Jak tłumaczył podczas debaty w Sejmie Waldemar Buda, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, wprowadzenie opłaty, która byłaby potrącana przy przenoszeniu pieniędzy z otwartych funduszy emerytalnych na indywidualne konta emerytalne, miało zapobiec opodatkowaniu tych środków w przyszłości. Zabrzmiało to tak, jakby rząd, potrącając kilkanaście miliardów złotych z oszczędności przeszło 15 mln Polaków w OFE, działał w trosce o ich kieszenie. Chroniąc ich w ten sposób przed zakusami opozycji, która mogłaby dojść do władzy w bliżej nieokreślonej przyszłości, by położyć swoje ręce na tych pieniądzach.
Nie będę tu rozstrzygał, czy rzeczona opłata jest haraczem – jak nazywa ją większość opozycji – czy stanowiła „tylko" naliczenie podatku od tych pieniędzy, jaki nie został potrącony, gdy jako składki emerytalne zostały przekazane do OFE. Z pewnością te przeciętnie 1,5 tys. zł na koncie przyszłego emeryta lepiej by pracowało na jego korzyść w IKE niż w budżecie wydane na bieżące potrzeby. A te w czasie kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią koronawirusa są ogromne. Zadłużony wskutek pandemii na setki miliardów złotych budżet pęka bowiem w szwach. A przed nami np. ulgi podatkowe przewidziane w Polskim Ładzie.
Rzecz w tym, że rząd, zapowiadając zwolnienia podatkowe dla emerytów i wprowadzenie 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku, sam wytrącił sobie argumenty za potrąceniem opłaty od pieniędzy przekazywanych do IKE. Pozostawienie jej w nowej wersji projektu likwidującego OFE, jaki ma jeszcze w czerwcu zostać przyjęty przez rząd, będzie tylko wodą na młyn dla opozycji punktującej niekonsekwencje w polityce PiS dotyczącej oszczędzania przez Polaków na przyszłe emerytury.
Problem jednak w tym, że rezygnacja z opłaty przekształceniowej nie ma dla rządu żadnego finansowego sensu. A cała reforma sprowadzi się wtedy do zmiany tabliczek z OFE na IKE przy wejściu do budynków, w których mieszczą się te instytucje finansowe.
Ciekaw jestem, czy w nowej ustawie likwidującej OFE rząd nie zaproponuje więc zmiany domyślnego mechanizmu przeniesienia 157 mld zł, tak by zamiast do IKE trafiały z automatu do ZUS. Wtedy rząd zyska kontrolę nad spółkami notowanymi na Giełdzie Papierów Wartościowych, których akcje stanowią obecnie praktycznie całość portfeli inwestycyjnych OFE. Prawdopodobnie skończy się to przeceną tych walorów.