Czy Bruksela zaszkodzi łupkom?

Nowy program prac Komisji Europejskiej powinien być potraktowany jako „pomarańczowy alarm” dla polskich łupków. Powinniśmy przygotować się na poważne wyzwania dotyczące działań legislacyjnych Unii w roku 2013 – pisze europoseł

Publikacja: 29.10.2012 17:49

Konrad Szymański

Konrad Szymański

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

Red

W przyjętym właśnie programie prac na rok 2013 Komisji Europejskiej, a ściślej rzecz biorąc w aneksie do tego dokumentu, mamy punkt 41, który mówi o ocenie „środowiskowych, klimatycznych i energetycznych reguł pod kątem bezpiecznego wydobycia niekonwencjonalnych węglowodorów”. Mają to być środki legislacyjne i nie legislacyjne. W opisie czytamy, że chodzi o „ocenę możliwości dywersyfikacyjnych, poprawy konkurencyjności m.in. przez produkcję gazu niekonwencjonalnego”. Mowa jest o „unijnych zasadach, pewności reguł, jasności i ich przewidywalności dla inwestorów i obywateli”. Mowa także o „pełnej analizie emisji gazów cieplarnianych, zarządzaniu ryzykiem środowiskowym i klimatycznym zgodnie z oczekiwaniami opinii publicznej”. Szerzej nie można.

Dokument sprawczy

Komisja Europejska otworzyła sobie drogę do działań legislacyjnych tak szeroko, jak tylko pozwalają na to kompetencje traktatowe. Możemy się spodziewać prób podjęcia działań legislacyjnych we wszystkich możliwych obszarach.

Na niekorzyść Brukseli działa czas. Wchodzimy powoli w sezon wyborczy, a to oznacza, że coraz trudniej będzie Komisji przeprowadzać przez proces legislacyjny skomplikowane i kontrowersyjne projekty aktów prawnych. Oczywiście, jeśli zarówno w łonie KE, jak i wśród państw członkowskich te kontrowersje będą jasno i dobitnie wyrażone.

Niedawna porażka projektu obowiązkowych kwot płciowych w radach nadzorczych i zarządach spółek giełdowych w UE pokazuje, że nawet najbardziej modne projekty da się zablokować na bardzo wczesnym etapie. Jeśli zgodzimy się, że nadaktywność Komisji w sprawach łupków może być szkodliwa dla powodzenia naszych planów w tej dziedzinie, polski rząd już dziś powinien planować strategicznie koalicje blokujące konkretne projekty, jakie mogą być zaproponowane w ramach tego programu prac KE.

Sprawa jest poważna. Pierwszy raz od ok. trzech lat, jak rozmawiamy o reakcji Unii na łupki, mamy do czynienia z dokumentem potencjalnie sprawczym. Takiego charakteru nie miały ani kolejne analizy, ani wymęczone raporty Parlamentu Europejskiego, które będą przyjmowane w listopadzie.

Dobrze, że KE pisze o potencjale rynkowym i dywersyfikacyjnym gazu ze źródeł niekonwencjonalnych. Pamiętajmy jednak, że potencjał ten jest duży na rynkach zmonopolizowanych lub zdominowanych przez dostawy z Rosji (Słowacja, Bułgaria, Polska, Litwa). W skali całej Unii może on być oceniany jako więcej niż umiarkowany.

Dobrze, że Komisja Europejska pisze o jasnych i przewidywalnych regułach dla inwestorów i obywateli. Zasady dyrektywy węglowodorowej wyznaczają tu reguły np. w zakresie procesu koncesyjnego, i jedynym zmartwieniem Brukseli powinna być wyłącznie jej implementacja. Mimo to Komisja chce się tym zajmować.

Europa mniej atrakcyjna

Sercem zapisanych aspiracji Brukseli są aspekty klimatyczne i środowiskowe. Tu Unia ma pełną kompetencję prawodawczą i co najważniejsze może przyjmować dyrektywy i rozporządzenia w procedurze zwykłej, a więc głosując większością kwalifikowaną, co oznacza łatwość pomijania interesów indywidualnych państw lub nawet regionalnych. Przećwiczyliśmy to przy okazji negocjacji pakietu klimatycznego. Ledwo udało się zmontować mniejszość blokującą, środkowoeuropejską, i  to tylko dzięki nicejskiemu systemowi liczenia głosów, który jest dla nas korzystny.

W jaki sposób polityka klimatyczna może oddziaływać na dobór źródeł energii (energy mix), przekonuje się dziś Kanada, której ropa i produkty ropopochodne są blokowane na europejskim rynku tylko dlatego, że KE zakłada jej wyższą emisyjność. Nie przeszkadza w tym fakt, że alternatywą jest politycznie ryzykowna ropa z Wenezueli czy Rosji, która nie ujawnia swoich danych.

Zmiany zasad zarządzania ryzykiem środowiskowym i klimatycznym może przynieść takie zaostrzenie reguł ostrożnościowych, zaprojektowanych tylko dla sektora łupkowego, że Europa przestanie być atrakcyjnym miejscem inwestycji w ten sektor. Rozkawałkowanie rynku, zawiłości administracyjne inwestowania, koszty i nieprzewidywalność reguł prawnych już dziś są problemem, który utrudnia nam konkurowanie o inwestorów na rynku, który ma charakter globalny. Przekonaliśmy się o tym przy okazji wyjścia ExxonMobil z Polski.

Zaostrzenie reguł ostrożnościowych może mieć charakter czysto finansowy, np. konieczność zamrażania dużych środków inwestycyjnych na potrzeby hipotetycznych odszkodowań za szkody w środowisku naturalnym. Oznacza to podniesienie progu wejścia na rynek. Może mieć też charakter wymagań technologicznych, np. obowiązek stosowania technologii CCS lub budowy infrastruktury zarządzania wodą. Może to dotyczyć zaostrzenia reguł rekultywacji terenów po zakończeniu inwestycji.

Paragraf 22

Kryterium oczekiwań obywateli jest prawdziwym „paragrafem 22” tych zapisów. Obywatele Niemiec, Bułgarii, Polski czy Wielkiej Brytanii zgromadzeni niedawno przez Komisję Petycji Parlamentu Europejskiego prezentowali np. jednorodnie antyłupkowe stanowisko, oparte o zwykłe przesądy dotyczące tej branży, przy których film „Gasland” jest  wyważoną akademicką analizą.

Drugim problemem pomiaru tych „obywatelskich oczekiwań” jest ryzyko, że inwestycje na Pomorzu będą realizowane zgodnie z oczekiwaniami obywateli mieszkających w rejonie Masywu Centralnego we Francji. Poszerzanie sfery konsultacji społecznych, których reguły zawarte w dyrektywie o ocenie wpływu środowiskowego już dziś są bardzo wymagające, jest ulubionym tematem niektórych polityków, którzy chcieliby przy tej okazji podgrzewać emocje społeczne na całkowicie własny użytek.

Nowy program prac Komisji Europejskiej powinien być potraktowany jako pomarańczowy alarm dla polskich łupków. Zasadnicze problemy dotyczące koncesji, kontroli państwa i podatków muszą być szybko rozwiązane w Warszawie. Jednak w tym samym czasie powinniśmy przygotować się na poważne wyzwania dotyczące działań legislacyjnych na poziomie UE w roku 2013.

Autor jest posłem PiS do Parlamentu Europejskiego oraz wicekoordynatorem w Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii

 

W przyjętym właśnie programie prac na rok 2013 Komisji Europejskiej, a ściślej rzecz biorąc w aneksie do tego dokumentu, mamy punkt 41, który mówi o ocenie „środowiskowych, klimatycznych i energetycznych reguł pod kątem bezpiecznego wydobycia niekonwencjonalnych węglowodorów”. Mają to być środki legislacyjne i nie legislacyjne. W opisie czytamy, że chodzi o „ocenę możliwości dywersyfikacyjnych, poprawy konkurencyjności m.in. przez produkcję gazu niekonwencjonalnego”. Mowa jest o „unijnych zasadach, pewności reguł, jasności i ich przewidywalności dla inwestorów i obywateli”. Mowa także o „pełnej analizie emisji gazów cieplarnianych, zarządzaniu ryzykiem środowiskowym i klimatycznym zgodnie z oczekiwaniami opinii publicznej”. Szerzej nie można.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę