Gołaczyński: Jawność ksiąg wieczystych to nie powszechność

Internet będzie coraz bardziej ułatwiał korzystanie z ksiąg wieczystych. Już wkrótce sami wydrukujemy odpis. Nigdy jednak nie będzie powszechnego udostępniania wszystkich danych – twierdzi wiceminister sprawiedliwości w rozmowie z Renatą Krupą-Dąbrowską.

Publikacja: 25.03.2013 08:38

Rz: Prywatny portal z Seszeli udostępniał odpłatnie dane z 16 mln polskich ksiąg wieczystych. Pisała o tym dwa tygodnie temu „Rz". Panie ministrze, czy jest to działanie zgodne z prawem?

Jacek Gołaczyński:

Moim zdaniem nie.

Dlaczego?

Jednymi podmiotami upoważnionymi do udostępniania treści ksiąg wieczystych powinny być sądy wieczystoksięgowe oraz centralna baza ksiąg wieczystych, która jest jednostką organizacyjną Ministerstwa Sprawiedliwości.

Jakie kroki w związku z działalnością tego portalu podjęło do tej pory Ministerstwo Sprawiedliwości?

Na razie oficjalnego stanowiska ministerstwa w tej sprawie nie ma. Musimy przeprowadzić jeszcze analizę prawną przepisów dwóch ustaw: o księgach wieczystych i hipotece oraz o udostępnianiu informacji publicznej. Chodzi o uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy kopiowanie danych z ksiąg wieczystych i udostępnianie ich za pieniądze jest dozwolonym wykorzystywaniem informacji publicznej, czy nie.

Polskie przepisy dotyczące udostępniania informacji publicznej są bowiem bardzo liberalne i pozwalają na dużo więcej aniżeli unijna dyrektywa regulująca te kwestie. Dlatego odpowiedź na pytanie jest tak ważna. I dopóki jej nie będzie, nie możemy zająć stanowiska.

Niedawno zresztą Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał orzeczenie w podobnej sprawie. Dotyczyło ono austriackiego rejestru handlowego. Prywatna firma wystąpiła z wnioskiem o udostępnienie danych z tego rejestru, a austriackie podmioty publiczne odmówiły. Sprawa trafiła ostatecznie do Trybunału w Luksemburgu, a ten uznał, że takie wtórne wykorzystywanie informacji publicznej narusza prawo. Nie znam jeszcze uzasadnienia do tego wyroku, ale jest ono ważne i będzie wskazówką na przyszłości także dla nas.

Czy zdarzało się już w przeszłości kopiowanie danych z innych elektronicznych rejestrów?

Tak. Dotyczyło to elektronicznego Krajowego Rejestru Sądowego. Jak tylko został uruchomiony, szybko pojawiły się prywatne firmy, które zaczęły go kopiować i za pieniądze udostępniać odpisy z KRS.

Tymczasem KRS udziela ich nieodpłatnie. Nie mówiąc już o tym, że taki odpis od firmy prywatnej nie ma mocy dokumentu urzędowego. Nie dość więc, że firma, wykorzystując niewiedzę niektórych ludzi, kazała sobie płacić, to jeszcze otrzymywali oni bezwartościowy kawałek papieru. Było to więc ewidentne wprowadzanie w błąd.

W tym wypadku doszło do złamania prawa. Wtórne wykorzystanie informacji było niedozwolone. Ministerstwo zawiadomiło prokuraturę i sprawa miała swój szczęśliwy finał. Ciągle jednak pojawiają się kolejne firmy, które żerują na niewiedzy przedsiębiorców i starają się im sprzedawać bezwartościowe odpisy.

Jeżeli w wypadku portalu z Seszeli okaże się, że wtórne wykorzystywanie nie było dozwolone, postąpimy podobnie.

Nowe technologie zaczynają odgrywać coraz większą rolę, także w postępowaniu wieczystoksięgowym. Czy nie obawia się pan, że doprowadzą one do zatarcia się granicy między jawnością ksiąg wieczystych a ich powszechnością?

Księgi są jawne i to nie budzi niczyich wątpliwości. Każdy, bez posiadania w tym zakresie interesu prawnego, ma prawo je przeglądać, pod warunkiem oczywiście, że zna ich numery.

