W Polsce, w kraju rzekomej putinowskiej dyktatury, opanowanej przez służby specjalnie, w Polsce rządzonej przez nieodpowiedzialnych populistów, odbyły się – na życzenie partii rządzącej – wybory. Wygrała opozycja, powstanie nowy rząd. Demokracja ma się więc jak najlepiej. Obserwatorzy OBWE powinni wyjechać zadowoleni, mimo potknięć Państwowej Komisji Wyborczej, mimo zastrzeżeń do telewizji publicznej.
Można powiedzieć jeszcze więcej – demokracja w Polsce nigdy jeszcze nie miała się tak dobrze. Świadczy o tym nie tylko frekwencja – choć nie była ona tak wysoka, jakby można sobie życzyć i jak się spodziewano. Polska demokracja doznała rewitalizacji, dlatego że w ciągu ostatnich paru lat upadło wiele dogmatów. Stały się one przedmiotem publicznych deliberacji i sporów politycznych.
Droga, jaką teraz pójdzie Polska, będzie rozumiana więc jako rezultat decyzji politycznej podjętej przez większość obywateli, a nie jako poddanie się nieubłaganej logice historii lub jako decyzja merytokratycznych elit. Pozytywnie trzeba także ocenić fakt, że z parlamentu wypadły ugrupowania skrajne, które przez ostatnie lata uchodziły za zagrożenie dla polskiej demokracji. Wyborcy Samoobrony i i LPR zagłosowali w niedzielę na partie o bardziej umiarkowanym programie. Można więc powiedzieć, że także elektorat bardzo tradycyjny lub ulegający hasłom populistycznym stał się bardziej dojrzały i rozsądny w swych wyborach. Wie, że jeśli chce innej Polski, nie może popadać w skrajności.
Polska demokracja doznała rewitalizacji, dlatego że w ciągu ostatnich paru lat upadło wiele dogmatów
Coraz wyraźniejszy jest schyłek politycznego postkomunizmu. Wprawdzie Aleksander Kwaśniewski ogłosił koniec IV RP, ale te wybory oznaczają raczej polityczny koniec samego Aleksandra Kwaśniewskiego. Przypomnijmy sobie spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim, gdy szacowni intelektualiści skupili się wokół niego jako zbawcy ojczyzny, polityka światłego i europejskiego.