Andrzej Gomułowicz: Sędzia a sprawiedliwość legalistyczna

Gdyby prawa stanowić tylko z woli większości, rozbój mógłby być legalny.

Aktualizacja: 21.01.2017 17:25 Publikacja: 21.01.2017 14:30

Andrzej Gomułowicz: Sędzia a sprawiedliwość legalistyczna

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Za sprawiedliwe koncepcja legalistyczna uznaje to, co zgodnie z wolą ustawodawcy zawarte jest w prawie stanowionym. Sprawiedliwością jest prawo. Zatem działanie zgodne z literą prawa (dura lex sed lex) jest urzeczywistnianiem sprawiedliwości.

Sędzia ma zredukować swoją kreatywną i interpretacyjną funkcję. Powinien stosować zestaw reguł, według ustawodawcy jasnych i stałych, które automatycznie prowadzą do rozwiązania problemu prawnego.

Jest jednak odwieczny, ponadczasowy problem. „Za dowód wyjątkowej głupoty – pisał M.T. Cicero – należy uznać przekonanie, że wszelkie postanowienia i uchwały rozmaitych społeczności powinny być uznane za sprawiedliwe." I dodawał: „Gdyby prawa były stanowione jedynie z woli ogółu lub decyzją przywódców, można by uprawomocnić rozbój, cudzołóstwo, fałszowanie testamentów, o ile większość by to przegłosowała".

Z respektem i z rozwagą

Dlatego trzeba mieć świadomość, że Wzgórze Kapitolińskie dało światu prawo, ale inne wzgórze, Golgota, uświadomiło światu, że prawo bez wartości uniwersalnych jest tylko elementem stricte technicznej regulacji. Uświadomiło, że prawo, które ma cechę iniuria, nie jest prawem.

Historia prawa dowodzi, że rozbrat prawa i aksjologii prowadzi do tragicznych następstw, często bowiem owocuje bezprawiem. A godność i wolność jednostki, stanowiąc granicę aktywności prawodawczej, wyznaczać muszą słusznościową granicę prawa. Właśnie dlatego oddzielenie prawa od aksjologii to ryzyko arbitralności prawodawczej; ryzyko związane z unicestwianiem wolności jednostki, a w konsekwencji wolności społeczeństwa.

Z uwagi na te zagrożenia, w standardzie kultury prawnej musi być respektowana wartość maksymy bonum est faciendum, malum vitandum est (należy czynić to, co dobre, a unikać tego, co złe), natomiast z rozwagą podchodzić trzeba do maksymy quisquid principi placuit, legis habet vigorem (to, co podoba się władzy, ma moc ustawy).

Nie tylko usta ustawy

Sędziowski wymiar sprawiedliwości jest uzależniony nie tylko od treści regulacji ustawowej, lecz także od postawy sędziego. Przyjęcie tezy, że prawo może być pozbawione wartości aksjologicznych, że nie musi tych wartości w swej treści reprezentować, prowadzi do uznania, że prawem są także ustanowione ważnie, a zatem i wiążące reguły pochodzące od władzy, która bądź to świadomie, bądź też z powodu braku wiedzy, postępując arbitralnie, narusza standard aksjologii (uniwersalnej wartości). Reguła postępowania stawałaby się zatem prawem tylko dlatego, że może być ona przypisana do formalnego źródła prawa, i byłoby to jedyne kryterium wyróżniające; pomijano by kryterium sprawiedliwości prawa, kryterium jego słuszności. A to oznacza unicestwienie idei sprawiedliwości prawa.

Legalizm w wymiarze sprawiedliwości jest oczywiście potrzebny, ale zdarza się, jak trafnie stwierdza Zygmunt Ziembiński, że „stawia w osobliwej sytuacji sędziego, który uspokajać może sumienie, głosząc, że jest tylko ustami ustawy, nie mogąc przydać, ani ująć jej surowości".

Natura prawa łączy się z ideą lojalności wobec niego, łączy się zatem z ideą posłuszeństwa prawu. Jak dalece to podporządkowanie ma sięgać, a także na czym ma polegać?

Władza obawia się sędziowskiej niezawisłości. Pragnie, by sędzia wyłączył sumienie, ograniczył myślenie, zapomniał o aksjologii. To nie jest możliwe, ponieważ są granice, po przekroczeniu których „sędziego straszą koszmary nocne" (Z. Ziembiński).

W tradycji kultury prawnej demokratycznych państw zadomowiły się wartości, które oddają dwie łacińskie maksymy: aequitas praefertur rigori (słuszność przed surowością prawa); placuit in omnibus rebus praecipuam esse iustitiae aequitatisque quam stricti iuris rationem (przyjęło się we wszystkich sprawach bardziej uwzględniać słuszność i sprawiedliwość niż ścisłe brzmienie przepisu).

Te wartości dla sędziego powinny stać się drogowskazem w interpretacji prawa.

Doktor Władysław Orski, prezes Najwyższego Trybunału Administracyjnego, ujął problem następująco: „Trybunał idzie zawsze po jednej linji, po linji sprawiedliwości, kierując się li tylko obowiązującymi ustawami i przepisami, interpretując je jednak nie według martwej litery prawa, lecz wchodząc w ducha i intencje prawodawcy. Dlatego też słusznie obdarzyło nas społeczeństwo polskie mianem zaszczytnem, z którego dumni jesteśmy, mianem ostoi sprawiedliwości i praworządności" (pisownia oryginalna) – „Monitor Polski" z dnia 6 lutego 1934 r., nr 29, s. 3.

Drewno zamiast granitu

Etyk i filozof Stanisław Ossowski uzasadniał natomiast, że wyróżnikiem i sensem sędziowskiej funkcji jest to, że do zawodowych obowiązków sędziego „należy brak posłuszeństwa w myśleniu (...) nie wolno mu być posłusznym ani synodowi, ani komitetowi, ani ministrowi, ani cesarzowi, ani Panu Bogu. Jeśli jest posłuszny, sprzeniewierza się swoim obowiązkom. To tak, jak gdyby inżynier dla świętego spokoju albo zysku, albo lenistwa, albo małoduszności pustakami zastępował żelbeton albo drewnem granit.

Autor jest prof. dr hab., kierownikiem Katedry Prawa Finansowego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego