Talent nie usprawiedliwia oprawcy

Seksualne uwiedzenie dziecka nie jest aktem banalnym. Budząc w dziecku pożądanie, lepiąc je wedle własnych fantasmagorii, dorosły zmienia je w szmacianą lalkę

Publikacja: 29.11.2009 17:05

Roman Polański w Oberhausen podczas konferencji promującej musical "Taniec wampirów", oparty na jego

Roman Polański w Oberhausen podczas konferencji promującej musical "Taniec wampirów", oparty na jego filmie, wrzesień 2008 r.

Foto: Reuters

Red

[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/11/29/liliana-sonik-talent-nie-usprawiedliwia-oprawcy/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link][/b]

Postać kobiety z mieczem, wagą i opaską na oczach figuruje na niemal wszystkich budynkach sądowych naszej części świata. Bo dzisiaj Temida symbolizuje aparat sprawiedliwości. Jednak dla Greków Temida była boginią sprawiedliwości wyższego rzędu.

Greckich bogów nie interesowały wyroki sądów ludzkich. Stosowali własną sprawiedliwość, dla której nie istniały okoliczności łagodzące. Wina sprowadza okrutną karę, nawet gdy jest nieumyślna, nawet gdy jest nieświadoma. Dla Edypa nie ma apelacji ani odwołania. Bo kto wprowadza chaos w równowagę świata, kto zakłóca porządek pychą i nieumiarkowaniem, ten musi się spodziewać ciosu.

Aresztowanie Romana Polańskiego było skutkiem decyzji sądu. Ale niespodziewanie rolę karzącego bóstwa odegrała opinia publiczna. Polański zakuty w medialne dyby został postawiony na środku globalnego placu.

Trzeba przyznać, że w tej sprawie materii łakomej dla tłumu nie brak: jest wymuszony perwersyjny seks w willi kultowego hollywoodzkiego aktora; jest sławny reżyser oraz dziewczynka skrzywdzona jak Czerwony Kapturek, który spotkał wilka. Tylko że to wszystko przez lata nie było przedmiotem żadnych deliberacji. „Problem" się pojawił dopiero, gdy urealniła się perspektywa procesu i sądu.

Bo siła Temidy (wymiaru sprawiedliwości) polega na tym, że galwanizuje opinię publiczną i prowokuje komentarze, a każdy komentator wyobraża sobie, iż dzierży w ręku miecz i wagę. Ważna jest temperatura emocji tych prywatnych sądów. Za ich przyczyną społeczeństwo potwierdza prawa, jakimi się rządzi, i te, które uznaje za swoje.

[srodtytul]Bezstronność w zgiełku[/srodtytul]

Temida nosiła na oczach opaskę, symbol bezstronności. Łatwiej bogom o bezstronność niż ludziom. Myślę więc, że warto określić miejsce, z którego zajmuje się stanowisko. Jestem kobietą i mam córkę, która jeszcze niedawno miała 13 lat.

Romana Polańskiego szanuję, nie tylko jako reżysera. Gdy zbierałam w Paryżu fundusze dla stowarzyszenia SOS Aide aux Malades Polonais, które pomagało chorym z Polski, otrzymałam czek na dużą sumę od żądającego anonimowości ofiarodawcy. Dzisiaj, zabierając głos w jego sprawie, nie mogę abstrahować od faktu, że dyskretnym darczyńcą był Polański. Zresztą wielkoduszność Polańskiego nie ograniczała się do finansów. Bez jego intensywnej pomocy nie udałoby się zorganizować we Francji uroczystości 200-lecia Konstytucji 3 maja ani paru innych ważnych dla Polski przedsięwzięć.

Czyżby więc reżyser był wilkiem w owczej skórze i człowiekiem perwersyjnie podwójnym? Tego nie wiem. Nie uważam jednak, by publiczne psychoanalizowanie Polańskiego było uprawnione i czegokolwiek nas nauczyło. Nie czuję się też na swoim miejscu w roli sędziego. A sprawiedliwość Boga chrześcijan zasadza się na innych zasadach niż grecka.

Ale jestem znużona zgiełkiem wokół Polańskiego. Wśród obrońców i oskarżycieli zbyt wiele głosów brzmi fałszywie. Ważni, znani i szacowni twierdzili, że dwa i dwa równa się 14.

