W końcu żyjemy w kraju, gdzie tunel, na którego otwarcie stolica czekała cały rok, trzeba było zamknąć kilka godzin po uruchomieniu. Muszę jednak przyznać, że zaskoczył mnie nieco jeden z wątków, nazwijmy to w uproszczeniu, „sprawy Baumana”.

Otóż przy okazji zajść na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie kibole i narodowcy usiłowali uniemożliwić znanemu socjologowi wygłoszenie wykładu, w kilku miejscach (m.in. na portalu wPolityce.pl) pojawiły się opinie podważające wartość jego dorobku. Z grubsza rzecz biorąc, argumentacja była w tym przypadku taka, że skoro Zygmunt Bauman ma coś na sumieniu (co dokładnie, w sumie nie wiadomo, bo nikt nie dotarł do świadków ani dokumentów), to jego książki są nic niewarte.

Rzeczywiście służba w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który mordował żołnierzy niepodległościowego podziemia, nie przynosi mu chluby. Co do tego, że Bauman w wykańczaniu AK-owców jakoś uczestniczył, też nie ma specjalnych wątpliwości. Podobnie jak w kwestii zależności jego formacji wojskowej od Sowietów. Wszystko wskazuje też, że nie ma zamiaru powiedzieć prawdy na temat swojej przeszłości i posypać głowy popiołem.

Ale co ma jedno do drugiego? Można dyskutować o jakości analiz socjologa, o tym, czy jego koncepcja „płynnej nowoczesności” jest tak odkrywcza – jak twierdzą wyznawcy Baumana – i czy dobrze opisuje naszą rzeczywistość. Ale etyka nie ma tu nic do rzeczy. Intelektualista nie musi być moralny, choć pewnie lepiej, żeby był, bo gdyby wszyscy postępowali właściwie, świat byłby lepszym miejscem. Intelektualista powinien być przenikliwy i ten postulat autor „Ponowoczesności jako źródła cierpień” spełnia, bo jako jeden z pierwszych opisał naszą epokę, gdzie nic nie jest pewne, a wszelkie kryteria są względne. W tym te etyczne, co potwierdza zresztą przypadek samego Baumana. Ale przecież to, że Wolter brał pieniądze od carycy Katarzyny Wielkiej i z tego powodu wychwalał absolutyzm, a inny wielki filozof Leibniz dawał łapówki podczas polskiej elekcji, nie unieważnia ich intelektualnego dorobku. Podobnie jak nieciekawy epizod w biografii polskiego socjologa.