To będzie rok przejściowy, gdy chodzi o sprawy wewnętrzne. W Europie będzie się działo. Raczej dobrze będzie się działo. Europa tysiąca drobnych kroków sobie radzi. Ze względu na tę politykę drobnych kroków i wolę osiągnięcia wspólnego celu. Z biegiem czasu coraz trudniejszego celu, bo niesfornych uczestników przybywa.
Czas na solidarność
Polska, ze swoimi regułami, nawet konstytucyjnymi, jest wciąż bardzo dobrym, stabilizującym partnerem. Nikt tu u nas tego nie podważa. To jest nasz atut. Nic w tej sprawie się nie zmieni. I dobrze.
Piszę, że to przejściowy rok, nie dlatego, by go lekceważyć. To nie jest margines naszej historii. Ten rok i kolejne lata, aż do 2020 roku, zadecydują, czy Polki i Polacy tu żyjący będą mogli być dumni ze swojego państwa, czy nie. To jest sprawa nadziei.
Ten rok nie będzie lekkim rokiem. To, co będzie się w polityce działo, zapisze historię ostatniego już chyba etapu dobrej okazji dla Polski uzyskania lepszej niż kiedykolwiek od 1648 roku, od pokoju westfalskiego, pozycji w Europie. Bez trzydziestoletniej wojny. Własnym wewnętrznym wysiłkiem. Cudowna okazja!
Projekt „Europa” nie jest dla Polek i Polaków zawieszony w próżni. Projekt „Polska w Europie” (mam na myśli instytucjonalne kwestie) to nasza szansa i pytanie jednocześnie. To jest szansa na lepsze jakościowo życie. Lepsze, to znaczy respektujące zasadę służby obywatelom instytucje. Lepszą, to znaczy bardziej na cel zorientowaną, organizację. Szansa na lepsze życie. Niekoniecznie materialnie lepsze.
Teraz bronimy status quo. Obyśmy obronili. Niechaj wiedzą to najpierw elity pieniądza i wpływu. Albo niech szukają szczęścia gdzie indziej. To, czego najbardziej nam dzisiaj brakuje, to spójności. Materialnej i politycznej. To nie jest czas na roszczenia silnych korporacji. To jest czas na solidarność.