Matrix prawicy

Łukasz Warzecha występuje przeciwko polskiej racji stanu, choć twierdzi, że jej broni – pisze publicysta.

Publikacja: 12.06.2014 01:56

Red

W tekście „Gorzej niż za Piłsudskiego" Łukasz Warzecha myśli, że polemizuje z propagandą sukcesu III RP, podczas gdy w rzeczywistości obraża się na polską historię i jest „usłużnym komentatorem Tuska". Przemysł pogardy faktycznie istnieje. Przemysł pogardy prawicy dla rzeczywistości.

Problem z 4 czerwca

Warzecha pisze o obchodach ?4 czerwca w konwencji demaskatorskiej. Ujawnia wielką prowokację obozu rządzącego, który w centrum obchodów usadowił Wałęsę (na prawicy znanego jako „Bolek"). Przyznaje łaskawie, że „Wałęsy oczywiście pominąć nie było można i byłoby to wobec niego niesprawiedliwe", ale uważa, że jego rola była nadmiernie wyeksponowana: „Na pierwszym planie bryluje Lech Wałęsa – postać dla świata symboliczna, w Polsce będąca także symbolem, ale dziś niestety bardziej walki o zatarcie nieciekawej przeszłości wielu konfidentów".

Należy żałować, że dla równowagi nie zapewniono ważnym zagranicznym gościom możliwości zapoznania się ze słynną pracą magistra Zyzaka na temat Wałęsy i nie zapewniono głosu Gwiazdom i Wyszkowskiemu, żeby mogli wygłosić swój rytualny stek inwektyw pod adresem historycznego przywódcy „Solidarności".

Tak się dla prawicy nieszczęśliwie składa, że to właśnie Lech Wałęsa był przewodniczącym „Solidarności", laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, to „drużyna Wałęsy" wygrała wybory 4 czerwca 1989 i trudno go usunąć ze zdjęć, które robili sobie z nim kandydaci komitetów obywatelskich. Nieprzyjmowanie tych faktów do wiadomości i obrażanie się na historię to przejaw infantylizmu.

Gdyby jeszcze choć Warzecha stwierdził, że 4 czerwca to był komunistyczny spisek i że dalej – tyle że nieświadomie – żyjemy w państwie autorytarnym. Ale nie. On uważa, że powinniśmy przypominać, że „zaczęło się w Polsce", i cieszy się z mizernych konkretów, jakie przyniosła bogata w retorykę wizyta Baracka Obamy w rocznicę częściowo wolnych wyborów.

Gdyby tylko on i pozostała prawica spod znaku „Bolka" była bardziej skuteczna w komunikowaniu swoich „rewelacji" za granicą, problemu z ?4 czerwca by nie było. Bo skoro walkę o wolność wygrał dla Polski komunistyczny agent, to chyba nie ma czego świętować?

Warzecha przechodzi do porządku dziennego nad „alergią" Jarosława Kaczyńskiego na 4 czerwca. Ale nawet gdyby prezes PiS zaszczycił obchody swoją obecnością, mało prawdopodobne, żeby to do jego zasług dla polskiej demokracji nawiązał w swoim przemówieniu prezydent USA. To nie obecność Wałęsy, ale nieusprawiedliwiona nieobecność Kaczyńskiego pokazuje, na czym naprawdę polega problem z 4 czerwca.

Obawa przed zdjęciem obok zwalczanego przez siebie Komorowskiego i Wałęsy sprawiła, że lider opozycji, zamiast zademonstrować w ten ważny dzień wobec całego świata polską jedność i przypomnieć także swoją rolę w procesie pokojowej transformacji, ucieka w chorobę. Warzecha i jemu podobni zamiast przekonywać, że 4 czerwca to ważne święto młodej polskiej demokracji, wolą niszczyć te i tak mocno osłabione już przez siebie symbole polskiego przełomu wolnościowego.

Warzecha występuje przeciwko polskiej racji stanu, twierdząc, że jej broni. Wydaje mu się, że przejawia historyczną mądrość, kiedy zamiast porównać III RP z drogą, jaką przeszły inne kraje regionu po 89 roku, stawia na piedestale II RP, państwo gigantycznych różnic społecznych, którego autorytarny reżim rozsypał się jak domek z kart w 1939 roku.

Kompleks braku znaczenia

Warzecha, negując osiągnięcia III RP, przedstawia się jako wyważony człowiek środka, a tych, którzy z III RP są dumni, nazywa pogardliwie „fajno-Polakami". Jakie są ich właściwości? „Na sentymentach »fajno-Polaków« grać łatwo, bo to grupa cierpiąca na ogromne kompleksy i sycąca się czczymi pochwałami" – pisze Warzecha. Nie przychodzi mu do głowy, jak kuriozalnie brzmią takie zarzuty stawiane przez człowieka, który parę zdań dalej neguje istnienie i wagę jakiejkolwiek prawicowej publicystyki: „W opisie rzeczywistości III RP nie istnieją ani kolejne afery, ani korupcja, ani głodujący emeryci, ani niszczone przez skarbówkę firmy, ani sypiąca się służba zdrowia, ani podejrzane przetargi. Jeśli już w ogóle się o tym niechętnie wspomina, to są to »incydenty«, »detale«, a całość funkcjonuje znakomicie. Nie ma skandalicznie prowadzonego śledztwa w sprawie Smoleńska, tak jak nie ma w stolicy pomnika ofiar katastrofy. Te wszystkie zjawiska nie istnieją".

Tym passusem Warzecha przekreśla posiadające przecież licznych czytelników, widzów i słuchaczy: „Gazetę Polską", TV Repubika, telewizję Trwam, Radio Maryja, „Do Rzeczy", a nawet własny tygodnik „W Sieci". Warzecha nie dostrzega istnienia posiadającej 30 procent poparcia partii opozycyjnej aktywnie zwalczającej III RP ani przekroczenia progu wyborczego przez partię człowieka, który chce w Polsce zlikwidować w ogóle jakąkolwiek demokrację.

Ten gigantyczny kompleks braku znaczenia prawicowych publicystów jest zjawiskiem nienowym, jednak rzadko zdarza się przykład tak spektakularny jak ten Łukasza Warzechy. Nikt w Polsce nie neguje III RP, nie zwalcza Michnika i nie walczy o „prawdę o zamachu"? Naprawdę? A Ziemkiewicz, Wildstein i Karnowscy et consortes to pies?

Największymi sprzymierzeńcami Konrada Niklewicza, którego Warzecha jakoby zwalcza, a tak naprawdę promuje, i faktycznie dojmująco męczącej rządowej propagandy sukcesu są właśnie takie asy publicystyki, jak Warzecha czy bracia Karnowscy i ich polityczne odpowiedniki w typie Mariusza Błaszczaka czy Adama Hofmana z Jarosławem Kaczyńskim na czele. To właśnie prawicowi publicyści spod znaku Warzechy są „usłużnymi komentatorami" Tuska. Dopóki Tusk ma takich krytyków, może być spokojny o trzecią kadencję w fotelu premiera.

Leszek Jażdżewski jest redaktorem naczelnym pisma „Liberté!"

Pisał w Opiniach

Łukasz Warzecha

Gorzej niż za Piłsudskiego

6 czerwca 2014

W tekście „Gorzej niż za Piłsudskiego" Łukasz Warzecha myśli, że polemizuje z propagandą sukcesu III RP, podczas gdy w rzeczywistości obraża się na polską historię i jest „usłużnym komentatorem Tuska". Przemysł pogardy faktycznie istnieje. Przemysł pogardy prawicy dla rzeczywistości.

Problem z 4 czerwca

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?