[srodtytul]Dziecko i pożądanie[/srodtytul]

Obrońca – Krzysztof Zanussi – mówił, że dorosły nie zawsze wykorzystuje seksualnie dziecko w sposób prostacki. Może się zdarzyć, że równocześnie wprowadza je w świat, otwiera na kulturę i sztukę, wychowuje i kształtuje. Jak Pigmalion.Ja sądzę, że wykorzystując przewagę wieku, majątku i statusu, dorosły gwałci dziecko po wielekroć. Gwałci je fizycznie, intelektualnie, moralnie i psychicznie. Taka relacja jest czymś niewyobrażalnie złym nie dlatego, że dziecko jest czyste i wolne od wszelkiego zła. Ale dlatego, że presja, by uczynić dziecko sobie seksualnie posłusznym, ustala relację na bazie wielorakiej dominacji. Siła jest tu tylko po jednej stronie.

Dziecko jest zależne od dorosłych. Nie potrafi funkcjonować samodzielnie. Przekonanie, że dorosły wie lepiej, jest u dziecka reakcją naturalną, a naturalną postawą – ufność. Jedną z wolności, które – mimo nieuchronnej zależności od dorosłych – budują w dziecku poczucie bezpieczeństwa i podmiotowości jest seksualne tabu: świadomość, że ta sfera jest dla dorosłych zakazana. Naruszenie tej nietykalności niszczy w dziecku zaufanie do siebie samego, a otaczający je świat czyni nieprzewidywalnym i wrogim. Mówiąc językiem anachronicznym – wsącza chaos w porządek świata.

Seksualne uwiedzenie dziecka nie jest aktem banalnym. Budząc w dziecku pożądanie, lepiąc je wedle własnych fantasmagorii, dorosły zmienia je w szmacianą lalkę. Uprzedmiotowiony Eros wkracza w mroczne terytorium Thanatosa. W opowieściach dzieci wykorzystywanych seksualnie powraca motyw ubezwłasnowolnienia, paraliżu woli, uśmiercenia podmiotowości. Dorosły przychodzi do dziecka tylko w przebraniu Erosa. W istocie jest dla niego Thanatosem – przerażającym bóstwem o kamiennym sercu i duszy z brązu, którego szpotawe stopy pieści Noc.

Gwałciciele dzieci – również gwałciciele nieużywający fizycznej przemocy – są oprawcami. Żaden geniusz ani żaden talent nie usprawiedliwi oprawcy. Sofizmaty w rodzaju: „czy raczej talent mamy cenić, czy błąd piętnować?", proponują wybór fałszywy i służą wyłącznie zaburzeniu jasności spojrzenia.

[srodtytul]Przedszkole we Frankfurcie[/srodtytul]

Oskarżyciel – Daniel Cohn-Bendit – żąda kary dla Polańskiego: „jeśli można się za to wyłgać, płacąc tylko kaucję, to ja się z tym czuję nieswojo" – mówi. Ja również czuję się nieswojo. Podwójnie nieswojo. Bo słynny europoseł Zielonych zbyt łatwo zapomniał, że sam kiedyś uznał stare tabu za przesąd i nonsensowną pruderię ciemnogrodu.„Od dawna miałem ochotę pracować z dziećmi. W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie. Pracowałem tam ponad dwa lata. Mój nieustanny flirt z dziećmi szybko przybrał charakter erotyczny. Małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. (…) Wiele razy mi się przydarzyło, że dzieciaki rozpinały mi rozporek i zaczynały głaskać. Różnie reagowałem w zależności od okoliczności, ale ich pożądanie było dla mnie problemem. Pytałem, czemu wybrały mnie a nie inne dzieci. Jeśli jednak się upierały, pieściłem je. Potrzebowałem, by mnie bezwarunkowo akceptowały. Chciałem, by dzieci mnie pożądały, i robiłem wszystko, by stały się ode mnie zależne" – wspominał.

Przytaczam te zdania nie tylko dlatego, że potwierdzają uzależniający charakter seksualnej relacji z dzieckiem. Cytat pochodzi z wydanej w 1975 roku autobiografii Daniela Cohn-Bendita. Dzisiaj europoseł Zielonych twierdzi, że opisał tylko fakty, które były „kondensacją zaobserwowanych zdarzeń" opowiedzianych, by „prowokować mieszczuchów".

Warto jednak odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w roku 1975 autobiograficzna książka nie wywołała żadnych protestów ani dementi. Dlaczego nie zaniepokoili się rodzice przedszkolaków ani policjanci, ani kuratorzy nadzorujący państwowe bądź co bądź przedszkole? Otóż nie protestował nikt, ponieważ mieszczuchom „podobne rzeczy" nie mieściły się w głowach, a antymieszczuchy uważały seks z dziećmi za interesujący i przyjemny eksperyment.

To były czasy łamania tabu. Kontestujący stary porządek moralny zachłysnęli się ideologią wyzwolenia przez seks i narkotyki. Odwrót nastąpił dopiero, gdy dragi i inne łatwe recepty na szczęście zmiażdżyły i wypluły tysiące łatwowiernych dzieciaków.

