Tę zasadę można jednak odwrócić: strach jest zostać przy stole, od którego w popłochu odchodzą inni. Nic dziwnego, że wielkie firmy jedna za drugą wycofują swoje poparcie dla programu walki z ociepleniem.
Nikt nie chce, aby jego logo było obok ośmieszanych organizacji ekologicznych. Gorzej, że razem z finansowaniem nierzetelnych badań, przepadają pieniądze na uczciwie prowadzone programy ochrony środowiska.
[srodtytul]Lodowce nie spłyną[/srodtytul]
W dniu, w którym prezydent Barack Obama składał w Kongresie projekt pomocy dla elektrowni atomowych kosztem wyższych podatków dla producentów węgla i ropy naftowej, trzy kolejne firmy wycofały się z koalicji klimatycznej (USCAP) – największej amerykańskiej organizacji finansującej ekolobbing w Waszyngtonie. Od afery Climategate i ujawnienia manipulacji danymi naukowymi wycofało się już kilkanaście firm. Najmocniej dotknięty został Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), który stracił nie tylko wsparcie finansowe, ale też zaplecze naukowe. Szereg uczelni odmówiło dalszej współpracy.
Rezygnacja w zeszłym tygodniu BP, Caterpillar i ConocoPhillips była jednak szczególnie dotkliwa. To wielkie korporacje, bardzo wrażliwe na zmiany klimatu politycznego. Jeżeli czują, że program skazany jest na porażkę, natychmiast wycofują swoje poparcie w obawie, żeby nie narazić się w przyszłości jego przeciwnikom. W tym wypadku republikanom, którzy jesienne wybory do Kongresu mają już w kieszeni.