Leszek Miller zaproponował powrót do podziału administracyjnego kraju odrzuconego w 1998 r. Mamy iść do przodu, cofając się. Ale propozycja padła i trzeba ją rozważyć. Zakłada likwidację obecnych województw i powołanie na ich miejsce 49 mniejszych, a także likwidację powiatów, bo przecież nie miałyby sensu. Propozycja oznacza więc generalną przebudowę podziału administracyjnego kraju. A ten stanowi podstawę zarządzania państwem. Jego zmiana to reorganizacja całej administracji. Nie wszyscy sobie zdają sprawę, co to znaczy.
Propozycja odrzuca zmiany wprowadzone w reformie powiatowej i wojewódzkiej z 1998 r. Przypomnijmy więc, jaki był jej zakres, bo spełnienie postulatu SLD oznaczałoby zmiany podobnej wielkości.
Ówczesna reforma wymagała nowelizacji ponad 140 ustaw, bo działalność władz lokalnych i regionalnych wkracza we wszystkie prawie dziedziny spraw publicznych, od podatków, planowania przestrzennego, ochrony środowiska, zarządu drogami, dostawy wody i energii aż do edukacji, służby zdrowia, opieki społecznej, doradztwa rolniczego i tysiąca innych. Wraz ze zmianą obszarów działania poszczególnych władz i ich struktury trzeba zreorganizować wszystkie zaangażowane służby i jednostki organizacyjne.
Takich zmian dokonano w 1998 r. I dotyczyły one, w różnym stopniu, uwaga, kilkunastu tysięcy jednostek organizacyjnych. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale tak było.
Zlikwidowano dotychczasowe urzędy wojewódzkie i rejony administracyjne. Łącznie 336 jednostek. Utworzono urzędy marszałków i wojewodów oraz starostwa – 340 jednostek.