Jaruzelski - władza i kariera

Wojciecha Jaruzelskiego zawsze można zobaczyć wśród tych, którzy chcieli utrzymania silniejszych, a nie słabszych więzi z ZSRR – pisze publicysta

Publikacja: 10.02.2010 18:53

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Najwyraźniej zestarzałem się, bo Wojciech Jaruzelski – emocjonalny wampir mojej młodości – nie wzbudza już we mnie pasji. W kolejnej odsłonie sporu o generała zabieram więc głos niechętnie. Ale zabieram, bo mimo wszystko trudno milczeć, kiedy jego obrońcy (którym najwidoczniej w miarę upływu lat przewodniczący WRON bynajmniej nie obojętnieje, a wprost przeciwnie – staje się obiektem czci coraz bardziej religijnej) w sposób jaskrawy mijają się już nie tylko z prawdą historyczną, ale i z zasadami logiki.

[srodtytul]Jaki był całe życie[/srodtytul]

Trudno nie zgodzić się z Waldemarem Kuczyńskim, kiedy pisze, że Polska Ludowa nie była Generalną Gubernią ("Dzieła "wnuków Stalina"", "Rz" 9 lutego 2010 r.). Zgadzam się z jego zdaniem, że PRL "nie była przez te 45 lat krajem, który można by opisywać zgodnie z prawdą jako miejsce złożone ze zdrajców i oprawców po jednej stronie oraz ze śledzonego, aresztowanego, bitego i zabijanego przez nich społeczeństwa". Ba, gotów jestem przyznać, że Jaruzelski był po prostu "polskim politykiem tamtego czasu".

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/02/10/jaruzelski-wladza-i-kariera/]Wejdź do dyskusji. Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Tylko że ta konstatacja sama w sobie niewiele znaczy. Bo nawet jeśli uznamy, że Polska Ludowa to nie był po prostu kraj okupowany, a wśród jej rządców bywali ludzie różnie się zachowujący i kierujący różnymi motywacjami, to powstaje pytanie – jak na tym tle prezentował się generał?

To pytanie zadać sobie powinni również ci, którym wciąż chce się rozważać, jakie były jego motywy, kiedy wprowadzał stan wojenny czy też kiedy decydował się na zakończoną Okrągłym Stołem próbę wciągnięcia części opozycji do systemu władzy.

Bo jeśli Jaruzelski przez całe dorosłe życie był jakiś, to można założyć, że mniej więcej taki sam był również w latach 80. Że ujawniane przez całe życie jego cechy i motywacje odegrały swoją rolę również wtedy.

[srodtytul]Różni władcy PRL [/srodtytul]

W okresie PRL wśród sprawujących władzę, władzy bliskich lub tylko władzę wspierających można było znaleźć postaci różne. W tym i takie – były one zawsze w mniejszości – które akceptując system, już to ze względu na konieczność geopolityczną, już to z wiary w socjalizm, przejawiały skłonność albo i działały na rzecz tego, aby w ramach tego systemu PRL był mniej zależny od Moskwy. Żeby w PRL było więcej niż dotąd wolności. Albo żeby w PRL było mniej gospodarczych absurdów.

Otóż, przepatrując pod tym kątem biografię Jaruzelskiego – i doprawdy nawet bez filmu "Towarzysz generał", który skądinąd zawiera informacje nowe – możemy stwierdzić jedno: generał nigdy nie znalazł się wśród tych ludzi. A jeśli można dopatrzyć się w jego politycznej biografii jakiejś prawidłowości, to niestety raczej odwrotnej. Zawsze można zobaczyć go wśród tych, którzy chcieli utrzymania silniejszych, a nie słabszych więzi z ZSRR. Którzy przeciwdziałali próbom rozszerzenia wolności. I których trudno skojarzyć z pomysłami na ograniczenie gospodarczych absurdów.

Pomijając już nawet dla niektórych kontrowersyjny element związków Jaruzelskiego z Informacją Wojskową, to znamienny (i osobom zainteresowanym historią LWP i biografią generała znany od zawsze) jest fakt, że w latach 50. ubiegłego wieku Jaruzelski był pupilkiem generała Popławskiego – radzieckiego generała polskiego pochodzenia, odgrywającego czołową rolę w sowietyzowaniu sił zbrojnych. Również błyskawiczną karierę przyszłego pierwszego sekretarza w wojsku jego wybitne zdolności mogą, eufemistycznie rzecz ujmując, tłumaczyć jedynie częściowo.

Udział Jaruzelskiego w antyżydowskich czystkach można oczywiście, jak czynią to jego obrońcy, tłumaczyć pragmatyką polityczną (skądinąd zastanawiająca wspaniałomyślność w ustach publicystów z obozu "Gazety Wyborczej", który akurat wobec antysemityzmu – znów ujmując rzecz eufemistycznie – przyzwyczaił nas do innych standardów). Ale już prostą pragmatyką nie sposób wytłumaczyć faktu, że generał w latach 60. nie tylko politycznie wiązał się z czołowym pezetpeerowskim antysemitą Mieczysławem Moczarem, ale wręcz był świadkiem na jego ślubie – co dowodzi niepowszedniej zażyłości osobistej.

Warto zauważyć, że kiedy zajdzie potrzeba, tegoż Moczara Jaruzelski bez skrupułów zdradzi, co – jak odnotował zajmujący się postacią szefa MSW historyk – rodzina lidera frakcji "partyzantów" długo pamiętała generałowi jako zdradę bolesną, o charakterze osobistym.

W Grudniu '70 odnajdujemy Jaruzelskiego jako czołową postać spisku przeciw Władysławowi Gomułce. Spisku, który – są na to poszlaki – aby rozchybotać polityczny kryzys, sprowokował "Wiesława" do wydania rozkazu strzelania, przekazując mu o tej godzinie jeszcze nieprawdziwą informację na temat zabicia przez demonstrantów kilku milicjantów. I tak dalej, i temu podobne.

[srodtytul]Bez zaciekłości [/srodtytul]

Nie czyńmy z Jaruzelskiego demona. W jego działaniach nie widać rysu osobistego okrucieństwa czy zaciekłości, i to odróżnia go pozytywnie od wielu innych dyktatorów – i komunistycznych, i niekomunistycznych. Trudno jednak, analizując sine ira et studio jego polityczną biografię, dopatrzyć się w niej innej motywacji, innej przewodniej linii, niż realizowany bezwzględnie wzgląd na własną karierę.

[i]Autor jest współpracownikiem "Rzeczpospolitej". Był m.in. prezesem PAP[/i]

[ramka][b]Pisał w opiniach[/b]

[b]Waldemar Kuczyński[/b]

[i][link=http://www.rp.pl/artykul/431122.html]Dzieła „wnuków Stalina”[/link] 9 lutego 2010[/i][/ramka]

Najwyraźniej zestarzałem się, bo Wojciech Jaruzelski – emocjonalny wampir mojej młodości – nie wzbudza już we mnie pasji. W kolejnej odsłonie sporu o generała zabieram więc głos niechętnie. Ale zabieram, bo mimo wszystko trudno milczeć, kiedy jego obrońcy (którym najwidoczniej w miarę upływu lat przewodniczący WRON bynajmniej nie obojętnieje, a wprost przeciwnie – staje się obiektem czci coraz bardziej religijnej) w sposób jaskrawy mijają się już nie tylko z prawdą historyczną, ale i z zasadami logiki.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką