Miller gra dla Palikota

Do Kwaśniewskiego chętnie pójdą Kalisz, Oleksy, Cimoszewicz czy Olechowski. Z Millerem zostaną ci, którzy nie mogą liczyć na nic u byłego prezydenta. Gawkowski, Joński, Aleksandrzak... – analizuje publicystka

Publikacja: 03.03.2013 18:37

Miller gra dla Palikota

Foto: ROL

Leszek Miller nie lubi się słuchać kolegów. Nigdy nie lubił i stąd wynikały różne konflikty i szorstkie przyjaźnie. Cała więc sztuka w tym, żeby napisać taki scenariusz, który szef SLD zrealizuje, myśląc, że robi to, na co sam ma ochotę. I to właśnie ostatnio udało się Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i Januszowi Palikotowi. Tak ustawili strzałki, że Miller, idąc w stronę przeciwną, wybiera właśnie ten kierunek, który mu wyznaczyli.

Podobno Jolanta Kwaśniewska ma swoją czarną listę i nie widzi w składzie Europy Plus Magdy Środy oraz całego środowiska Kongresu Kobiet

Od samego początku spekulowania o liście Kwaśniewskiego z udziałem Janusza Palikota zwolenników tego pomysłu martwiła jedna podstawowa przeszkoda: Leszek Miller. Bo porażka LiD (Lewicy i Demokratów – wspólnego ugrupowania m.in. SLD, SDPL, UP i demokratów.pl) czegoś polityków centrolewicy nauczyła – przy tworzeniu jakiegoś bytu politycznego ktoś musi niepodzielnie rządzić. Tym kimś w Europie Plus ma być były prezydent. I tylko on. Aleksander Kwaśniewski nie chce powtarzać starego błędu i służyć za białego misia do zdjęć. To on będzie decydował, kto znajdzie się na listach wyborczych, to jego ludzie będą budować nowy sojusz. Janusz Palikot się na to godzi, bo wie, że to dla niego jedyna szansa. – Aleksander Kwaśniewski podejmie te decyzje jesienią – deklaruje więc grzecznie, ogłaszając kolejne nazwiska osób zainteresowanych inicjatywą.

Zabrać szyld i w nogi

Wartość, której właścicielem jest wciąż Leszek Miller, to szyld SLD i reszta partyjnych struktur. Ten właśnie szyld Europa Plus będzie mu chciała odebrać, a przynajmniej pozbawić sondażowego poparcia. Emisariuszem nowej inicjatywy został Ryszard Kalisz, wnosząc w posagu swoją osobistą popularność i sympatię elektoratu. A przecież, jeśli zostanie karnie wyrzucony z SLD, to popularny być nie przestanie...

Kto jeszcze w Sojuszu ma nazwisko, po które warto by sięgnąć? Józef Oleksy jest poza parlamentem i wiadomo, że wizja zostania politykiem europejskim jest dla niego bardzo nęcąca. Która lista pomoże mu tę wizję zrealizować? Na to odpowiedzą sondaże badające poparcie dla nowego bytu, a nie tylko dla istniejących teraz partii. Na wyniki czekają także inni, jeśli Europa Plus szybko umości się na scenie politycznej, coraz więcej znanych postaci, takich jak Cimoszewicz czy Olechowski, przyłączać się będzie do obozu byłego prezydenta.

Z kim zostanie Miller? – Z tymi, którzy nie mogą liczyć na nic u Kwaśniewskiego – mówi jeden z dawnych baronów SLD – z Gawkowskim, Jońskim, Aleksandrzakiem... Oni wiedzą, że ich jedyna szansa to Miller.

A szef SLD cofać się nie chce. Wierzy w swoją siłę i rządy silnej ręki, a przecież w Europie Plus byłby co najwyżej trzeci w kolejce do podejmowania decyzji, musiałby przyjąć dyktat, a przede wszystkim uznać nie swoje kierownictwo. Pół biedy, gdyby suwerenem był tylko Kwaśniewski. Ale Palikot? Zbyt wiele zniewag i obraźliwych słów padło z jego strony, by dawny „żelazny kanclerz” mógł znieść taką podległość. Zresztą – jak dodają ludzie SLD – to Miller ma doświadczenie polityczne, sprawował najważniejsze funkcje państwowe i jest poważnym politykiem. – Palikot to błazen, który potrafi tylko obrażać, nie ma pomysłu politycznego i nic wspólnego z lewicą – mówi jeden z działaczy Sojuszu. – Dlaczego Kwaśniewski tak szybko zdecydował się na ten układ?! – pyta bezradnie.

Niespodzianka i przyspieszenie

Kluczowe w tym pytaniu jest określenie „tak szybko”. Mało kto, nawet spośród bliskich współpracowników byłego prezydenta, spodziewał się tak błyskawicznego i zdecydowanego wystąpienia jak ogłoszenie o powrocie do polityki i pełnej współpracy z Palikotem. – Zapowie, że będzie mediował, łączył środowiska, pracował na rzecz lewicy – spekulowali politycy nawet tuż przed konferencją prasową. A tam – żadnych niedomówień. Karty przetasowano, rozdano, a były prezydent wyszedł asem, czyli sobą.

Skąd się wzięło to przyspieszenie? Był to sposób na postawienie Millera pod ścianą. Udany... Szok był tak duży, że szef Sojuszu nawet nie wyszedł po wszystkim do dziennikarzy, by po swojemu złośliwie podsumować konferencję konkurentów. A następnego dnia padły słowa o zdradzie, wyrzucaniu Kalisza i zniżaniu się do poziomu Palikota. Całą inicjatywę nazwał PiS-em od nazwisk Palikot i Siwiec. A trzy dni później doprecyzował: – Członkowie Sojuszu nie mogą się angażować w konkurencyjne listy wyborcze.

