Dobra osobiste: Olejnik a Pawłowicz i jej słowa o Bartoszewskim

Nie zamierzam bronić prof. Pawłowicz za jej słowa o prof. Bartoszewskim, ale red. Olejnik zamiast piętnować niski poziom publicznej debaty, by nie powiedzieć chamstwo, sięga niedopuszczalnej formy.

Aktualizacja: 13.05.2014 07:51 Publikacja: 12.05.2014 17:51

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Wstawiając się za prof. Władysławem Bartoszewskim, którego Krystyna Pawłowicz nazwała pastuchem (to miała być aluzja do jego niepochlebnego określeniu elektoratu PiS), Monika Olejnik tak skomentowała na Facebooku wybryk Pawłowicz: "Ciekawe, czy Pawłowicz wie, że Bartoszewski był więźniem Auschwitz i więźniem politycznym w komunie? Durne babsko."

W mediach rozlała się dyskusja, co można, a czego nie można powiedzieć publicznie o chamstwie i mowie nienawiści w polskim życiu publicznym, kto wywołał tę wojnę na słowa itp. itd.

Nieatakowana Olejnik – sama atakuje. Nic w tym złego, atakowanego można, a nieraz trzeba bronić. Od tego są także, a może zwłaszcza, dziennikarze. Pytanie, w jaki sposób?

Oczywiście, debata publiczna może być gorąca, ostra, krytyczna. Trybunał w Strasburgu (zasłużony dla wolności wypowiedzi) wielokrotnie podkreślał, że osoby publiczne muszą mieć twardszą skórę niż zwykli obywatele. Przez to, że uczestniczą w debacie, muszą się godzić na ostrą krytykę, wypowiedzi mało pochlebne, wyolbrzymione, przesadne ...

- Pani Olejnik, jako dziennikarz też bierze udział w debacie publicznej i może dostosować swoje wypowiedzi oraz ich temperaturę do temperatury debaty, do języka oponentów. Jak wszystko i to ma jednak granicę - wskazuje Krzysztof Czyżewski, adwokat zajmujący się sprawami o ochronę dóbr osobistych. - Czym innym jest jednak osobisty atak: ubliżanie, posługiwanie się obraźliwymi epitetami. One nie wydają się być nakierowane na kreowanie debaty tylko wprost na dokuczenie.

Czy to już język nienawiści? Obserwując język polskiej polityki: taki i podobny, dość często jest używany. Choć obraźliwy, nie odbiega od niskiego standardu innych uczestników debaty.  Czyjaś zaczepka, naruszenie dóbr osobistych, czy tylko przekroczenie granic krytyki nie stanowi jednak podstawy do podobnej reakcji.

Czy jednak od dziennikarza nie mamy prawa oczekiwać więcej?

- Zwłaszcza ta zasada dotyczy komentujących sprawę dziennikarzy - wskazuje adwokat Grzegorz Kuczyński, autor komentarza do prawa prasowego. - Pani redaktor Olejnik de facto wpisała się dokładnie w standardy wypowiedzi osoby, którą krytykuje. Ma prawo, a nawet obowiązek wyrazić swoją ocenę wypowiedzi pani poseł Pawłowicz, lecz forma jej krytyki jest bynajmniej niedopuszczalna. W moim przekonaniu świadczy to o braku obiektywizmu.

Wstawiając się za prof. Władysławem Bartoszewskim, którego Krystyna Pawłowicz nazwała pastuchem (to miała być aluzja do jego niepochlebnego określeniu elektoratu PiS), Monika Olejnik tak skomentowała na Facebooku wybryk Pawłowicz: "Ciekawe, czy Pawłowicz wie, że Bartoszewski był więźniem Auschwitz i więźniem politycznym w komunie? Durne babsko."

W mediach rozlała się dyskusja, co można, a czego nie można powiedzieć publicznie o chamstwie i mowie nienawiści w polskim życiu publicznym, kto wywołał tę wojnę na słowa itp. itd.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi