Najwyraźniej zestarzałem się, bo Wojciech Jaruzelski – emocjonalny wampir mojej młodości – nie wzbudza już we mnie pasji. W kolejnej odsłonie sporu o generała zabieram więc głos niechętnie. Ale zabieram, bo mimo wszystko trudno milczeć, kiedy jego obrońcy (którym najwidoczniej w miarę upływu lat przewodniczący WRON bynajmniej nie obojętnieje, a wprost przeciwnie – staje się obiektem czci coraz bardziej religijnej) w sposób jaskrawy mijają się już nie tylko z prawdą historyczną, ale i z zasadami logiki.
[srodtytul]Jaki był całe życie[/srodtytul]
Trudno nie zgodzić się z Waldemarem Kuczyńskim, kiedy pisze, że Polska Ludowa nie była Generalną Gubernią ("Dzieła "wnuków Stalina"", "Rz" 9 lutego 2010 r.). Zgadzam się z jego zdaniem, że PRL "nie była przez te 45 lat krajem, który można by opisywać zgodnie z prawdą jako miejsce złożone ze zdrajców i oprawców po jednej stronie oraz ze śledzonego, aresztowanego, bitego i zabijanego przez nich społeczeństwa". Ba, gotów jestem przyznać, że Jaruzelski był po prostu "polskim politykiem tamtego czasu".
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/02/10/jaruzelski-wladza-i-kariera/]Wejdź do dyskusji. Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Tylko że ta konstatacja sama w sobie niewiele znaczy. Bo nawet jeśli uznamy, że Polska Ludowa to nie był po prostu kraj okupowany, a wśród jej rządców bywali ludzie różnie się zachowujący i kierujący różnymi motywacjami, to powstaje pytanie – jak na tym tle prezentował się generał?