Polska mówi: sprawdzam

Unijna dyplomacja może być dźwignią do realizacji polskiej racji stanu. Jej uruchomienie wymaga jednak dużej politycznej biegłości. Może to zrealizować tylko dobry rząd – piszą politycy prawicy.

Aktualizacja: 08.02.2015 23:04 Publikacja: 08.02.2015 22:00

Jarosław Gowin

Jarosław Gowin

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Nowa Komisja Europejska zapowiedziała kontynuację starych błędów. Przede wszystkim wzmacnianie unifikacji walutowej, najważniejszego źródła dzisiejszego, nie tylko ekonomicznego, kryzysu. Przywódcy UE ciągle mówią o permanentnej potrzebie aktualizacji traktatów, ale działają tak, jakby rewizji podlegać mogły jedynie traktatowe prawa państw, nie zaś orientacje raz przyjęte w dominującym nurcie polityki unijnej.

Równie wyraźnie widać to w zapowiedzi przyjęcia horyzontalnej dyrektywy antydyskryminacyjnej, która ma m.in. wzmocnić poparcie Unii dla postulatów politycznego ruchu homoseksualnego. I wreszcie w kontynuacji „normandzkiej" polityki wobec Rosji, w której rozmowy zastępują reakcje.

Jak do tej pory polityczne kierownictwo UE nie rozważa naprawdę adekwatnych odpowiedzi na wzrost zagrożenia naszego bezpieczeństwa na Wschodzie. Wszystko to nie świadczy o solidarności i zdolności do realistycznej promocji praw i bezpieczeństwa państw, które Unię Europejską zawarły.

Nadprodukcja prawa

Tym bardziej jednak powinniśmy się domagać, by w bieżące antykryzysowe działania Unii włączano sprawy ważne dla Polski. Solidarność to nie łaska, ale jedyne uzasadnienie integracji europejskiej. Najbardziej oczywistym polem zaangażowania działań Unii na rzecz potrzeb i interesów Polski powinien się stać reindustrializacyjny plan Junckera. Odbudowa przemysłu i wzrost zatrudnienia w Europie mogą być rozumiane bardzo różnie.

Jeśli więc Europa ma promować w naszym regionie rozwój, konkurencyjność i zatrudnienie – co stanowi jej zdefiniowane traktatowo cele – musi nie tylko przeciwdziałać kryzysowi strefy euro (który dotyczy nas w mniejszym stopniu niż innych). Musi również zacząć pozytywnie myśleć o zachowaniu przemysłu, którym jeszcze w Polsce (i w innych krajach, które przeżyły dominację sowiecką) dysponujemy. O tym właśnie 13 stycznia mówił w Parlamencie Europejskim Andrzej Duda, gdy wzywał przewodniczących Rady i Komisji Europejskiej do włączenia w plan Junckera unowocześnienia i obrony polskich kopalń węglowych.

Oczywiście polska polityka powinna realizować nie tylko interesy „defensywne". Wykorzystanie do naszego rozwoju antykryzysowych działań unijnych wymaga jednak tyle konsekwentnej, ile żmudnej pracy, w której powinny się splatać oficjalna polityka państwa, działania polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim i aktywność organizacji polskich przedsiębiorców. Właśnie tak powinniśmy analizować „Nowy początek" – program prac Komisji Europejskiej na 2015 z jego planami pobudzania wzrostu i zatrudnienia, rozbudowy rynku wewnętrznego, w tym cyfrowego, nowej polityki energetycznej; a także negocjacje handlowe, przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi.

Unia Europejska podlega takim samym chorobom nadprodukcji prawa jak państwa członkowskie. Nadmierna regulacja rodzi koszty i tym samym spowalnia wzrost. Rozsądną reakcją proponowaną w programie nowej Komisji jest wola wycofania kilkunastu aktów prawnych oraz nacisk na zasady dobrego prawodawstwa i odchudzenia legislacji europejskiej (REFIT). Kierunek ten powinien być wzmocniony przez wprowadzenie obowiązkowego testu konkurencyjności dla wszystkich nowych propozycji aktów prawnych UE.

