Czytając na rządowych stronach projekty zmian w ustawach, zastanawiam się, dlaczego większość merytorycznych zmian jest pisana jakby na kolanie, na małym laptopie, w pociągu pędzącym w ciemnym tunelu. W ubiegłotygodniowym felietonie wskazywałem na brak wyobraźni urzędników i sędziów, który nie tylko nie pozwala obywatelom spokojnie czekać na wynik ich sprawy, ale horrendalnie je opóźnia.
Ucieszyłem się, gdy na stronie sejmowej znalazłem informacje, że Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło prace legislacyjne „nad zmianą ustawy o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki". Już tytuł ustawy z 2004 r. wskazuje, że ustawodawca nie miał w poszanowaniu języka polskiego i zasad legislacji. W art.1.1. jest: „Ustawa reguluje zasady i tryb wnoszenia oraz rozpoznawania skargi strony, której prawo do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki zostało naruszone na skutek działania lub bezczynności sądu lub prokuratora prowadzącego lub nadzorującego postępowanie przygotowawcze". Z tytułu natomiast trudno się zorientować, że ustawa dotyczy spraw sądowych również nienadzorowanych przez prokuraturę. To po co było wypunktowywać postępowanie przygotowawcze prowadzone lub nadzorowane przez prokuratora? A jeśli już, to najpierw powinno być „postępowanie sądowe", a dopiero później wymieniony prokurator. Niby drobiazg, a jednak...
Limit limitem...
Obowiązek rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki znajduje się w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Więc po co nam była ustawa o skardze? A jeśli już, to dlaczego nie uregulowano w jednej ustawie, kompleksowo, wszystkich spraw, również administracyjnych? Projekt zmiany ustawy dzisiaj to konieczność wykonania orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z lipca 2015 r. ETPCz ujawnił problem systemowy, objawiający się dużą liczbą podobnych spraw, wnoszonych do ETPCz, a dotyczących opóźnień proceduralnych w Polsce (pisałem w ubiegłym roku, że takich spraw było w Trybunale ponad 600). I czego się dowiadujemy z uzasadnienia projektowanej nowelizacji? Że „...zmierza w kierunku uniemożliwienia sądom ograniczenia rozpoznania skargi tylko do etapu, na jakim znajduje się postępowanie...".
Ponadto nowelizacja uwzględnia wytyczne Trybunału zmierzające do zagwarantowania adekwatnej wysokości sumy pieniężnej za naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki... Zasadnym jest również, w razie stwierdzenia przez sąd przewlekłości postępowania, podniesienie minimalnej dolnej wysokości tego świadczenia (sic!) – poprzez wprowadzenie regulacji, zgodnie z którą wysokość sumy pieniężnej wynosi nie mniej niż 1000 zł za każdy rok dotychczasowego trwania postępowania..." do maksimum 20 tys. zł. Nic to, że ETPCz uznaje, że kwota ta powinna się wahać między 1 a 1,5 tys. euro, a w wyjątkowych przypadkach 20 tys. zł limitu nie wystarczy! I do tego jest potrzebna zmiana ustawy? Oczywiście, że nie! Tylko w dalszym ciągu tej „zmiany ustawy" przemycane są postanowienia dyscyplinarne przeciwko sędziom. W jednej ustawie nowelizującej można przecież zmienić tyle aktów, ile się ustawodawcy podoba! A że najważniejsza zmiana nie ma nic wspólnego z tytułem poprawki? Kto nie czyta, ten nie wie! – a MS już swoje cele dania po łapach sędziom osiągnęło.
Na samym spodzie kupki
Dotychczasowe orzecznictwo w sprawach skarg na przewlekłość rozbraja. I nie ma się co dziwić, że ludzie czekający na rozpoznanie tych spraw się denerwują. Po pierwsze, co to znaczy „rozpoznanie sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki"? Co jest uzasadnioną zwłoką, a co nie jest? W każdej sytuacji jest to pojęcie względne. Dla mnie nieuzasadnioną zwłoką jest, gdy moje akta leżą na biurku sędziego na samym spodzie kupki, mimo że można coś zrobić od ręki. Dla sędziego, w nawale spraw, może to być opóźnienie, gdyż uważa moją sprawę za mniej ważną i koncentruje się na Amber Gold. Jeśli skarga ma na celu przeciwdziałanie przewlekłości postępowania, a ta istnieje wtedy, gdy postępowanie w sprawie trwa dłużej, niż to jest konieczne do wyjaśnienia okoliczności faktycznych i prawnych, to co to znaczy? Na zdrowy rozum, każda sprawa z drobnymi wyjątkami będzie załatwiana – w dzisiejszej sądowej rzeczywistości – dłużej, niż powinna. I dopóki nie zmieni się system funkcjonowania sądów, to tak będzie. Dalej. Sąd wydaje orzeczenie w przedmiocie skargi w terminie dwóch miesięcy od daty jej złożenia. Znaczy to, że na najprostszą skargę, która wymaga tylko przejrzenia akt, sąd ma aż dwa miesiące! I to do takiego uregulowania potrzeba aż ustawy, a nie wystarczał kodeks cywilny z przepisami o odszkodowaniu?