Choć oczywiście trudno 44-letniego wówczas Polańskiego uznać za „łatwowiernego dzieciaka". Jednak w roku 1987 w wywiadzie dla Diane Sawyer Polański mówił o seksie z 13-letnią Samanthą: „W tamtym czasie trudno było mi przekonać samego siebie, że to było złe. Myślałem, że w końcu nikomu nie dzieje się krzywda".

[srodtytul]Peace and love[/srodtytul]

I w tym właśnie problem. Uznano stare tabu za unieważnione. Stosunki seksualne z dziećmi miały być zabawą uprawnioną, jak zresztą każda inna forma zabawy. Szukano nowych wrażeń i wolności tam, gdzie jej nie było. Świat uwierał sztywnością i skostnieniem, więc młodzi chcieli obalić stare normy.Byli przekonujący i kolorowi. Byli młodzi, piękni i elokwentni. Naiwnie im się wydawało, że wiatr we włosach wszystko usprawiedliwia i tłumaczy. Chcieli dobrze. Mieli za sobą siłę, entuzjazm i receptę na nowy, lepszy świat. Nie dało się temu uwieść tylko kilku kostycznych profesorów.

Aktywnie wspierał ich Jean-Paul Sartre, chronił i usiłował zrozumieć wielki filozof Paul Ricoeur. Ten ostatni opisał rewoltę studencką 1968 roku. To jak na tablicy uniwersytetu w Nanterre pojawił się napis: „Ricoeur, ty stary błaźnie!", oraz wykład, na którym „(...) pojawił się Daniel Cohn-Bendit i powiedział: Ricoeur, skończyłeś! Na sali było 500 – 600 studentów, którzy wstali jak jeden mąż i wyszli. Zrozumiałem – wspominał Ricoeur – jaką siłą słowa dysponuje ten człowiek i jaka jest jego zdolność pociągania za sobą innych".

Był to ten sam Cohn-Bendit, który „robił wszystko", by przedszkolaki z Frankfurtu „stały się od niego zależne".

Ogromną siłę przekonywania miało wielu proroków tamtych czasów. Bo czasy sprzyjały prorokom. Jedni ewoluowali i wykorzystali swoją szansę: zostali politykami, gwiazdami mediów, milionerami. Inni poszli na zatracenie, jak Charles Manson, który zaplanował masakrę w domu Polańskiego i zamordowanie m.in. jego żony Sharon Tate będącej w ósmym miesiącu ciąży.

Dopiero po czasie radosne zawołanie „Peace and love" (pokój i miłość) odsłoniło swą drugą, mroczną stronę. Bo dobrze sprzedana ideologia potrafi sformatować nawet bardzo sprawne umysły.

[srodtytul]Atrakcyjne proste recepty[/srodtytul]

Dzisiaj, gdy obserwujemy powrót starych ideologii i bujny wysyp nowych przepisów na uszczęśliwienie ludzkości, warto historię Polańskiego zobaczyć w tym właśnie kontekście. Bo w płaskim, odczarowanym świecie recepty te są atrakcyjne. Ekologia rozumiana jako kult bezwarunkowy, gender w wersji wojny wrogich sobie płci, uwielbienie człowieka doskonale sformatowanego, tiermondyzm i wiele innych nowych wiar. Obiecują zbawić świat. Nie zbawią.

Mogą zwracać uwagę na zaniedbane sfery naszego myślenia, dopóki nie czynią krzywdy. Ale Roman Polański też długie lata był przekonany, że „nikomu nie działa się krzywda". Jeśli więc dzisiaj na uniwersyteckich tablicach pojawia się napis: „Ty stary błaźnie!", ani mnie to dziwi, ani gorszy. Zaczynam się niepokoić dopiero wtedy, gdy „błazen" nie chce się z audytorium skonfrontować. Nie potrafi czy podlega uwiedzeniu?

[ramka]Autorka jest publicystką. W latach PRL działaczka opozycyjna, współzałożycielka Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie. W latach 1984 – 1996 przebywała we Francji, gdzie była m.in. dziennikarką Radio France Internationale oraz Deutsche Welle. Pełniła funkcję sekretarza Stowarzyszenia SOS Aide aux Malades Polonais. W 2007 r. krótko była dyrektorem biura programowego Telewizji Polskiej.[/ramka]

[b]Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/11/29/liliana-sonik-talent-nie-usprawiedliwia-oprawcy/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link][/b]

Postać kobiety z mieczem, wagą i opaską na oczach figuruje na niemal wszystkich budynkach sądowych naszej części świata. Bo dzisiaj Temida symbolizuje aparat sprawiedliwości. Jednak dla Greków Temida była boginią sprawiedliwości wyższego rzędu.

Pozostało 97% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?