Jean-Claude Juncker mówi przede wszystkim o walce z kryzysem. Dobre uruchomienie antykryzysowych instrumentów może przynieść korzyści polskiej gospodarce i wszystkim krajom Europy Środkowej. Już dziś trwają prace nad ustalaniem reguł doboru projektów do finansowania. Polska powinna formułować w tej sprawie jasne i mocne stanowisko oraz budować sojusze z tymi państwami, których ten problem dotyczy w równym stopniu.

Flagowym projektem w pakiecie działań antykryzysowych jest Plan inwestycyjny dla Europy (IFE), którego rdzeń stanowi Europejski Fundusz na rzecz Inwestycji Strategicznych (EFSI). Dziś kształtuje się struktura tego instrumentu, zasady udziału w nim państw członkowskich, sposób zarządzania oraz kryteria wyboru projektów do realizacji. U podstaw EFSI leży mobilizacja funduszy prywatnych, a skoro największe znajdują się poza granicami Polski – istnieje niebezpieczeństwo koncentracji wydatków w najbogatszych krajach Unii.

Zagrożenie dla gospodarki

Komisja Junckera zapowiada działania na rzecz pogłębienia wspólnego rynku poprzez wzajemne uznanie standardów, kwalifikacji w handlu, budownictwie, zawodach regulowanych, zaawansowanej produkcji, kombinacji dóbr i usług. Podobne działania legislacyjne przewidziane są dla usług finansowych, rynku pracy, awiacji.

Kluczowym aspektem działań tego sektora jest integracja rynku cyfrowego (Digital Single Market), która europejskim konsumentom może przynieść ponad 11 miliardów euro oszczędności rocznie. Dla Polski – wciąż konkurencyjnej na wspólnym rynku – ten aspekt działań KE powinien być jednym z głównych celów obecnej kadencji Komisji. Dostępność elektroniczna polskich usług i towarów bez ponoszenia dodatkowych opłat transakcyjnych to szansa dla polskich przedsiębiorców. Dlatego zaangażowanie w budowę jednolitego rynku cyfrowego powinno się stać jednym z priorytetów polskiej polityki europejskiej.

Obecność bezpieczeństwa dostaw i cen energii w agendzie stanowi niewątpliwie znak realizmu. Pod jednym warunkiem – że unia energetyczna nie będzie oznaczać jeszcze większego poparcia dla odnawialnych źródeł energii (OZE). W państwach naszego regionu problemem jest nie tylko niedorozwój sieci przesyłowych zdolnych odbierać prąd generowany np. przez wiatraki, ale przede wszystkim słaby dostęp do konkurencyjnych źródeł gazu i ropy.

Sam rozwój rynku nie rozwiązuje naszych głównych problemów. Potrzebujemy przede wszystkim dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia, więc zbudowanie większości politycznej dla realizacji tego celu powinno być jednym z głównych celów polskiej polityki zagranicznej.

Polska powinna stawiać jasno postulat uruchomienia kopalnych zasobów własnych w Europie i uznania ich równoprawnej roli względem energii ze źródeł odnawialnych. Podobnie inwestycje w sieci energetyczne nie powinny służyć jedynie aktywizacji OZE, ale rozwojowi rynku i wszystkim sektorom energii.

W agendzie Junckera (jak w samej strukturze Komisji Europejskiej) energia jest zawsze powiązana z polityką klimatyczną, co jest głównym powodem problemów nie tylko z konkurencyjnością przemysłu, ale i z bezpieczeństwem dostaw. Nowa polityka klimatyczna UE, zarysowana z poparciem premier Kopacz na ostatniej Radzie Europejskiej, jest oczywistym zagrożeniem dla przyszłości polskiej gospodarki.

Władze UE chcą działać zarówno na rzecz dalszego obciążania przemysłu, jak i elektroenergetyki kosztami za emisję CO2. Takie „bezinteresowne" zwiększenie kosztów produkcji będzie dewastować naszą konkurencyjność. Ale ujawnione ostatnio propozycje brytyjsko-czeskie pokazują, że są w Unii państwa zainteresowane poluzowaniem kontroli celów klimatycznych ze strony Brukseli.

Choćby dlatego w interesie Polski jest pozostanie Wielkiej Brytanii w UE. Unia bez Wielkiej Brytanii uległaby dalszej deformacji, nie tylko geograficznej. Oddaliłaby się od naszej wizji współpracy samodzielnych państw, stając się strukturą, w której coraz trudniej byłoby realizować nasze interesy.

Ambicja kształtowania Europy

W tej kadencji Komisji Europejskiej prawdopodobnie zostanie podpisana umowa o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi (TTIP). To także jeden z celów strategicznych administracji Baracka Obamy. Eliminacja i redukcja taryf oraz poprawa dostępu do rynków po obu stronach Atlantyku może przynieść ponad 100 miliardów korzyści europejskiej gospodarce.

Co to może oznaczać dla Polski? Z jednej strony to dostęp do tanich towarów, z drugiej jednak – radykalna różnica kosztów energii oraz gazu jako surowca – co jest podstawowym powodem różnicy cen – staje się barierą dla polskiego przemysłu. Polska chemia może się znaleźć w niezwykle trudnym położeniu. TTIP to szansa na nowe inwestycje, ale także ryzyko nadmiernych traktatowych przywilejów dla zagranicznych inwestorów przy ograniczonej kontroli polskiego prawa. Polska powinna więc aktywnie uczestniczyć w prowadzonych rozmowach, aby finalne porozumienie było także naszym sukcesem.

Najważniejsze wyzwania dla UE zależą przede wszystkim od rozwoju wypadków w głównych stolicach państw członkowskich: w Berlinie, Londynie, Rzymie, Madrycie, ale także pogrążonych w kryzysie Atenach. Jeżeli nie będziemy kształtować Europy opartej na zasadach partnerskiej solidarności, jutro możemy się znaleźć w Unii geograficznie węższej i (co gorsza) znacznie trudniejszej dla realizacji naszych interesów. Rozszerzenie Unii było sukcesem jej samej, awansowało ją w relacjach ze światem zewnętrznym nie dlatego, że było poszerzeniem strefy euro, ale dlatego, że oznaczało poszerzenie wspólnego rynku i unii celnej.

Te dwa kluczowe aspekty integracji pokazują swój potencjał dziś, w związku z wojną na Ukrainie. Polityka handlowa i wspólny europejski rynek pozostają jedynymi skutecznymi i doniosłymi instrumentami UE, także w stosunkach międzynarodowych. Wbrew licznym pozorom prócz dyplomacji Unia ma nam dziś niewiele do zaoferowania w zakresie naszego bezpieczeństwa.

Nie zmienia to faktu, że jest dzisiaj forum naszej polityki, a powinna być dźwignią do realizacji polskiej racji stanu. Jej uruchomienie wymaga jednak dużej politycznej biegłości. Może to zrealizować tylko dobry rząd, ale wymagać tego trzeba od każdego.

Czas nudnych wyznań miłosnych wobec Brukseli należy zastąpić mocnym polskim „sprawdzam". I oczywiście równie mocną ambicją kształtowania Europy. Nawet jeśli wymaga to otwarcia oczu na europejskie dylematy.

Jarosław Gowin jest liderem Polski Razem, Marek Jurek jest liderem Prawicy Rzeczypospolitej. Obie partie są w koalicji z PiS.

Nowa Komisja Europejska zapowiedziała kontynuację starych błędów. Przede wszystkim wzmacnianie unifikacji walutowej, najważniejszego źródła dzisiejszego, nie tylko ekonomicznego, kryzysu. Przywódcy UE ciągle mówią o permanentnej potrzebie aktualizacji traktatów, ale działają tak, jakby rewizji podlegać mogły jedynie traktatowe prawa państw, nie zaś orientacje raz przyjęte w dominującym nurcie polityki unijnej.

Równie wyraźnie widać to w zapowiedzi przyjęcia horyzontalnej dyrektywy antydyskryminacyjnej, która ma m.in. wzmocnić poparcie Unii dla postulatów politycznego ruchu homoseksualnego. I wreszcie w kontynuacji „normandzkiej" polityki wobec Rosji, w której rozmowy zastępują reakcje.

Jak do tej pory polityczne kierownictwo UE nie rozważa naprawdę adekwatnych odpowiedzi na wzrost zagrożenia naszego bezpieczeństwa na Wschodzie. Wszystko to nie świadczy o solidarności i zdolności do realistycznej promocji praw i bezpieczeństwa państw, które Unię Europejską zawarły.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Opinie polityczno - społeczne
Cezary Szymanek: Spełnione nadzieje i rozwiane obawy po 20 latach w UE
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Witajcie w innym kraju
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO