Półtora roku temu wysokość mandatów dla kierowców rozmawiających przez telefony komórkowe wzrosła ze 100 do 200 zł, a wymiar punktów karnych za to wykroczenie – z 1 do 5. Zaostrzenie kar nie przemówiło jednak do kierowców. A najnowsze dane pokazują, że stało się wręcz odwrotnie, liczba ukaranych za łamanie tego zakazu wzrosła. W dużych miastach – m.in. w Warszawie – dwukrotnie!
Ot, paradoks. Sygnały, że ślepe zaostrzanie kar niespecjalnie poprawia bezpieczeństwo na drogach, nie trafiają jednak naszym legislatorom do przekonania. I mam wrażenie, że spirala kar rozkręca się coraz bardziej. Ledwo kilka tygodni temu weszły przepisy o zabieraniu prawa jazdy, a w już Sejmie czekają kolejne pomysły „na realizację". Najnowszy dotyczy m.in. fotoradarów – mają być bardziej „wyczulone", co oznacza, że przekroczenie prędkości już o 1 km/h będzie karane mandatem. Teraz tolerancja wynosi 10 km/h. Jak mówią autorzy tego pomysłu, na razie była to tylko promocja.