Czy minister kultury zarekwiruje Damę z gronostajem

Czy minister zarekwiruje ?„Damę z gronostajem" ?– zastanawia się prawnik Wojciech Szafrański.

Publikacja: 08.01.2014 14:09

Red

Proces legislacyjny w Polsce, niestety coraz częściej naznaczony  „piętnem doraźności", inicjowany jest w wyniku bieżących wydarzeń, a nie przemyślanego i konstruktywnego działania. Przy okazji wylewanie dziecka z kąpielą zdarza się już wcale nierzadko. Zauważalne jest szczególnie przy okazji nowelizacji ustaw. Takimi słowami można opisać poselski projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami wniesiony 10 września 2013 r. przez posłów PSL. W jego uzasadnieniu czytamy, że „jej celem jest zapewnienie możliwości prowadzenia bardziej skutecznej polityki ochrony zabytków w skali całego kraju poprzez ustanowienie specjalnych instrumentów ochrony najcenniejszych dóbr kultury, które znajdują się w zbiorach publicznych i poza nimi". Owym specjalnym instrumentem miałaby być Lista Skarbów Dziedzictwa, obejmująca zabytki o szczególnej wartości dla dziedzictwa kulturowego, należących do jednej z kategorii wymienionych w art. 64 ustawy (określającego kategorie zabytków podlegających restytucji), a podstawą wpisania miałaby być decyzja ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego wydana z urzędu albo na wniosek właściciela zabytku ruchomego.

Tajemnicą poliszynela jest, że na ów pomysł Listy Skarbów Dziedzictwa wpływ miał odradzający się co pewien czas konflikt wokół obrazu „Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci, nie tylko w zakresie jego „podróży", ale i badań konserwatorskich czy samej Fundacji XX Czartoryskich w Krakowie, która jest właścicielem dzieła. W 2012 r. prezydent Rady Fundacji XX Czartoryskich Adam Karol Czartoryski był przeciwny badaniom dzieła Leonarda da Vinci po jego powrocie z wystaw w Europie. Muzeum Narodowe w Krakowie je jednak przeprowadziło wbrew woli fundacji. Spór ten odbił się echem w mediach, pojawiły się także spekulacje o możliwości sprzedaży obrazu. Pomijając już absurdalność wszelkich tych doniesień, spowodowały one podjęcie prac nad zabezpieczeniem się na przyszłość. Można by wyliczyć co najmniej kilkanaście obiektów będących własnością prywatną, które z pewnością trafiłby na Listę Skarbów Dziedzictwa, niemniej „Dama z gronostajem" byłaby na niej numerem jeden.

Czasowe zajęcie

Liczba obowiązków i ograniczeń właściciela zabytku, który znalazłby się na liście, jest wręcz przytłaczająca w porównaniu z ewentualnymi korzyściami. W projekcie przewidziano bowiem jedynie dotacje celowe: na pokrycie kosztów przystosowania pomieszczeń do przechowywania zabytku wpisanego na listę oraz na dofinansowanie prac konserwatorskich lub restauratorskich przy takim zabytku do wysokości 100 proc. nakładów koniecznych.

Co szczególnie ważne w projekcie, nie jak dotychczas fakultatywnie wojewódzcy konserwatorzy zabytków, ale obligatoryjnie minister w przypadku wystąpienia zagrożenia polegającego na możliwości zniszczenia, uszkodzenia, kradzieży, zaginięcia lub nielegalnego wywiezienia za granicę zabytku ruchomego wpisanego na listę wydaje decyzję o zabezpieczeniu tego zabytku w formie ustanowienia czasowego zajęcia do czasu usunięcia zagrożenia. Projektodawca niestety pogubił się, co dalej, chyba że celowo pozostawił przepis, zgodnie z którym, jeżeli nie jest możliwe usunięcie zagrożenia, to zabytek ruchomy może być przejęty przez wojewódzkiego konserwatora zabytków w drodze decyzji na własność Skarbu Państwa, z przeznaczeniem na cele kultury, oświaty lub turystyki, za odszkodowaniem odpowiadającym wartości rynkowej tego zabytku.

By nie pastwić się przesadnie nad projektodawcami, wskażemy tylko jeszcze jeden absurd dość pospiesznie przygotowanego projektu nowelizacji, dotyczącego ochrony zabytków znajdujących się na liście. Zgodnie z art. 37a ust. 1 projektu zabytek taki powinien być przechowany w pomieszczeniu wyposażonym w zabezpieczenia techniczne na wypadek kradzieży, pożaru i innych zagrożeń lub mającym zapewnioną stałą ochronę fizyczną. Nie ulega żadnej wątpliwości, że obiekty takie wymagałyby bezwzględnie bezpośredniej ochrony fizycznej i właściwych zabezpieczeń technicznych. Obowiązki i ograniczenia właściciela zabytku wpisanego na listę praktycznie uznać należy za tak daleko idące, że trudno już mówić o jakichś uprawnieniach właścicielskich.

