Pamiętam, jak kilka miesięcy po rozpoczęciu wojny w Ukrainie – było to może w kwietniu czy maju 2022 r. – pokazałem na Twitterze zdjęcia warszawskiego pomnika Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. Natychmiast zostałem przez mnóstwo komentujących nazwany ruską onucą i rosyjskim agentem.
Zapomniany pomnik w Warszawie
Wielu z czytelników może być zaskoczonych, że taki pomnik w stolicy w ogóle jest. A i owszem – jest. Na Żoliborzu, wciśnięty wstydliwie w zapyziały kąt na skwerze między ulicą Gdańską a trasą Armii Krajowej. Tło stanowi pokryta graffiti budka z transformatorami. Gdy pokazywałem pomnik na zdjęciu, spomiędzy płyt, pokrywających grunt pod pomnikiem, wyrastała bujnie trawa. I stan, i miejsce, gdzie ten monument się znajduje, były i są kompromitujące. Sam zaś pomnik to krzyż z symboliczną figurą Chrystusa i kilka leżących betonowych prostopadłościanów rozłożonych wokół.
Czytaj więcej
Prezydenci Ukrainy i Polski w Łucku złożyli hołd „niewinnym ofiarom Wołynia”. Nie wskazali sprawców rzezi wołyńskiej. Przedstawiciele obydwu Kościołów podpisali wspólne oświadczenie o przebaczeniu i pojednaniu.
O warszawskim pomniku niemal nikt w Polsce nie wie. Za to bardzo wiele osób wie już o odsłoniętym dopiero co w Domostawie pomniku dłuta śp. Andrzeja Pityńskiego. Drastycznego w swojej wymowie pomnika nie chciało przyjąć kilka miast. Zdecydował się na to wójt podkarpackiego Jarocina z poparciem radnych gminy. Długo trwało, zanim udało się sprawę sfinalizować. W końcu pomnik odsłonięto 14 lipca.