Jeszcze do niedawna osoba zainteresowana daną księgą wieczystą musiała się udać do wydziału wieczystoksięgowego i wystąpić z wnioskiem o jej udostępnienie. Tak było, kiedy wszystkie księgi istniały tylko na papierze. Teraz jest ich zaledwie 10 proc. i za rok może nie będzie już żadnej.

Natomiast obecnie dowolną księgę mającą formę elektroniczną można przeglądać przez 24 godziny na dobę za pomocą przeglądarki internetowej, co zdecydowanie ułatwia życie posiadaczy nieruchomości. Mamy wiele milionów wglądów do naszej przeglądarki i do tej pory nie było nadużyć w tym zakresie. Ten przypadek dotyczący portalu z Seszeli, ujawniony przez „Rz", jest pierwszy. Sądzę, że zainteresuje się tym także generalny inspektor ochrony danych osobowych.

Czyli jawność to nie powszechność.

Jak najbardziej, tak. Moim zdaniem jawność nigdy nie będzie oznaczała pełnej dowolności. Dane zawarte w księgach, takie jak nazwisko i imię właściciela, jego adres, są danymi wrażliwymi i muszą podlegać określonej ochronie. Jawność zdecydowanie nie oznacza powszechności.

Nowe technologie spowodowały jednak to, że jawność ksiąg zmieniła się i jest inna niż w wypadku ksiąg papierowych. Zaryzyko wałabym wręcz stwierdzenie, że dopiero dostęp do przeglądarki internetowej w pełni urzeczywistnił zasadę jawności ksiąg wieczystych. Poza tym ta jawność wciąż ewoluuje.

W tej chwili w Sejmie trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Przewiduje on szerszy dostęp do ksiąg, ale tylko dla ściśle określonych, wybranych podmiotów, tj.: sądów, prokuratury, komorników, ZUS, urzędów skarbowych, notariuszy. Będą one przeszukiwać księgi za pomocą różnych haseł, np. poprzez nazwisko właściciela (nazwy właściciela, gdy jest to osoba prawna), adres nieruchomości.

Nie obawia się pan nadużyć w tym zakresie? Przecież pracownik tej instytucji może skorzystać z przeglądarki w celach czysto prywatnych.

System będzie bezpieczny. W wypadku uprzywilejowanego dostępu przewidujemy odnotowywanie każdego wejścia. To nie będzie tak, że zainteresowany sędzia, urzędnik czy notariusz będzie mógł przeglądać wszystkie księgi wieczyste i szukać dowolnych właścicieli. Otóż będzie mógł zadać pytanie tylko w konkretnej sprawie.

Każde wejście zaś będzie autoryzowane. Najlepiej pokaże to przykład. Policja będzie prowadziła postępowanie przeciwko podejrzanemu o popełnienie jakiegoś przestępstwa gospodarczego i starała się ustalić jego majątek w celu właściwego prowadzenia postępowania karnego. Policjant korzystający z szerszego dostępu, gdy zaloguje się w systemie, będzie musiał podać informację, o jaką konkretnie sprawę chodzi, oraz wpisać jej sygnaturę.

Gdyby się okazało, że dane wejście do systemu będzie nieuprawnione, taka osoba będzie automatycznie odcinana, a następnie sprawa wyjaśniana. Będziemy mieli stały monitoring tych wejść i będziemy na bieżąco weryfikowali prawidłowość wejść zgodnie z ustawą. Jeżeli na początku funkcjonowania tego systemu pojawi się takie nadużycie, natychmiast to wychwycimy.

Tak na marginesie – podmioty, które będą miały szerszy dostęp, są bardzo wyselekcjonowane. Przez jakiś czas ministerstwo uważało nawet, że notariusze nie powinni mieć takiego szerokiego dostępu do ksiąg, bo tak naprawdę dokonują czynności dotyczącej jednej nieruchomości, muszą więc znać numer tylko jednej księgi. Notariusze przekonali nas jednak, że czasami dokonanie czynności prawnej związanej z jedną nieruchomością może rodzić skutek prawny dla innych. Chodzi tu np. o kwestie służebności drogi koniecznej lub sytuacje, gdy zachodzą wątpliwości dotyczące granic działki.

Jak to się więc stało, że firma prywatna, o której wspominałam na wstępie, nie tylko skopiowała dane aż 16 mln ksiąg, ale także umożliwiła wyszukiwanie ich po adresie?

Na to pytanie nie mogę udzielić odpowiedzi. Badamy cały czas, skąd te dane zostały pobrane. Natomiast pozyskać numery ksiąg wieczystych można na różne sposoby. Mamy w Polsce inne rejestry. Tak np. rejestr katastralny, czyli dawne ewidencje gruntów i budynków, też jest prowadzony w formie elektronicznej i można przeszukiwać informacje z tego rejestru dotyczące konkretnych działek z danego terenu. Czyli osoba, która udaje się do katastru, mówi, że interesują ją określone działki w obrębie takim a takim, i otrzymuje informacje, także odnośnie do numeru księgi.

Działa również geoportal, który zawiera dane dotyczące nieruchomości. Oczywiście, nie oznacza to, że wspomniana przez panią firma w ten sposób pozyskiwała informacje. W wypadku 16 mln nieruchomości jest to fizycznie niemożliwe. Chcę tylko pokazać, że jak ktoś chce zdobyć numer księgi, to nie ma przeszkód, by go pozyskać, i to w sposób legalny.

Jak dostęp do ksiąg wieczystych wygląda w innych państwach?

Jest różnie. Mamy systemy bardziej liberalne od polskiego, które przewidują nieskrępowane zasady przeglądu ksiąg, i to nie tylko według numeru (tak jak jest w Polsce), ale także według innych kryteriów, jak: nazwisko właściciela, adres, numer działki ewidencyjnej. Tak jest np. w Irlandii, Estonii, na Łotwie i w Finlandii. Są też jednak kraje, które stosują dużo bardziej restrykcyjne zasady od tych polskich. Głównym przykładem mogą być Niemcy i Austria. Jeżeli chodzi o Niemcy, to żeby uzyskać informacje o treści księgi wieczystej, trzeba się wykazać interesem prawnym – z wyjątkiem określonych podmiotów, takich jak sądy, prokuratura.

Ten model u nas nie obowiązuje i nie obowiązywał. Jeżeli chodzi o Austrię, to dostęp jest możliwy przez Internet, ale bez danych osobowych właścicieli nieruchomości. Żeby te dane pozyskać, trzeba się wykazać posiadaniem interesu prawnego.

Polski system znajduje się gdzieś pośrodku. Nie jest więc najbardziej restrykcyjny. Coraz bardziej jednak się liberalizuje. Ministerstwo pracuje bowiem nad dalszą informatyzacją ksiąg. Zgodnie z projektem, o którym już mówiłem, osoba zainteresowana uzyskaniem odpisu z księgi wieczystej nie będzie musiała fatygować się do sądu. Wystarczy, że wniosek złoży drogą e-mailową. Dostanie odpis w formie elektronicznej, po uiszczeniu opłaty sądowej. Na zwolnienie z opłaty mogą liczyć wnioski o wydanie dokumentów złożone przez Centralną Informację Ksiąg Wieczystych oraz wnioski o wyszukanie księgi wieczystej złożone przez ZUS. Taki odpis będzie można wydrukować na domowej drukarce. Wydruk ma mieć status dokumentu urzędowego.

W tej pogoni za nowymi technologiami musimy jednak zachować granice prywatności jednostki. Nie jest to jednak proste, ponieważ im więcej wiemy na temat nieruchomości, tym bezpieczeństwo obrotu jest większe. Mam nadzieję, że uda się zachować złoty środek.

CV

Profesor dr hab. Jacek Gołaczyński (ur. 1966 r.) – sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Kierownik Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej i pracownik Zakładu Prawa Cywilnego i Międzynarodowego Prywatnego Instytutu Prawa Cywilnego na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Kierował powołanym przez ministra sprawiedliwości zespołem ekspertów do przygotowania założeń projektów aktów prawnych dotyczących elektronicznego postępowania sądowego w sprawach cywilnych (e-sąd). Kieruje także ministerialnym zespołem ds. informatyzacji postępowań sądowych. Pełni funkcję koordynatora krajowego ds. koordynacji wdrożeń systemów informatycznych w sądach powszechnych.

Autor 40 prac naukowych, w tym czterech monografii. Członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Prywatnie mąż i ojciec córki.

Rz: Prywatny portal z Seszeli udostępniał odpłatnie dane z 16 mln polskich ksiąg wieczystych. Pisała o tym dwa tygodnie temu „Rz". Panie ministrze, czy jest to działanie zgodne z prawem?

Jacek Gołaczyński:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"