Pietryga: Władza skazana na konflikt z sędziami

Nie bardzo wiem, po co władza wykonawcza świadomie tworzy nowy punkt zapalny, próbując ograniczyć sędziom tzw. kilometrówki. Od ministra, ustawodawcy należałoby oczekiwać racjonalnych i przemyślanych działań, a te podjęte bynajmniej na takie nie wyglądają.

Publikacja: 17.12.2014 01:00

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Polskie sądownictwo niestety w pewnej mierze opiera się na migracji sędziów. Państwa nie stać na utrzymywanie pełnej obsady sędziowskiej w małych ośrodkach, ci więc dojeżdżają, aby system mógł funkcjonować.

Minister w swoich decyzjach zatrzymuje się tymczasem w pół kroku. Nie kwestionuje systemu, wychodzi jednak z założenia, że trzeba płacić mniej. Resztę sędziowie dopłacą sami albo jakoś sobie pokombinują, żeby wyjść na swoje – prześwituje z takiego rozumowania. To przykład dobrze znanego myślenia „dziadowskimi" kategoriami, którego owoce poznaliśmy chociażby niedawno, przy okazji wyborów i dziadowsko-oszczędnie przeprowadzonego przetargu na system informatyczny do liczenia głosów. Jak widać, nauka poszła w las i trend się utrzymuje.

Co jeszcze zabawniejsze, władza nie zamierza tracić energii choćby na uporządkowanie kilometrówek dla posłów. A przecież byliśmy ostatnio świadkami dość poważnych patologii.

Cała sprawa ma jeszcze jeden wymiar: to kolejny odcinek konfliktu między władzą wykonawczą i sądowniczą, który obserwujemy od blisko dziesięciu lat. W ostatnim czasie przybiera radykalną formę. Sądownictwo, a w szczególności sędziów, dotykają nie tylko bardziej lub mniej umotywowane oszczędności budżetowe, ale również majstrowanie przy sędziowskiej ustawie. Choćby poprzez nadanie ministrowi sprawiedliwości nowych uprawnień do wglądu w akta, a wcześniej wprowadzenie ocen okresowych czy odebranie prezesom sądów pełnej władzy nad swoimi placówkami na rzecz menedżerów.

Jak widać, ta tendencja jest trwała, chociaż ministrowie się zmieniają.

Zapraszam do lektury najnowszej „Rzeczy o Prawie". To ostatni numer w tym roku. Życzę w imieniu redakcji Wesołych Świąt i Dobrego Nowego Roku.

Do zobaczenia w 2015 r.

Polskie sądownictwo niestety w pewnej mierze opiera się na migracji sędziów. Państwa nie stać na utrzymywanie pełnej obsady sędziowskiej w małych ośrodkach, ci więc dojeżdżają, aby system mógł funkcjonować.

Minister w swoich decyzjach zatrzymuje się tymczasem w pół kroku. Nie kwestionuje systemu, wychodzi jednak z założenia, że trzeba płacić mniej. Resztę sędziowie dopłacą sami albo jakoś sobie pokombinują, żeby wyjść na swoje – prześwituje z takiego rozumowania. To przykład dobrze znanego myślenia „dziadowskimi" kategoriami, którego owoce poznaliśmy chociażby niedawno, przy okazji wyborów i dziadowsko-oszczędnie przeprowadzonego przetargu na system informatyczny do liczenia głosów. Jak widać, nauka poszła w las i trend się utrzymuje.

Opinie Prawne
Tomasz Tadeusz Koncewicz: najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Dane osobowe też mają barwy polityczne
Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem