Czy gonić pisowskiego króliczka

Platforma musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy aby na pewno sądzenie grzechów rządu Kaczyńskiego jest tym, czego oczekują rozczarowani nią jej dawni wyborcy – pisze publicysta.

Publikacja: 21.01.2014 01:18

Konrad Piasecki

Konrad Piasecki

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Red

Powoływanie, po niemal siedmiu latach od opublikowania raportu Macierewicza, komisji śledczej, która wzięłaby go pod lupę, jest dla rządzących działaniem mocno ryzykownym. Wyborcy, znużeni powtarzanymi po wielokroć PR-owskimi chwytami, odbiorą je zapewne jako kolejną próbę sięgnięcia po wysłużony „pisowski straszak". Straszak, który wydaje się mieć dziś coraz mniej potężną siłę rażenia.

Efekty ofensywy

Umorzenie śledztwa w sprawie tzw. raportu Macierewicza, dało – bez wątpienia – całkiem niezłą okazję (albo tylko pretekst), by odświeżyć pamięć o „zbrodniach ?IV RP". Napisany przez Twój Ruch wniosek o powołanie komisji śledczej prześwietlającej okoliczności powstania ustawy likwidującej Wojskowe Służby Informacyjne, weryfikacji ich funkcjonariuszy i publikacji raportu zaczął zyskiwać nieoczekiwane głosy wsparcia. I to nie byle jakie głosy, bo w ciągu kilku ostatnich dni o pomyśle ciepło wypowiedzieli się i Grzegorz Schetyna, i szef klubu PO – Rafał Grupiński, i wciąż ministrujący w kancelarii premiera Paweł Graś.

Dotychczasowe doświadczenia z sięganiem po oręż rozliczeń z IV RP nie są zbyt zachęcające

Zwłaszcza ten ostatni głos wydaje się być symptomatyczny, bo trudno – znając stosunki na linii Graś-Tusk, nie podejrzewać, że głos eksrzecznika może być sygnałem tego, jaką opinię o całej sprawie ma sam lider Platformy. Nawet jeśli to tylko polityczne sondowanie gruntu, to nagle coś, co wydawało się parlamentarnym humbugiem opozycji, zyskało znacznie poważniejszy wymiar, a okoliczności, w jakich likwidowano WSI, stały się znów tematem publiczno-medialnych debat.

„Sprawa Macierewicza" pojawia się jednak w szczególnym dla PO momencie. Wydaje się, że grudniowo-styczniowa ofensywa premiera zaczyna przynosić pierwsze efekty. Wyraźne przejęcie politycznej inicjatywy, wzrost aktywności rządu i obietnice rozprawienia się z kolejkami w służbie zdrowia, problemem podręczników szkolnych czy umowami śmieciowymi przyniosły Platformie pierwszy od miesięcy sondażowy oddech. Zmiana języka, pochylenie się nad codziennymi problemami Polaków, delikatna ewolucja ku tonom socjalno-współodczuwającym ociepliły wizerunek partii rządzącej i chyba zdołały zatrzeć, utrzymujące się od wakacji i wewnętrznych wyborów, wrażenie zajmowania się wyłącznie sobą.

Punkty dla SLD

PO musi zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy oby na pewno sądzenie grzechów rządu Kaczyńskiego jest  tym, czego oczekują rozczarowani nią jej dawni wyborcy i czy gonienie pisowskiego króliczka (bo wiary w to, że uda się osiągnąć jakiś wymierny efekt i go „złapać" nie ma chyba nikt) nie jest czymś, co raczej rozsierdzi, niż uwiedzie Polaków.

Ciężko dziś przypuszczać, by odkurzony po latach spór o kształt raportu z likwidacji WSI był w stanie przemówić do wyobraźni i serc wyborców. Zwłaszcza że dotychczasowe doświadczenia z sięganiem po oręż rozliczeń z IV RP nie są nadto zachęcające. Złożony i przegłosowany, po długich debatach i wahaniach, wstępny wniosek o Trybunał Stanu dla pary Kaczyński-Ziobro jest obrabiany przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej, ale ponieważ dzieje się to za zamkniętymi drzwiami, dla publiczności niewiele z tego wynika.

I niewiele wskazuje na to, by kolejne kroki w tej sprawie, nawet wzmocnione komisją zajmującą się wiwisekcją postępków Macierewicza, były w stanie odpędzić od PiS-u wiernych wyborców, a choćby tylko przekonać niezdecydowanych, że warto głosować na PO, traktując ją jako jedyną partię będącą w stanie zagrodzić partii Kaczyńskiego drogę do władzy.

Problemem dla PO może być też fakt, że jeśli komisja śledcza badająca to, co działo się wokół likwidacji WSI, może przysporzyć komuś punktów, to najszybciej lewicowej opozycji. SLD głosowało przeciw ustawom, które przesądziły o losach Wojskowych Służb Informacyjnych, o Twoim Ruchu nikomu się jeszcze wówczas nie śniło (a sam Palikot podczas decydującego o sposobie rozwiązania WSI głosowania był nieobecny).

Platforma zaś – pospołu z PiS-em, PSL-em, LPR-em i Samoobroną – zagłosowała i za tym, by z prac komisji likwidacyjnej stworzono raport i za tym, by w tym raporcie znalazła się informacja  „o osobach współdziałających z żołnierzami i pracownikami WSI w działaniach wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych" i za tym, by raport „podano do publicznej wiadomości".

Na 45 głosów przeciwnych uchwaleniu tych przepisów złożyły się 44 głosy posłów SLD i jeden Bronisława Komorowskiego. Broniąc się przed zarzutami komisji śledczej, Macierewicz nie omieszka zapewne przypomnieć wyników tego głosowania i przekonywać, że działał na polecenie niemal całego Sejmu, w tym tych, którzy dziś chcą go komisyjnie sądzić.

Błogosławieństwo premiera

Kluczowy głos, który de facto zdecyduje o tym, czy komisja śledcza zostanie powołana, należy tradycyjnie do Donalda Tuska. W PO trwają  spekulacje i oczekiwanie, jakąż to wolę obwieści premier po powrocie z narciarskich wojaży. W sprawie Trybunału Stanu długo nie był przekonany, podobnie może być ze śledzeniem Macierewicza.

Powszechnie oczekuje się, że premier da błogosławieństwo do powołania komisji, ale są też w Platformie tacy, którzy twierdzą, że  polityczna pogoda dla rozliczeń z IV RP minęła bezpowrotnie i że opiewany przez wielu polityczny „nos" premiera podpowie mu, iż gmeranie w przeszłości i tropienie grzechów rządu Kaczyńskiego nie jest dziś dla PO dobrze rokującym polem międzypartyjnego sporu.

Autor jest dziennikarzem RMF FM oraz TVN24

Powoływanie, po niemal siedmiu latach od opublikowania raportu Macierewicza, komisji śledczej, która wzięłaby go pod lupę, jest dla rządzących działaniem mocno ryzykownym. Wyborcy, znużeni powtarzanymi po wielokroć PR-owskimi chwytami, odbiorą je zapewne jako kolejną próbę sięgnięcia po wysłużony „pisowski straszak". Straszak, który wydaje się mieć dziś coraz mniej potężną siłę rażenia.

Efekty ofensywy

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?