Wpis z urzędu

W projekcie cichaczem i przy okazji wprowadzono jeszcze jedną daleko idącą zmianę: wpis do rejestru zabytków ruchomych nie następowałby na wniosek właściciela, ale z urzędu. Dotychczas w ustawie ochronie zabytków i opiece nad zabytkami wpis zabytku ruchomego do rejestru z urzędu mógł nastąpić w przypadku uzasadnionej obawy zniszczenia, uszkodzenia lub nielegalnego wywiezienia zabytku za granicę albo wywiezienia za granicę zabytku o wyjątkowej wartości historycznej, artystycznej lub naukowej. Zasadą był więc wniosek właścicieli, którzy dość rzadko z tego korzystali, przede wszystkim z uwagi na daleko idące ograniczenia prawa własności przy znikomych korzyściach w praktyce – szanse na dofinansowanie wobec dość ograniczonych środków stanowią jedynie ułudę. Co więcej, wpis do rejestru  zabytków skutkuje automatycznie niemożnością wywożenia ich na stałe za granicę, co wobec mobilności dzisiejszych kolekcjonerów i ich kolekcji stanowi istotne ograniczenie. Projektowana zmiana praktycznie zdaje właścicieli zabytków ruchomych na łaskę wojewódzkich konserwatorów zabytków. A polityka w zakresie ochrony dziedzictwa i liberalizacji rynku sztuki (ich pogodzenia) bardziej zaczęłaby przypominać chocholi taniec. Dziewięć nowelizacji ustawy o ochronie zabytków z 2003 r., z których najwięcej poświęconych było kwestiom wywozowym i które nazwać można poligonem doświadczalnym, w tym zniesienie absurdalnie wysokiej opłaty skarbowej w przypadku wywozu, nagle zamknęłoby się  kolejnymi restrykcjami.

Na szczęście wojewódzcy konserwatorzy zabytków, można mieć nadzieję, postępowaliby bardziej racjonalnie i nie wykorzystywaliby w sposób szaleńczy swoich uprawnień, wpisując napotkane w drodze do pracy w antykwariatach obiekty do rejestru zabytków. Na zagranicznych rynkach sztuki trudno bowiem mówić o zainteresowaniu polskimi artystami, trend jest odwrotny, to polonika wracają do Polski, kupowane są bowiem przez Polaków. Oby taka histeria, jaka wytworzyła się przy okazji wywozu „Rozbitka" Henryka Siemiradzkiego, nie powodowała nerwowych ruchów u polityków, a w konsekwencji u ustawodawcy.

Wszelkie wątpliwości, które powinny zostać rozwijane już na etapie propozycji zmian przy wprowadzeniu nowego instrumentu ochrony, czyli owej Listy Skarbów Dziedzictwa, zostały jednak przesunięte na później, bo to właśnie minister kultury określi w drodze rozporządzenia sposób prowadzenia listy, tryb wydawania pozwoleń na prowadzenie prac konserwatorskich, restauratorskich, tryb udzielania dotacji celowej itd. Zbyt dużo niewiadomych na typ etapie, zważywszy na doniosłość proponowanych zmian. Równie „z kapelusza" wskazywany jest przez projektodawców skutek finansowy w postaci maksymalnie 1 mln zł rocznie, tj. wydatków związanych z dostosowaniem pomieszczeń, w których przechowywane będą zabytki znajdujące się na liście, albo jest kompletnie źle wyliczone, albo jest ukrytą wskazówką, że to procedura przyznawania dotacji na dostosowanie pomieszczeń będzie absurdalna.

Istnieje wiele spraw do załatwienia, jeżeli chodzi o ochronę dziedzictwa kultury w Polsce. Dlaczego nie są podejmowane działania na rzecz ulg finansowych dla kolekcjonerów i artystów, które to działanie docelowo opłaciłoby się państwu, zważywszy na konieczność poszukiwania przez muzea i inne instytucje kultury środków finansowych? Może zamiast majstrować przy przepisach, zaproponować Fundacji XX Czartoryskich odkupienie dzieła Leonarda, po ustanowieniu w budżecie środków na ten cel czy nawet zorganizowaniu publicznej zbiórki.

Autor jest  doktorem na Wydziale Prawa ?i Administracji Uniwersytetu ?Adama Mickiewicza

Proces legislacyjny w Polsce, niestety coraz częściej naznaczony  „piętnem doraźności", inicjowany jest w wyniku bieżących wydarzeń, a nie przemyślanego i konstruktywnego działania. Przy okazji wylewanie dziecka z kąpielą zdarza się już wcale nierzadko. Zauważalne jest szczególnie przy okazji nowelizacji ustaw. Takimi słowami można opisać poselski projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami wniesiony 10 września 2013 r. przez posłów PSL. W jego uzasadnieniu czytamy, że „jej celem jest zapewnienie możliwości prowadzenia bardziej skutecznej polityki ochrony zabytków w skali całego kraju poprzez ustanowienie specjalnych instrumentów ochrony najcenniejszych dóbr kultury, które znajdują się w zbiorach publicznych i poza nimi". Owym specjalnym instrumentem miałaby być Lista Skarbów Dziedzictwa, obejmująca zabytki o szczególnej wartości dla dziedzictwa kulturowego, należących do jednej z kategorii wymienionych w art. 64 ustawy (określającego kategorie zabytków podlegających restytucji), a podstawą wpisania miałaby być decyzja ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego wydana z urzędu albo na wniosek właściciela zabytku ruchomego.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości