Prawy Sektor atakuje koktajlem Mołotowa

Nacjonaliści z Majdanu rosną w siłę, bo proponują pozornie proste rozwiązania: rewolucję, która zmiecie „bandycką władzę". Gdy opozycja się naradza ?i jeździ na rozmowy do Janukowycza, oni walczą ?– pisze publicysta.

Publikacja: 22.01.2014 19:23

Piotr Kościński

Piotr Kościński

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Przez ostatnie dni mogliśmy oglądać w telewizji lub Internecie dramatyczne sceny starć w Kijowie.  W niedzielę kilkutysięczny tłum odłączył się od zgromadzonych na Majdanie Nezałeżnosti i ruszył przez Plac Europejski pod górę ulicą Hruszewskiego. Kawałek dalej, po prawej, jest siedziba rządu, a nieco dalej, po lewej – Rady Najwyższej. Ale demonstrantom zagrodziła drogę milicja i żołnierze wojsk wewnętrznych. Doszło do starć, w których po stronie demonstrantów brali udział zamaskowani, młodzi ludzie.

Te starcia trwały i w poniedziałek, i we wtorek. Wiadomo  pięciu ofiarach. Niewykluczone, że należeli do Prawego Sektora lub przynajmniej z nim sympatyzowali. A Prawy Sektor to ludzie, którzy uważają, że z Janukowyczem nie ma co rozmawiać – bo „żeby wierzyć w perspektywy takich rozmów, trzeba być całkowitym durniem". Należy więc przemawiać poprzez ultimatum – Janukowycz ma 24 godziny na opuszczenie kraju; milicjanci winni aresztować swych dowódców, inaczej sami trafią pod sąd, podobnie też żołnierze wojsk wewnętrznych i funkcjonariusze służb specjalnych. Opozycja natomiast powinna zrezygnować ze „zdradzieckich, separatystycznych rozmów z uzurpatorem" i „przejść na stronę narodu".

Radykalni nacjonaliści

Główną rolę w Prawym Sektorze odgrywają przede wszystkim radykalni nacjonaliści, którzy twierdzą, że główne ugrupowanie nacjonalistyczne – Swoboda kierowana przez Ołeha Tiahnyboka – w rzeczywistości odeszła od swych ideałów i zamiast rewolucji stawia na współpracę z władzami. Ci radykałowie krytykują też proeuropejską postawę Swobody, która zdecydowanie i jednoznacznie poparła umowę stowarzyszeniową z UE. Ich zdaniem Europa jest zbyt liberalna i przy współpracy z nią trzeba być bardzo ostrożnym. Ale nie wszyscy wspierający Prawy Sektor kierują się jasno określoną ideologią; można wśród nich spotkać i szukających zadymy kiboli.

Skąd takie ultranacjonalistyczne ruchy? Na Ukrainie są obecne od dawna. Ich najbardziej znaczącym przejawem było w przeszłości UNA-UNSO, Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe – Ukraińska Narodowa Samoobrona, powstałe w początkach lat 90. ubiegłego stulecia. Nacjonaliści spod jego znaku działali w kraju (m.in. przeciwstawiając się rosyjskiej Cerkwi oraz protestując przeciwko rezygnacji z broni jądrowej), byli obecni w Naddniestrzu pod hasłami ochrony miejscowych Ukraińców, a także w Abchazji, wspomagając Gruzinów; usiłowali też wspierać Czeczenów w walce z Rosją. Jednak w ostatnich latach organizacja rozpadła się na kilka mniejszych i nie odgrywa już takiej roli jak kiedyś. Zastąpiły ją inne, choć członkowie UNA-UNSO są obecni i na Majdanie.

Wśród skrajnie prawicowych organizacji najważniejszy jest dziś chyba Tryzub im Stepana Bandery; w Internecie „Banderiwec'" („Banderowiec") stał się głównym medium Prawego Sektora. „Deklaracja zasad nacjonalistycznych" w nim umieszczona pokazuje, jaki ma być ukraiński nacjonalista. Po pierwsze: „celem ludzkiego istnienia jest zbliżenie do Boga". Po drugie: „Wszechmogący Pan stworzył nas jako Ukraińców, ukraiński naród – i niech święci się Jego wola na wieki wieków". A słudzy szatana usiłują się temu przeciwstawić (np. próbując przekształcić Ukraińców w... Polaków, choć jako groźniejsze oceniono próby uczynienia z nich „ludzi sowieckich"). Skoro tak, Ukraińcy muszą walczyć o wolność „człowieka, narodu, Ukrainy". Wydarzenia z minionego weekendu „Banderiwec" określił krótko: „Rozpoczęła się narodowa rewolucja".

Wyszkoleni przez „Patriota"

W Prawym Sektorze funkcjonuje też wielu aktywistów Zgromadzenia Socjal-Narodowego (SNA), powstałego dlatego – jak stwierdzają jego liderzy – że Swoboda, wcześniej nosząca nazwę Socjal-Narodowej Partii Ukrainy (SNPU) „odeszła od idei socjal-narodowych". A jakie to idee? Budowa silnego,  jednolitego narodowo i rasowo państwa, a także walka z biedą, bo socjal-narodowcy co prawda „dopuszczają istnienie bogatych", ale „wykluczają biedotę".

Jedną z organizacji członkowskich SNA jest „Patriot Ukrainy" („Patriota Ukrainy"), określająca się dziś jako „rewolucyjna awangarda ruchu socjal-narodowego". Powstała w 1999 r. jako młodzieżówka socjal-narodowców, po tym, jak władze nie zarejestrowały „Zagonów SNPU". Jednak w 2004 r. została ona rozwiązana przez macierzystą partię. Część działaczy nie pogodziła się z tym i odrodziło ją w 2005 r. w mieście raczej niedoświadczającym nastrojów nacjonalistycznych – w Charkowie. Złożona głównie z ludzi młodych, usiłowała organizować akcje radykalniejsze, niż robili to „starzy" nacjonaliści. W 2011 r. kilku działaczy „Patriota" zostało oskarżonych o rzekome przygotowania do aktu terrorystycznego – wysadzenia pomnika Lenina w jednej z podkijowskich miejscowości; po dwóch latach w areszcie, w styczniu, sąd skazał ich na kary do sześciu lat więzienia. Wśród mniej znanych, ale charakterystycznych działań „Patriota" są akcje przeciw wietnamskim imigrantom w Charkowie i okolicach.

„Patriot Ukrainy" ma ochraniać działalność  SNA, dlatego też organizuje paramilitarne obozy szkoleniowe. Nic więc dziwnego, że to wyszkoleni na obozach treningowych młodzi ludzie chętnie idą walczyć z milicją. I najwyraźniej potrafią walczyć; umieją przygotować koktajle Mołotowa, a także skutecznie się nimi posłużyć.

Prawy Sektor może rosnąć w siłę, bo proponuje pozornie proste rozwiązania: rewolucję, która zmiecie  „bandycką władzę". Gdy opozycja się naradza i jeździ na rozmowy do Janukowycza, oni walczą. Zapewne nigdy nie odegra bardziej znaczącej roli na ukraińskiej scenie politycznej, ale w obecnej sytuacji może podgrzewać nastroje i organizować radykalne, antyrządowe akcje. Im ostrzej przeciw Majdanowi występować będzie władza, tym silniejsza będzie radykalna prawica.

Autor kieruje programem wschodnim ?w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Wcześniej był dziennikarzem „Rzeczpospolitej".

Przez ostatnie dni mogliśmy oglądać w telewizji lub Internecie dramatyczne sceny starć w Kijowie.  W niedzielę kilkutysięczny tłum odłączył się od zgromadzonych na Majdanie Nezałeżnosti i ruszył przez Plac Europejski pod górę ulicą Hruszewskiego. Kawałek dalej, po prawej, jest siedziba rządu, a nieco dalej, po lewej – Rady Najwyższej. Ale demonstrantom zagrodziła drogę milicja i żołnierze wojsk wewnętrznych. Doszło do starć, w których po stronie demonstrantów brali udział zamaskowani, młodzi ludzie.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?