Biebrza w ogniu! Pomocy! Zbiórka na walkę z pożarem! Strażakom brakuje sprzętu! Potrzebne wsparcie! – to tylko kilka internetowych tytułów, pierwszych z brzegu. Trudno zliczyć liczbę zbiórek online, jakie ruszyły na wieść, że Biebrzański Park Narodowy stanął w płomieniach. Na samym portalu siepomaga.pl zebrano na ten cel już ponad milion złotych. A gdy robiłem niedawno u popularnego internetowego dostawcy zapasy kawy, sklep dopytywał, czy dorzucić do koszyka „kawę dla Biebrzy". Efekty już widać – choćby Fundacja Dla Biebrzy na bieżąco raportuje, jak kolejne wpłaty udaje się przemieniać w realną pomoc, a zdjęcie śmigłowca, pomagającego w akcji gaśniczej, którego praca pokrywana jest ze składek, obiegło chyba pół internetu.
Odruch serca Polaków robi wrażenie. Ale jest i druga strona medalu. Ta wspaniała akcja zbiórkowa rozkręciła w sieci prawdziwą polityczną histerię – i tam też wybuchł pożar. Głównie w mediach społecznościowych. „Państwo z kartonu, jak to, nie ma kto gasić pożarów?"; „Dlaczego rząd nic nie robi?"; „Kolejny przykład wieloletnich zaniedbań, ale tak to jest, jak się przeznaczało większe środki na mundury galowe niż stroje i sprzęt strażacki"; „To gdzie te jednostki straży, które wysyłaliśmy do pożarów poza granice Polski?"; „Jak to jest, że dwa dni las się pali, a państwu brakuje czegoś"; „Służba zdrowia leży, straż pożarna leży...". Internauci wciąż nawołują się nawzajem, by pomagać Biebrzy, bo jeśli nie oni, to „PiS nie pomoże". Tak – w czasie teraźniejszym, bo informacja o opanowaniu we wtorek pożaru przeszła trochę niezauważona.
Podobnie jak to, że akcja gaśnicza Biebrzańskiego Parku Narodowego została sfinansowana w całości z budżetu państwa, m.in. ze środków Ministerstwa Środowiska i Lasów Państwowych. Przekazano na ten cel prawie 8 mln zł. Uczestniczyło w niej półtora tysiąca strażaków i ponad 300 ratowników, nie mówiąc już o żołnierzach Wojsk Obrony Terytorialnej. Wykorzystano sześć samolotów gaśniczych i dwa śmigłowce, które wykonały prawie tysiąc zrzutów wody.
„Prosimy o wyrozumiałość: otrzymujemy od Państwa dziesiątki e-maili oraz telefonów (...) Serdecznie dziękujemy za chęć pomocy. Prosimy o dzwonienie wyłącznie w sprawach istotnych (...) Rozumiemy Państwa współczucie, a czasem oburzenie, ale prosimy, by nie dzwonić do nas, by porozmawiać o tym" – głosi jeden z wpisów na fanpage'u BPN. Zakończony, jak każdy wrzucany przez cały czas trwania akcji gaśniczej, zwięzłym komunikatem: „Środki na akcję gaśniczą są w całości zapewnione z budżetu państwa. Pieniądze ze zbiórki trafią do jednostek ochotniczych straży pożarnych". Bo ową głośną akcję zbiórkową zorganizował właśnie Biebrzański Park Narodowy – dla bohaterskich jednostek OSP, które dzielnie walczyły ramię w ramię z zawodowcami z Państwowej Straży Pożarnej.
Pożar parku nikogo nie pozostawił obojętnym – na Podlasie ściągnęli strażacy z całego kraju. Cieszy, że tak wielu ludzi zdecydowało się ich wesprzeć w internetowych zbiórkach, bo przez nikogo nieprzymuszeni wykonują świetną robotę i ta pomoc rzeczywiście była im po prostu potrzebna. A ochotnicza straż pożarna to podstawa polskiego trzeciego sektora, czyli społeczeństwa obywatelskiego.