Polityka historyczna sparaliżowana lękiem

Obchody 1 września z udziałem Władimira Putina i Angeli Merkel mogą stać się okazją do ogólnikowej refleksji nad tragedią wojny, ale nie odpowiedzą na pytanie: kto z kim walczył i o co

Publikacja: 03.08.2009 19:21

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/08/04/polityka-historyczna-sparalizowana-lekiem/]na blogu[/link][/b]

Ekipy budowlane z zapałem pucują teren wokół pomnika Westerplatte i historycznych bunkrów. Uroczystości 1 września już za miesiąc. Jednak dotychczas ani politycy z otoczenia premiera, ani minister kultury Bogdan Zdrojewski, ani minister Andrzej Przewoźnik nie poinformowali, jak wyglądać będą państwowe obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jaka idea czy hasło ma być przesłaniem uroczystości?

[srodtytul]Wdzięki Kylie Minogue [/srodtytul]

Optymiści mogą stwierdzić, że brak informacji nie musi oznaczać braku koncepcji. Że Donald Tusk może zaskoczyć nas uroczystościami, które wbiją się w pamięć nie tylko Polakom, ale przebiją się do światowych telewizji. Że dobitnie przypomnimy światu, iż to Polska jako pierwsza powiedziała "nie" nazistowskiej przemocy. Być może. Problem w tym, że podobnie mrugano do nas przed rocznicą 4 czerwca. Zapowiadano zgromadzenie czołówki europejskich przywódców. Skończyło się na obecności tylko stałych gości: dbającej o gesty wobec Polski kanclerz Angeli Merkel i liderów państw Europy Środkowej. Z historycznych aktorów 1989 roku rocznice polskich wyborów uświetnił wizytą tylko Vaclav Havel. Ale już zapowiadany w Gdańsku były szef dyplomacji RFN Hans Dietrich Genscher przysłał w zastępstwie słabo rozpoznawalnego nad Wisłą polityka CDU Norberta Bluma.

Jakie przesłanie pozostało z tamtych obchodów? Konia z rzędem temu, kto potrafiłby przypomnieć jakieś hasło, jakąś ideę z nudnej nasiadówki na Wawelu czy z jeszcze mniej porywającej akademii w Gdańsku. Tematem wielkiego dnia, w którym mieliśmy przypomnieć Europie, że "wszystko zaczęło się w Polsce", stała się przyziemna rozgrywka premiera ze stoczniowcami.

Najżywszym wspomnieniem dla wielu uczestników gdańskiej fety pozostaną pewnie wdzięki Australijki Kylie Minogue, która w czasie koncertu szczerze wyznała, że o polskiej rocznicy dowiedziała się tuż przed wyjściem na scenę. I zaraz kurtuazyjnie dodała, że fenomen polskiej rewolucji bardzo ją zainteresował.

[srodtytul]Berlin obok Warszawy [/srodtytul]

Co wiemy dziś o przymiarkach rządu Tuska do obchodów wybuchu II wojny światowej? Dochodzą do nas jakieś przecieki z MSZ o tym, że Władimir Putin ponoć uzależnia swój przyjazd od gwarancji, iż nikt nad Wisłą nie będzie mu wypominał paktu Ribbentrop-Mołotow. I niewykluczone, że rosyjski premier taką gwarancję uzyska – w rezultacie czego podczas obchodów nie będzie się mówić wyraźnie o tym, kto na kogo napadł, a kto żyrował plany Hitlera i czekał z boku, aby w końcu dopaść i dobić osłabioną ofiarę. Przesada? Oby. Bo premier Donald Tusk może uznać, że podczas uroczystych obchodów trzeba unikać drażliwych tematów, aby nie urazić niemieckich i rosyjskich gości. I cała uroczystość sprowadzona zostanie do wspomnienia o wielkiej tragedii całej Europy, w której wszyscy zostali poszkodowani.

Takie spojrzenie na ostatnią wojnę sugeruje program przygotowany przez władze Gdańska – miasta rządzonego przez partyjnych kolegów premiera. Z okazji 70. rocznicy wybuchu wojny – jak informował parę dni temu "Dziennik Bałtycki" – ma się odbyć konferencja burmistrzów miast symboli związanych z wydarzeniami II wojny światowej.

Które miasta zostały zaproszone przez Radę Miasta Gdańska na spotkanie w rocznicę 1 września? Są wśród nich tam symbole oporu przeciw niemieckiej agresji: Narvik, Londyn, Lidice, Warszawa czy Wołgograd-Stalingrad. Ale są także niemieckie miasta bombardowane przez aliantów: Berlin, Drezno i Hamburg.

W ten sposób Warszawa została postawiona obok Berlina. Czy postawy i doświadczenia berlińczyków i warszawiaków w czasie ostatniej wojny niczym się nie różniły? Czy tylko podobny stopień wojennych zniszczeń się liczy?

Tego nie wiemy, bo lista została sporządzona bez oficjalnych uzasadnień, dlaczego dane miasto wyróżniono. Dlaczego na liście jest Teheran – chodzi pewnie o konferencję aliantów z 1943 roku – a nie ma np. znacznie bardziej symbolicznej Jałty?

A z jakiego powodu do grona miast symboli zaproszono Norymbergę? Czy występować w Gdańsku będzie jako kolebka nazizmu? Może jako miasto, które zniszczyły alianckie bomby? A może jako miejsce procesu zbrodniarzy hitlerowskich?

Podobnie można zapytać: co konkretnie symbolizować ma na liście Smoleńsk? Czy został uznany za jedną z ofiar najazdu nazistów? A może wystąpi jako miasto, w pobliżu którego dokonano mordu w Katyniu?

[wyimek]Władze Gdańska zaprosiły na konferencję miast symboli będących ofiarami wojny i Warszawę, i Berlin. Czy rzeczywiście tylko podobny stopień wojennych zniszczeń się liczy?[/wyimek]

Jeśli zaś Smoleńsk ma wystąpić w tej drugiej roli, to warto by się dowiedzieć, czy urzędnicy miejscy w Smoleńsku uważają, że zbrodnia katyńska była ludobójstwem, czy też – jak chce rosyjska prokuratura – są zdania, iż było to pospolite dawno przedawnione przestępstwo.

A dlaczego zapomniano o państwach byłej Jugosławii czy Grecji, gdzie silna partyzantka walczyła bohatersko z niemiecką okupacją?

[srodtytul]Pacyfistyczne przesłanie [/srodtytul]

Gdańsk planuje także multimedialną projekcję pod tytułem "City on fire", która zostanie zorganizowana 1 września wieczorem w gdańskim kościele Św. Trójcy. Będzie to laserowa symulacja pożaru w świątyni przygotowana przez duńskich artystów Thyre Hildena i Pio Diaza. W ten sposób Duńczycy chcą dać odpowiedź na współcześnie toczone wojny. Ponadto gdańszczanie będą mieli okazję wysłuchać "Requiem wojennego" brytyjskiego kompozytora Beniamina Brittena w wykonaniu orkiestry Filharmonii Bałtyckiej pod batutą Sir Neville'a Marinera. Nie bez przyczyny wymieniam kolejne punkty rocznicowej oferty – pokazują one, że punkt ciężkości obchodów przesunął się na pacyfistyczne potępienie wojny jako takiej. To formuła bardzo wygodna dla Rosjan czy Niemców – bo odsuwa na bok spojrzenie na ostatnią wojnę jako starcie obozu wolności i sil totalitarnych. W estetyce płonących kościołów i wojennych requiem doskonale odnajdą się bombardowane z równą zaciekłością Londyn, Berlin i Moskwa.

Istnieje niebezpieczeństwo, że przy tej okazji zrównana zostanie także ocena moralna celów wojennych Churchilla, Hitlera i Stalina. Taką filozofię obchodów z chęcią zaakceptują ci, którzy albo poparli III Rzeszę, albo sami mają nieczyste sumienia. Jednak czy pochylając głowę nad ofiarami, nie zapomnimy zadać pytania o to, kto z kim walczył i o co? Dla Polaków, którzy w tej wojnie brali udział najdłużej, to pytanie jest wyjątkowo ważne.

Należy więc głośno zadać pytanie: czy podczas obchodów 1 września zostanie przypomniane, na ilu frontach walczyli polscy żołnierze? Czy będziemy mogli nawiązać do dumy, którą symbolizował wojenny plakat "Poland – First to fight"?

[srodtytul]Klepani po plecach [/srodtytul]

Podczas uroczystości 1 września na Westerplatte ma zostać podpisany akt erekcyjny Muzeum II Wojny Światowej, które stanie w Gdańsku tuż przy historycznej Poczcie Polskiej. Częścią tej placówki ma być Muzeum Pola Bitwy na Westerplatte. Ale również i w tym przypadku nie ma jasności co do przesłania tej inicjatywy. Ile będzie w niej synkretycznej europejskiej ideologii historycznej, a ile polskiego spojrzenia na wojnę? Czy będzie to raczej muzeum cierpień ludności cywilnej z obu stron wojennej barykady czy też ekspozycja polskiego wysiłku militarnego w czasie sześciu wojennych lat? Logicznym przesłaniem zarówno wrześniowych obchodów, jak i gdańskiego muzeum mogłaby być dziejowa klamra miedzy rokiem 1939 a wiosną ludów z roku 1989. Przyjęcie założenia, że powojenny podział Europy został zapoczątkowany paktem Ribbentrop-Mołotow, którego skutki przezwyciężone zostały dopiero 20 lat temu – w czym duży udział miała Polska. Taka filozofia świętowania rocznicy wiązałaby się jednak z nieuniknioną niechęcią Rosji, która wciąż nie ma ochoty na krytyczną ocenę polityki ZSRR.

Wszystko wskazuje na to, że Donald Tusk – jak zwykle usiłując działać ostrożnie i pragmatycznie – nie wybrał jednoznacznego przesłania wrześniowych uroczystości. Być może premier zakładał, że idea obchodów wyklaruje się sama, gdy będzie już wiadomo, kogo udało się zaprosić na 1 września do Polski.

Taka kurtuazja byłaby pewnie godna pochwały, gdyby nie to, że znacząco ogranicza pole refleksji nad okolicznościami wybuchu wojny. Obchody 1 września na Westerplatte z udziałem dwóch politycznych gwiazd: Władimira Putina i Angeli Merkel, mogą się stać okazją do ogólnikowej refleksji nad wojną jako tragedią, która pochłonęła miliony ofiar ludzkich – ale nie odpowiedzą na pytanie: kto z kim walczył i o co.

Platforma Obywatelska zwykle krytykowała politykę historyczną IV RP. W to miejsce nie zaproponowano żadnej spójnej alternatywy. W rezultacie polityka historyczna Platformy robiona jest doraźnie i sparaliżowana lękiem o polityczną poprawność. A w takich warunkach trudno zabłysnąć czymś, co przyciągnie uwagę Europy.

Warto jednak pamiętać, że Polacy zasłuchani w swoją historyczną opowieść jednych irytują, ale innych zaciekawiają. Natomiast Polacy imitujący poprawnościowe trendy niczyjej uwagi nie przyciągną – mogą najwyżej być protekcjonalnie klepani po plecach.

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/08/04/polityka-historyczna-sparalizowana-lekiem/]na blogu[/link][/b]

Ekipy budowlane z zapałem pucują teren wokół pomnika Westerplatte i historycznych bunkrów. Uroczystości 1 września już za miesiąc. Jednak dotychczas ani politycy z otoczenia premiera, ani minister kultury Bogdan Zdrojewski, ani minister Andrzej Przewoźnik nie poinformowali, jak wyglądać będą państwowe obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jaka idea czy hasło ma być przesłaniem uroczystości?

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?