Sąd może miec ludzka twarz - Jarosław Gwizdak, Obywatelski Sędzia Roku

Jarosław Gwizdak prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód w rozmowie z Agatą Łukaszewicz

Aktualizacja: 29.09.2015 10:55 Publikacja: 28.09.2015 20:23

Jarosław Gwizdak

Jarosław Gwizdak

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

To miłe, gdy sędziego do tak zaszczytnego tytułu zgłaszają obywatele, którzy dostrzegli jego wyjątkową działalność...

Jarosław Gwizdak: To wielki zaszczyt i bardzo miłe uczucie. Szczególnie patrząc na okoliczności i codzienność wymiaru sprawiedliwości. Wiecznie jesteśmy rozliczani ze sprawności, królują statystyki: wpływu i załatwień. I nagle w tym wszystkim dowiaduję się, że jest ktoś, kto twierdzi, że poza pracą orzeczniczą zrobiłem coś fajnego.

Co pan takiego zrobił?

Zainicjowałem działalność edukacyjną wśród najmłodszych obywateli. Raz na jakiś czas odwiedzają nas w sądzie przedszkolaki. Opowiadamy im o prawie. Dzieciaki ćwiczą rozprawy, mają nawet żaboty z bibuły. Chodzimy też do szkół. Młodzież musi znać podstawy prawa, np. że pismo z sądu trzeba odebrać, inaczej czekają nas kłopoty.

Przybliżanie prawa młodzieży to nic nowego. Nie słyszałam jednak, by o prawie mówić kilkuletnim dzieciom. Skąd pomysł?

Z życia. Pewnego dnia mój ośmioletni syn wrócił z wycieczki szkolnej do oczyszczalni ścieków. Opowiadał o niej z takim przejęciem i zaangażowaniem, że pomyślałem sobie: a dlaczego nie pokazać dzieciakom sądu? I to zrobiłem.

Działalność edukacyjna nie jest jedyną, za jaką pana doceniono. Dostrzegł pan też bariery, na jakie natykają się osoby niepełnosprawne w sądzie. Pokonał pan budynek sądu na wózku inwalidzkim.

Przejechałem się raz, by sprawdzić, czy sąd jest dostępny dla ludzi na wózkach. Mamy trudną infrastrukturę. Na katowicki sąd składają się budynki z XIX i XX w., oddalone od siebie o kilka kilometrów. Drzwi są przeszkodą nie do pokonania. Wysoki krawężnik też utrudniał dostęp do sądu. Korzyść z tego jest taka, że krawężnik zniknął.

To, co pan robi, odbiega od podstawowej powinności sędziego, który przecież ma sprawiedliwie orzekać. Po co to panu?

Do sądu z reguły przychodzą ludzie nieszczęśliwi. Trzeba zrobić wszystko, żeby nie wyszli z niego jeszcze bardziej skrzywdzeni. Sędzia sprawuje władzę najbliższą obywatelowi, tak więc kto jak nie on powinien wyciągnąć do niego rękę?

To miłe, gdy sędziego do tak zaszczytnego tytułu zgłaszają obywatele, którzy dostrzegli jego wyjątkową działalność...

Jarosław Gwizdak: To wielki zaszczyt i bardzo miłe uczucie. Szczególnie patrząc na okoliczności i codzienność wymiaru sprawiedliwości. Wiecznie jesteśmy rozliczani ze sprawności, królują statystyki: wpływu i załatwień. I nagle w tym wszystkim dowiaduję się, że jest ktoś, kto twierdzi, że poza pracą orzeczniczą zrobiłem coś fajnego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?