Co mnie irytuje...

Publikacja: 05.02.2014 01:00

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

W ostatnich miesiącach na świat prawniczy spadła lawina konsekwencji nieudanych reform  wymiaru sprawiedliwości. Miały wspólny mianownik: nie zostały do końca przemyślane. Decydenci miesiącami opowiadali opinii publicznej o swoich nowatorskich planach, korzyściach, ułatwieniach czy oszczędnościach. Ich wyprężone w świetle fleszy sylwetki ważyły  dostojne słowa: o trudzie, poświęceniu i odpowiedzialności za państwo.

Niestety, kiedy reformy już zostały wprowadzone, a miesiącami reklamowana teoria stała się praktyką, okazało się, że to nie tak miało być. Lista wpadek jest długa. Reformatorzy gdzieś przepadli, stali się anonimowi, jakby nigdy nie mieli ze zmianami nic wspólnego.

Każdy przeciętny obserwator działań legislacyjnych zdążył się do tego dawno przyzwyczaić. Bo u nas błąd nawet społecznie bardzo kosztowny pozostaje anonimowy i nie ma takiej siły, aby zmusić „uzdrowiciela" do wytłumaczenia się ze swoich działań, nie mówiąc już o pociągnięciu go do odpowiedzialności.

Ot, choćby e-sąd. Wybawienie dla zakorkowanych sądów, robiący tysiące spraw dziennie,  przez lata pielęgnowana w resorcie sprawiedliwości maszynka, która równie szybko, jak szybką sprawiedliwość, dawała szybką niesprawiedliwość. I możliwość zarobku dla różnego rodzaju cwaniaków, którzy bez trudu rozszyfrowali bezduszny e-sądowy mechanizm.

Kiedy za pośrednictwem mediów zaczęło wychodzić na jaw coraz więcej nieprawidłowości, które w konsekwencji zmusiły e-sąd do reformy, winnych zabrakło, nikt nie był nawet skłonny z zaistniałej sytuacji się wytłumaczyć. Stanowisko stracił szef e-sądu... no i wprowadzono słynną reformę peselową, o której nawet nie warto wspominać.

Mnie zirytowała ostatnio sprawa „likwidacji sądów", nieważne, czy miała sens, czy nie. Posłowie po prostu po roku odkręcili reformę, pozwalając wrócić do stanu poprzedniego. Od niechcenia. Prawie nikt tego nie zauważył. Nie było debat, dyskusji, wystąpień, analiz ministra sprawiedliwości o skutkach reform. Polityczny targ nad OFE przykrył sprawę.

Nie dbano nawet o pozory. Nikt nie miał  chęci na krótkie choćby wytłumaczenie opinii publicznej, dlaczego odkręcamy to, co z takim rozmachem wprowadzaliśmy rok temu, co poszło nie tak, czy są jakieś negatywne skutki. Zapadła cisza. Bo po co i komu się tłumaczyć, zwłaszcza że nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności.

Podobnie nikt nie poczuł się zobowiązany do zabrania głosu po uchwale Sądu Najwyższego dotyczącej wadliwych przenosin sędziów. Podobnie będzie zapewne z tykającą bombą pocztową. Bo w naszym państwie już tak jest, że błąd, zwłaszcza ten bardziej kosztowny społecznie, jest zawsze anonimowy.

Zapraszam do lektury najnowszego numeru „Rzeczy o Prawie".

W ostatnich miesiącach na świat prawniczy spadła lawina konsekwencji nieudanych reform  wymiaru sprawiedliwości. Miały wspólny mianownik: nie zostały do końca przemyślane. Decydenci miesiącami opowiadali opinii publicznej o swoich nowatorskich planach, korzyściach, ułatwieniach czy oszczędnościach. Ich wyprężone w świetle fleszy sylwetki ważyły  dostojne słowa: o trudzie, poświęceniu i odpowiedzialności za państwo.

Niestety, kiedy reformy już zostały wprowadzone, a miesiącami reklamowana teoria stała się praktyką, okazało się, że to nie tak miało być. Lista wpadek jest długa. Reformatorzy gdzieś przepadli, stali się anonimowi, jakby nigdy nie mieli ze zmianami nic wspólnego.

Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"