzbogacone. Aplikacja sądowa została zastąpiona aplikacją sędziowską, prowadzoną przez Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury. Aplikant sędziowski uczestniczy w zajęciach szkoleniowych, prowadzonych w kilkunastoosobowych grupach, oraz w praktykach w sądach i prokuraturach. Zasadnicza zmiana polegała na zastąpieniu asesury obowiązkowym, 24-miesięcznym stażem odbywanym przez aplikanta na stanowisku asystenta sędziego, a następnie referendarza sądowego. Po kolejnej nowelizacji ustawy o Krajowej Szkole staż ograniczony został do pracy na stanowisku referendarza sądowego przez okres 18 miesięcy. Pierwsi opuszczający mury KSSiP aplikanci zostaną skierowani na staż jesienią 2013 r.

Trudne zastępstwo

Zastąpienie asesury stażem trudno jednak uznać za optymalne rozwiązanie. Aplikanci w ciągu 30-miesięcznej aplikacji sędziowskiej nie są bowiem przygotowywani do wykonywania zawodu referendarza sądowego, tylko do zawodu sędziego. Są to jednak dwie całkowicie różne profesje.

Tymczasem na stażu trzeba będzie wdrożyć ich do wykonywania czynności zupełnie innych niż sędziowskie. Spowoduje to powolne zatracanie nabytych na aplikacji umiejętności i wiedzy, wymaganych nie tylko na egzaminie sędziowskim, lecz także na sali rozpraw. Ponadto stan oczekiwania na powołanie na urząd sędziego może w praktyce znacznie się przedłużyć. Po ukończeniu 18-miesięcznego stażu absolwent Krajowej Szkoły pozostanie na stanowisku referendarza i wówczas będzie mógł zgłaszać swoją kandydaturę na wolne stanowiska sędziowskie, stając do konkurencji z innymi osobami, np. adwokatami, prokuratorami lub innymi absolwentami KSSiP.

Sytuacja taka może trwać nawet przez kilka lat, a w tym czasie nieuchronnie pogłębi się zjawisko zatracania umiejętności nabytych w toku aplikacji, o ile wcześniej zniechęcony absolwent KSSiP sam nie zdecyduje się na wykonywanie innego zawodu prawniczego. Z punktu widzenia państwa, pokrywającego przecież w całości koszty szkolenia aplikantów, w tym wydatki na stypendia, będzie to równoznaczne z kształceniem kadr dla potrzeb innych grup zawodowych, niezwiązanych z wykonywaniem władzy sądowniczej.

Z tych względów należy poprzeć postulat przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, aby przed powołaniem na stanowisko sędziego na czas nieokreślony powierzyć kandydatowi pełnienie obowiązków orzeczniczych na kilka lat. Osobiście opowiadam się przy tym za powrotem do znajdującej zakotwiczenie w polskiej tradycji prawnej instytucji asesora, nadal doskonale sprawdzającej się w prokuraturze. Brak również racjonalnych powodów, aby odchodzić od nazwy asesora na rzecz archaicznego pojęcia podsędek.

W celu wyeliminowania obaw dotyczących zagrożenia niezawisłości asesora i uwzględnienia wskazówek Trybunału Konstytucyjnego, zawartych w powołanym powyżej wyroku, należałoby wykorzystać, po odpowiednim zmodyfikowaniu, przepisy, które do 2009 r. regulowały asesurę. Pozwolę sobie zaproponować kilka rozwiązań, które oczywiście powinny zostać przedyskutowane. Minister sprawiedliwości, jako przedstawiciel władzy wykonawczej, przedstawiałby listę wolnych etatów asesorskich w kraju, których liczba nie mogłaby być jednak mniejsza od liczby aplikantów kończących aplikację w danym roku. Aplikanci, w kolejności wynikającej z wyniku osiągniętego na egzaminie sędziowskim, mieliby prawo wyboru z tej listy sądu rejonowego, w którym chcieliby wykonywać pracę. Dyrektor Krajowej Szkoły przedstawiałby wnioski aplikantów ministrowi sprawiedliwości, który powoływałby ich na stanowiska asesorów sądowych w konkretnych sądach rejonowych na czas nieokreślony. Od momentu nominowania asesor wykonywałby czynności referendarza sądowego. Jednocześnie minister przekazywałby informację o nominacjach przewodniczącemu Krajowej Rady Sądownictwa. Na wniosek KRS prezydent powierzałby asesorowi sądowemu uprawnienie do pełnienia czynności sędziowskich na dwa lata, tzw. wotum. Po zakończeniu tego okresu asesor mógłby się ubiegać o urząd sędziego. Po upływie wotum pozostałby on na stanowisku asesora sądowego, będąc zatrudniony na czas nieokreślony i wykonując czynności referendarza sądowego. Jego status materialny odpowiadałby od tego momentu statusowi starszego referendarza.

Liczba asesorów, którzy posiadaliby wotum, zarówno w skali kraju, jak i danego sądu nie powinna przekraczać 10 proc. ogółu sędziów. W ten sposób asesor miałby rzeczywistą możliwość współpracowania z doświadczonymi sędziami i uczenia się bezpośrednio od nich. Pozwoliłoby to również uniknąć powrotu do sytuacji, kiedy to w większych aglomeracjach całe wydziały składały się tylko z asesorów, a jedynymi sędziami byli w nich przewodniczący. Wotum uprawniałoby asesora do orzekania we wszystkich kategoriach spraw w sądach rejonowych z wyjątkiem tych, które ustawa – Prawo o ustroju sądów powszechnych wyłączałaby np. rozpatrywanie wniosków o tymczasowe aresztowanie. Zapis taki pozwoliłby na wprowadzenia instytucji asesury bez konieczności dokonywania zmian w procedurze cywilnej i karnej, które konieczne byłyby w przypadku wprowadzenia sędziego grodzkiego lub asesora orzekającego w trzyosobowych składach w sądach odwoławczych.

Szersze spektrum

Nawiązując do innego pomysłu w zakresie dojścia do zawodu sędziego, a mianowicie powoływania osób po aplikacji na stanowisko sędziego sądu grodzkiego, warto wskazać, że asesura daje prawnikowi możliwość zmierzenia się z szerszym spektrum spraw niż z tym, których rozpoznawanie miałoby zostać zastrzeżone dla sędziego grodzkiego. Poza tym po upływie wotum asesor, który nie uzyskał nominacji sędziowskiej, pracowałby nadal w wymiarze sprawiedliwości, wykonując czynności referendarskie. W przypadku nieusuwalnego sędziego grodzkiego istnieje zagrożenie, że wzrastająca z czasem liczba takich sędziów mogłaby całkowicie zablokować możliwość powoływania nowych. W ten sposób przekreśleniu uległby cel, który przyświeca obecnie osobom postulującym wprowadzenie urzędu pozwalającego na sprawdzenie kandydata przed nominacją na stanowisko sędziego. Na zakończenie podkreślić należy, że przywrócenie asesury sądowej w nowej postaci, zgodnej z konstytucją, pozwoliłoby na ograniczenie obaw, które zawsze zachodzą w przypadku powoływania sędziów spośród osób o mniejszym doświadczeniu zawodowym. Umożliwiłoby bowiem kandydatom przejście swoistego chrztu bojowego podczas kierowania przebiegiem rozprawy i wyrokowania. Jednocześnie pozwoliłoby na pełne wykorzystanie i wzbogacenie wyników długotrwałego i wszechstronnego szkolenia, przez które przechodzą aplikanci w Krajowej Szkole.

Autor jest zastępcą dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury ds. Aplikacji

W dotychczasowej dyskusji nad drogami dojścia do zawodu sędziego jednym z prezentowanych poglądów był taki, że sędziami powinni zostawać tylko doświadczeni i wybijający się prawnicy spośród wolnych zawodów. Tymczasem wyeliminowanie istniejącej do tej pory możliwości powoływania sędziów spośród co najmniej trzydziestoletnich prawników, którzy ukończyli aplikację sędziowską, a wcześniej sądową, oznaczałoby zerwanie z systemem funkcjonującym od wielu lat w Polsce i w znakomitej większości państw europejskich. Postulat reformy w tym kierunku oparty jest niestety na utopijnym założeniu, że wystarczy wyeliminować konkurentów w postaci osób, które odbyły aplikację sędziowską, aby nasze państwo mogło stworzyć sędziom warunki pracy i płacy porównywalne z Wielką Brytanią, a to w celu skłonienia np. adwokatów o ustabilizowanej pozycji zawodowej do ubiegania się o nominację sędziowską. Takie stanowisko nie bierze pod uwagę realiów krajowych, takich jak liczebność korpusu sędziowskiego (około 10 tys. osób), wysokość uposażeń sędziowskich – znacznie niższa od dochodów dobrych prawników wykonujących wolny zawód – oraz szeroki zakres obowiązków i to nie tylko orzeczniczych, stawianych sędziom. Obecny status sędziego nie przyciąga cenionych prawników, zwłaszcza na stanowiska sędziów sądów rejonowych. A przecież od tych stanowisk powinni zaczynać swoje kariery orzecznicze przedstawiciele wolnych zawodów, gdyby zabrakło osób po aplikacji sędziowskiej.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister ma narzędzia, lecz z nich nie korzysta
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co zmieni odejście Julii Przyłębskiej z TK
Opinie Prawne
Jakub Stelina: Kryzys wokół TK - politycy zepsuli, politycy powinni naprawić
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Muchomorki, słoneczka i żabki, czyli sędziowie według Adama Bodnara
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adwokat w czynie społecznym, czyli państwo sięga do głębokich rezerw
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska