Niemcy skręcają w lewo

Wybory w Hesji i Dolnej Saksonii potwierdziły, że za Odrą kwitnie dziś moda na podejrzliwość wobec kapitalizmu i na wytykanie palcami bogatych – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 29.01.2008 02:21

Niemiecka lewica znów poczuła wiatr w żaglach. Na scenę polityczną dwóch wielkich landów zachodniej części kraju (Hesji i Dolnej Saksonii), w których mieszka jedna czwarta wyborców RFN, wkroczyła Partia Lewicy (Die Linke) – ugrupowanie skrajnej lewicy i enerdowskich postkomunistów. Choć dopiero pierwszy raz w historii partia ta przekroczyła 5-procentowy próg wyborczy, to w nieporównanie dużym stopniu może wykrzywić linię programową SPD (tradycyjnej mieszczańskiej lewicy) w kierunku populizmu. Z kolei CDU w wyborach do landtagów Hesji i Dolnej Saksonii szukała impulsu do odbudowania silnej pozycji. W Dolnej Saksonii zadanie się udało, za to w Hesji chadekom grunt usuwa się spod nóg.

Wybory w Hesji i Dolnej Saksonii odbywały się w cieniu dwóch wydarzeń, które zelektryzowały opinię publiczną.

W grudniu ubiegłego roku w Monachium dwóch młodocianych emigrantów, Turek i Grek, bestialsko skatowało w metrze bezbronnego emeryta. Lider heskiej chadecji Roland Koch uznał, że bulwersujący napad jest idealną okazją do zbudowania kampanii wyborczej na temacie narastającej agresji wśród imigranckiej młodzieży. Jednak okazało się, że aluzje Kocha do pochodzenia sprawców to o jeden chwyt za dużo. Lewica szybko wykreowała Kocha na rasistę i ksenofoba, który w nieodpowiedzialny sposób bawi się aluzjami etnicznymi. Równie ryzykowne okazały się sugestie przypominające nieco pomysły Romana Giertycha, by młodocianych bandziorów zamykać w karnych ośrodkach lub wysyłać na reedukację np. do Rosji. „Znów zsyłki na Syberię” – krzyczały bulwarówki, wyjaskrawiając pomysły lidera heskiej chadecji. W rezultacie Kocha poparli głównie starsi wyborcy, którzy drżą na widok grupek wyrostków z pitbullami na smyczy. Ale większość uznała, że Koch wskrzesza demony budzące w Niemczech fatalne skojarzenia.

Na niekorzyść Kocha zadziałała też druga sprawa: zamknięcie fabryki Nokii w Bochum i przeniesienie produkcji do Rumunii. To ostatnie wydarzenie dużo bardziej pobudziło wyobraźnię mieszkańców Hesji. Ale – co naturalne – ich lęki znacznie lepiej wykorzystała zarówno skrajna lewica, jak i SPD. W rezultacie SPD w Hesji uzyskała o 8 proc. więcej głosów niż cztery lata temu, a skrajna lewica po raz pierwszy weszła do landtagu, przekraczając próg 5 proc. Wiele wskazuje na to, że kariera Rolanda Kocha (notabene najwierniejszego protektora Eriki Steinbach w CDU) chyli się ku końcowi.

Na tym tle sukces chadecji i jej lidera Christiana Wulffa w Dolnej Saksonii może być uznany za kontrargument wobec tezy o lewoskrętności Niemców. Ale trzeba pamiętać, że Wulff ocalił swój stan posiadania tylko dlatego, że na czas wyciągnął wnioski z negatywnych reakcji na antyimigrancki styl Kocha i stonował swoją kampanię. Co więcej Wulffowi pomógł jego rywal z SPD Wolfgang Juettner, który w chamowaty sposób wytknął mu związki z kobietami. Wulffa uznano za ofiarę agresji.

Wyniki wyborów w Hesji i Dolnej Saksonii pokazują, jak bardzo nastroje Niemców przechylają się dziś w lewo. Media oburzały się wyłącznie na prawicowy populizm Kocha, niewiele mając do powiedzenia na temat lewicowej demagogii w kampanii SPD i Partii Lewicy.

CDU po porażce Kocha będzie zapewne zmuszona dostosować się do tego tonu. A przecież, gdy ponad dwa lata temu wybory wygrywała Angela Merkel, mówiono, że szefowa chadecji powinna wstrząsnąć Niemcami i przypomnieć im, iż utrzymanie pozycji RFN jako lidera gospodarki światowej wymaga bardziej elastycznego dostosowywania się do wymogów rynku i globalizacji. Jednak dbająca o popularność pani kanclerz woli zdobywać punkty, brylując na szczytach wielkich mocarstw, niż przypominając rodakom surowe zasady ekonomii.

Media oburzały się wyłącznie na prawicowy populizm lidera CDU, niewiele mając do powiedzenia na temat lewicowej demagogii w kampanii SPD i Partii Lewicy

Za Odrą kwitnie więc moda na podejrzliwość wobec kapitalizmu i na wytykanie palcami bogatych. Powraca dogmat o niemoralności kapitalizmu, a prasa z odrazą podaje gigantyczne zarobki czołowych menedżerów. Kanclerz Merkel zaś przyłączyła się do bezrefleksyjnej krytyki koncernu Nokia, a politycy chadecji ścigali się z lewicą w lansowaniu bojkotu telefonów „perfidnej firmy” z Finlandii.

Czy Niemcy podobnie jak Francja mogą stać się krajem obrony przywilejów socjalnych bez oglądania się na konkurencję gospodarczych rywali? Na pewno przyczynić się może do tego wejście na arenę ogólnoniemiecką postkomunistów z Partii Lewicy. Ten agresywny sojusz radykalnych socjaldemokratów od Oskara Lafontaine z demagogami w rodzaju Gregora Gysiego pośrednio musi wpłynąć na linię SPD.

Testem na odporność socjaldemokratów na syrenie śpiewy skrajnej lewicy będzie tworzenie przyszłego rządu w Hesji. Czy SPD dotrzyma obietnicy unikania koalicji z Partią Lewicy? A może powstanie wielka koalicja SPD – skrajna lewica – Zieloni?

Zwolennicy hasła „nie ma wroga na lewicy” wskazują, że taka czerwono-czerwona koalicja działa już w Berlinie pod wodzą burmistrza Klausa Wowereita. W razie dalszych sukcesów skrajnej lewicy – Wowereit może zwiększyć swoje szanse jako kandydat SPD na kanclerza w wyborach federalnych w 2009 roku.

CDU opiera się w coraz większym stopniu na osobistej popularności kanclerz Merkel. W wyścigu o roszczeniowych wyborców chadecja zawsze będzie miała mniejsze szanse niż lewica. Tak naprawdę dziś SPD ma problem jedynie z brakiem dobrego kandydata na nowego kanclerza. Republika berlińska coraz bardziej różni się od statecznej adenauerowsko-kohlowskiej republiki bońskiej.

Niemiecka lewica znów poczuła wiatr w żaglach. Na scenę polityczną dwóch wielkich landów zachodniej części kraju (Hesji i Dolnej Saksonii), w których mieszka jedna czwarta wyborców RFN, wkroczyła Partia Lewicy (Die Linke) – ugrupowanie skrajnej lewicy i enerdowskich postkomunistów. Choć dopiero pierwszy raz w historii partia ta przekroczyła 5-procentowy próg wyborczy, to w nieporównanie dużym stopniu może wykrzywić linię programową SPD (tradycyjnej mieszczańskiej lewicy) w kierunku populizmu. Z kolei CDU w wyborach do landtagów Hesji i Dolnej Saksonii szukała impulsu do odbudowania silnej pozycji. W Dolnej Saksonii zadanie się udało, za to w Hesji chadekom grunt usuwa się spod nóg.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?