Reakcja części prasy i polityków na informację o działaniach rzecznika dyscyplinarnego Naczelnej Rady Adwokackiej, będących konsekwencją ostatnich wystąpień medialnych mojego samorządowego kolegi – adwokata Rafała Rogalskiego, uświadomiła mi jak niski jest poziom wiedzy społecznej o zasadach etyki adwokackiej oraz o roli i zadaniach samorządu adwokackiego. Zastanawiam się wręcz, czy ta niewiedza nie tłumaczy przypadkiem (choć w żaden sposób nie usprawiedliwia) kolejnych, coraz mniej sensownych, pomysłów „reformatorskich" dotyczących zawodu adwokata.
Szybka, stanowcza, ale jednocześnie wyważona reakcja adwokat Ewy Krasowskiej, rzecznika dyscyplinarnego NRA, nie może dziwić nikogo, kto rozumie czym jest zawód zaufania publicznego. W naszym adwokackim zawodzie zaufanie jest najważniejszą więzią łączącą adwokata z klientem. Utrata zaufania klienta wręcz zmusza adwokata do wypowiedzenia pełnomocnictwa. To zaufanie chronione jest na różne sposoby. Adwokat obowiązany jest prowadzić sprawę starannie, informując klienta o postępach sprawy, by ten ufał, że sprawy idą w dobrym kierunku, a adwokat dba o jego interesy. Adwokatowi nie wolno podejmować działań na szkodę swojego klienta. Adwokatowi nie wolno pracować na etacie, by klient nie miał cienia wątpliwości do jego niezależności zawodowej. Adwokat nie może zgłaszać dowodu z przesłuchania innego adwokata na fakty, o których ten dowiedział się w ramach czynności zawodowych. W końcu, a może lepiej napisać: zaś przede wszystkim, adwokat zobowiązany jest zachować w tajemnicy oraz zabezpieczyć przed ujawnieniem lub niepożądanym wykorzystaniem wszystko, o czym dowiedział się w związku z wykonywaniem obowiązków zawodowych. Tak rozumiana tajemnica adwokacka jest nieograniczona w czasie, a z obowiązku jej zachowania nie może zwolnić adwokata nawet jego klient.
Z obowiązku zachowania tajemnicy nie może zwolnić adwokata nawet jego klient
Mogę zrozumieć aktywność medialną adwokata Rafała Rogalskiego, gdy był pełnomocnikiem rodzin smoleńskich. Zapewne działał w ich interesie. Ale zupełnie nie rozumiem, jakimi motywami kierował się mój kolega udzielając wypowiedzi prasowych o sprawie, którą prowadził, po wypowiedzeniu mu pełnomocnictwa. Nie znając motywów, nie oceniam więc działań kolegi. Zresztą nie mnie o tym sądzić, bo przecież adwokatura posiada sprawnie działający pion dyscyplinarny, który pozwoli we właściwym trybie zbadać i wyjaśnić sprawę. Mam jednak prawo uważać, że brak reakcji władz adwokatury na publiczne wypowiedzi adwokata, dezawuujące dotychczasową jego linię postępowania i rozgłaszanie faktów, o których dowiedział się w trakcie wykonywania czynności zawodowych, byłoby oczywistym zaniedbaniem; wręcz świadectwem niesprawności systemu dyscyplinarnego.
Nie jest celem tego felietonu rozdmuchiwanie sprawy, nie jest nim też piętnowanie kolegi. Jego celem jest uzmysłowienie niektóry publicystom i politykom, że krytykując działanie władz adwokatury popełnili grzech braku obiektywizmu i grzech zaniedbania wyjaśnienia rzeczywistych przyczyn działania władz mojego samorządu. Zapewne dali się złapać we własne sidła bezpardonowej walki politycznej. Ale zupełnie wyssane z palca i pozbawione jakichkolwiek podstaw faktycznych jest wiązanie szybkiej reakcji rzecznika dyscyplinarnego NRA, czy nawet całej Naczelnej Rady Adwokackiej z jej Prezesem na czele, z jakimikolwiek kwestiami politycznymi dotyczącymi sprawy smoleńskiej, przy okazji bezpodstawnie podrywa zaufanie do mojego zawodu. A to nie fair!