I wezwał Kalisza na dywanik. Rozbieżność stanowisk była jednak tak ogromna, że panowie nie mogli się zgodzić nawet co do tego, kto o co prosił i za czym optował. Decyzję o wyrzuceniu Kalisza ma podjąć teraz zarząd partii.

W Europie Plus zapanowała wesołość: plan się powiódł. Pracy w nowej inicjatywie będzie miał Kalisz sporo. Musi bowiem przekonać wiele znanych osób, że Janusz Palikot będzie już grzeczny i przewidywalny. Palikotowi natomiast pokazać miejsce w szeregu. Chowając osobiste ambicje i utrzymując na wodzy oratorskie namiętności, Palikot może uwiarygodnić się w oczach centrolewicowego elektoratu. Pewnie dlatego bez mrugnięcia okiem przeprosił publicznie Wandę Nowicką. – Ale czy on w tym wytrzyma? Jak długo? – martwi się jeden ze współpracowników Kwaśniewskiego.

To jednak nie koniec kłopotów emisariusza Kalisza: osobowości polityczne mają bowiem to do siebie, że z trudem znoszą obecność innych osobowości. Jak je wszystkie pogodzić, skoro – jak głosi dworska plotka – nawet małżonka byłego prezydenta ma swoją „czarna listę”, na której pierwsze miejsce zajmuje nie kto inny jak Magda Środa, a zaraz za nią całe środowisko Kongresu Kobiet? Poza tym nominacja Kalisza na emisariusza wcale środowisk kobiecych nie ucieszyła, uznały to raczej za kolejny przejaw męskiej politycznej dominacji. Jeśli więc politycy Europy Plus myśleli, że załatwią sprawę kwiatkami i czekoladkami, to może ich czekać przykre rozczarowanie.

Poza tym liczyć się należy z kontratakiem. Już w poniedziałek na Facebooku pojawiły się informacje cytowane „za brukselskimi mediami”, że do Europy Plus mieliby dołączyć Jerzy Buzek i Marek Migalski, co miałoby być dowodem, że to nic innego, jak przystawka dla PO. Takie wrzutki są w stanie zniechęcić wiele lewicowych środowisk...

Jedynie słuszny kierunek

Obie strony zresztą chętnie sobie zarzucają ten sam grzech: flirt z Platformą Obywatelską. – Leszek Miller nie ma dziś perspektywy zwycięstwa w 2015 roku. Nawet jeśli uzyska fantastyczny kilkunastoprocentowy wynik, to będzie skazany na koalicjanta w postaci Platformy Obywatelskiej – punktuje przeciwnika Palikot.

Dlaczego Platforma gra na centrolewicy rolę czarnego luda? Być może oba środowiska po prostu skrycie marzą o takiej koalicji, co po przeanalizowaniu ich poglądów, np. na gospodarkę, nie może wydawać się dziwne. Jeśliby więc w końcu Donald Tusk zdecydował się wymienić swoich konserwatystów na Millera czy Palikota, to oni mogliby pełnić rolę odważnika przy głosowaniach światopoglądowych. A gdyby kiedykolwiek doszło do otwartej dyskusji między politykami obu partii, nikt nie wyszedłby z niej nieskalany w swojej lewicowości. Palikot wabi Olechowskiego? A kto podpisywał podczas kampanii wyborczej umowę z Business Center Club? Palikot głosował za wydłużeniem wieku emerytalnego? A kto zabierał dopłaty do barów mlecznych? Kto chce walczyć z bezrobociem, obniżając koszty pracy?

Nawet więc, jeśli SLD będzie chciało grać rolę „prawdziwej lewicy na tle liberałów od Palikota”, trudno przypuszczać, że uzyska wiarygodność w oczach szerokiego czy młodszego lewicowego elektoratu. Na razie w partii odgórnie budowana jest mobilizacja pod hasłem: od nikogo niczego nie potrzebujemy, sami sobie wszystko zorganizujemy – w marcu Sejmik Kobiet Lewicy, a w maju – firmowany przez Józefa Oleksego Kongres Lewicy Społecznej. W zamyśle miały być to imprezy jednoczące różne środowiska lewicowe. W praktyce, przy obecnym konflikcie, posłużą wytyczeniu stref wpływów, policzeniu „wojska” i wzmocnieniu tożsamości.

Etykietki są już gotowe: SLD to ma być „prawdziwa społeczna lewica”, a Europa Plus – to rozsądnie postępowi, nowocześni euroentuzjaści. Czy to wystarczy? Pewnie tym właśnie martwi się Aleksander Kwaśniewski, planując następne posunięcia Europy Plus. A Leszek Miller? Zmierza w sobie znanym kierunku udeptaną od lat drogą.

Autorka jest komentatorką Pierwszego Programu Polskiego Radia

Leszek Miller nie lubi się słuchać kolegów. Nigdy nie lubił i stąd wynikały różne konflikty i szorstkie przyjaźnie. Cała więc sztuka w tym, żeby napisać taki scenariusz, który szef SLD zrealizuje, myśląc, że robi to, na co sam ma ochotę. I to właśnie ostatnio udało się Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i Januszowi Palikotowi. Tak ustawili strzałki, że Miller, idąc w stronę przeciwną, wybiera właśnie ten kierunek, który mu wyznaczyli.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Duopol kontra społeczeństwo
analizy
PiS, przyjaźniąc się z przyjacielem Putina, może przegrać wybory europejskie
analizy
Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?